Czasem wydaje się nam, że rozumiemy samego Boga. Że kto jak kto, my właśnie możemy – wręcz powinniśmy – innym wyjaśnić to, co ma On ludziom do powiedzenia, wystąpić w Jego imieniu wobec pogrążonych w bólu, zapętlonych, upadających… Ba, umiemy to, z czym od wieków zmagali się najmądrzejsi z mądrych – tajemnicę serca człowieka – skwitować jednym zręcznym zdaniem, obrazem, konceptem.
Czy jednak lepiej jest milczeć, nie rozgłaszać wielkanocnego orędzia? Nie. Jednak nocna rozmowa Nikodema z Jezusem uświadamia nam, na jakiej pozycji się znajdujemy: przychodzimy jak on nocą, z własnym niepokojem do Boga, nie udzielając, a domagając się odpowiedzi. To Jezus odsłania nam Siebie, w tej ciemności jest Światłem.
Dodaj swój komentarz »