Czy to wiara, czy niewiara, czy łaska czy nie? Idę ale tak jakoś, bo muszę , bo wypada, bo Ktoś coś mi obiecał, muszę rezygnować z nierozpychania sie łokciami,a nawet z przyjemności tego świata, musze rezygnować niestety, muszę, bo wypadałoby być wiernym temu co się obiecało. A pojście za Chrystusem to entuzjazm, to radość, to Mistrz nad Mistrze nikt tu na ziemi Mu nie dorówna. To elitarność i szczęście być w gronie Jego uczniów. Przyjemności tego świata? Jakie przyjemności? Co może być większą przyjemnością niż pójście za Nim ...
Rozpychać się łokciami to moim z daniem bezczelność, nic wiecęj, to nie przebojowość, to zwykła bezczelność, wbrew temu jak uważają rodzice dzieci uczęszczających do prywatnych przedszkoli ( może nie wszystkich- ale takie bywają,zaobserwowane na placu zabaw,więc tak jest to nie mój wymysł). Rozpychanie się łokciami też nie , nie ten kietunek, ale nie znaczy też, że należy stać z pokornie pochyloną głową ...