No właśnie, wydaje się, że to taka"syzyfowa praca" ciągłe upadki, potem spowiedź itd. znowu upadek ale przecież gdyby nie było spowiedzi, jaki byłby sens życia, jeden upadek i koniec a tak jest nadzieja, aby tylko z każdym upadkiem wyciągać wnioski i wzrastać ku lepszemu życiu.
Bardzo umiłowała. Myślę ,że tu jest właśnie początek drogi ,gdzie nabiera sensu nasza walka z samym sobą.
W moim czasie zmagań ku lepszemu w zasadzie miejsce czołowe miał Jezus jako Pan , który mnie przeprowadzi. Doskonaliłam miłość ku Niemu zostawiając z boku grzechy. Przyszedł czas wyzwolenia i dziwiłam się jak i kiedy zniknęły słabości.
Wystarczy kochać, a Jego miłość sama spali, to co niepotrzebne w nas.
Człowiek grzeszny słaby i bezradny upada,masz szczególne prawo do Jezusowych ramion. On ci przebacza wszystkie twoje winy uzdrawia .Jakże cudowna jest spowiedz gdy kapłan rozgrzesza w Imie Ojca i Syna i Ducha Św.Stojąc któryś już raz...
Droga za Jezusem to droga pod górę, a wiadomo że w górach łatwo o potknięcie czy nawet o zgubienie szlaku. Spowiedź to możliwość odnalezienia szlaku, powstania z upadku. ------------------------------- Kiedy mnie zdarzy się upaść w marazm grzechu, to od razu przychodzą złe myśli: że moje starania, moja walka duchowa nie ma sensu[demoniczne podszepty] Gdy uda mi się przemóc ten kryzys i pójść do spowiedzi, to w momencie rozgrzeszenia doznaję wielkiej radość, jak by mi łuski z oczu odpadły, wszystko staje się piękne:)))) Pozdrawiam wszystkich w Panu Jezusie
Też bardzo często stawiam sobie to pytanie,- czy mój żal za grzechy, nie jest aby czasem "żalem za grzechem"?.A olejku z alabastru racze wycisnąć się chyba nie da...
Sakrament pokuty pozwala nam doświadczać Bożego Miłosierdzia. To wielki dar i łaska. Gdybyśmy mogli tak się poprawić, że już byśmy nie grzeszyli, nie potrzebowalibyśmy miłosierdzia Bożego.
i koniec a tak jest nadzieja, aby tylko z każdym upadkiem wyciągać wnioski i wzrastać ku
lepszemu życiu.
Bardzo umiłowała. Myślę ,że tu jest właśnie początek drogi ,gdzie nabiera sensu nasza walka z samym sobą.
W moim czasie zmagań ku lepszemu w zasadzie miejsce czołowe miał Jezus jako Pan , który mnie przeprowadzi.
Doskonaliłam miłość ku Niemu zostawiając z boku grzechy.
Przyszedł czas wyzwolenia i dziwiłam się jak i kiedy zniknęły słabości.
Wystarczy kochać, a Jego miłość sama spali, to co niepotrzebne w nas.
Spowiedź to możliwość odnalezienia szlaku, powstania z upadku.
-------------------------------
Kiedy mnie zdarzy się upaść w marazm grzechu, to od razu przychodzą złe myśli: że moje starania, moja walka duchowa nie ma sensu[demoniczne podszepty]
Gdy uda mi się przemóc ten kryzys i pójść do spowiedzi, to w momencie rozgrzeszenia doznaję wielkiej radość, jak by mi łuski z oczu odpadły, wszystko staje się piękne:))))
Pozdrawiam wszystkich w Panu Jezusie
jeżeli "zmiana" o której piszesz byłaby w Twojej mocy jeśli potrafiłbyś jej dokonać i wytrwać to na pewno byś to zrobił.
Pozdrawiam.