czasem bywa i tak, że słuchając słów dla siebie niewygodnych, człowiek usprawiedliwia się tym, że ten, który do niego mówi go poniża, wyśmiewa..
doszukuje się wówczas insynuacji, której nie ma, tylko po to, by w swoich oczach się nie skalać...
myślę, że trzeba również (oprócz tego, co w rozważaniu zostało już napisane) dobrze rozpoznać własne nastawienie na tego, który do mnie mówi...
potrafimy przypisywać innym złe intencje tylko dlatego, że mówią nam prawdę, której nie chcemy przyjąć, nie chcemy słuchać…
wtedy może się okazać, że słowa, które do mnie przez drugiego człowieka, mówi BÓG, przypisuję diabłowi, tylko po to, by odrzucić prawdę o swojej słabości
to taka druga strona medalu i szkoda, że jeszcze (7:36) nie ma pytań do rachunku sumienia ;o))
Bardzo ciekawe zagadnienie, z którym niemalże zmierza się przeciętnie każdy człowiek. Właśnie... Jak rozpoznać w intencjach mówiącego owe imponderabilia ? Kiedy przemawia do nas Bóg poprzez swoje słowa zawarte w Piśmie Swiętym, częstokroć nie musimy stawiać pytań. Albowiem czego nie ogarniamy naszym rozumowaniem w danej chwili lub godzinie, zrozumiemy poprzez konkretne wydarzenia w życiu. Natomiast pozostaje otwartym pytanie co jest prawdą a co podszeptem własnym kiedy podejmujemy próbę odszyfrowania słów innego człowieka, który niesie nam przekaz. Wszak i on może zawrzeć treści ukryte, słowa i zdania okryte mgiełką tajemnicy znanej sobie i Panu Bogu. Jak wówczas rozróżnić na ile przemawia do nas Stwórca, czyniąc sobie z człowieka swe narzędzie a na ile przemawiamy do siebie sami słuchając i dopisując takie treści, których najogólniej nie ma wcale ? Czy dotykamy w takich przypadkach li tylko terminu prawdy względnej ?...
dlatego najlepiej jest ZAWSZE założyć jak najlepsze intencje mówiącego a jeśli z okoliczności dodatkowych nijak to dobro intencji nie wynika, to ZAWSZE trzeba przyjąć, że nie znamy serca danej osoby, NIE WIEMY, jakie są jej prawdziwe intencje - te zna tylko Bóg, dlatego NIE WOLNO nam zatrzymać się na nawet najgorszych zewnętrznych obrazach, ale uznać, że i w tym przypadku możemy być po prostu ślepi od Jezusa jedynie można nauczyć się, jak rozmawiać z ludźmi, których intencji nie ufamy, których podejrzewamy o niecne zamiary i ukryte przesłania - dlatego warto pod tym kątem czytać Jego polemiki z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami; wśród nich też byli różni ludzie a swoją drogą to naprawdę ogromnie uwalniające, gdy podejmie się wysiłek podejścia do każdego słowa drugiego człowieka bez doszukiwania się ukrytych intencji - jeśli zaś pojawią się jakiekolwiek wątpliwości - najlepiej zapytać wprost :) wtedy o wiele więcej czasu i energii można poświęcić na to, co najważniejsze, a nie rozbijać na atomy daną wypowiedź, towarzyszącą im intonację, okoliczności itp itd :)
Tak zgadzam się, słowo które we mnie wzbudza lęk, takie traktuję z rezerwą i nieufnością. To, które pokój niesie prawie zawsze dobro, ale... to jest bardzo trudne w życiu "rozpoznawać", trzeba się modlić, "omodlić" decyzję, słowo, czyn. Tak staram się robić, choć i tak błądzę, niestety pewnie z powodu mojego nieszczęsnego imienia... :(
ślę Ci Ewo serdeczne dzięki za podpowiedź. Czynię tak właśnie jak piszesz ale bywa i tak, że człowiek nadal ma kłopot z prawidłowym rozpoznaniem. Jednymi słowy, pogodziłam się z istnieniem pytań bez odpowiedzi i tu najgorsze; dlaczego ma to miejsce ? ( :)) Ps: fakt błądzenia jest nam wszystkim pisany i żywię głęboką nadzieję, że nadane nam imiona nie mają z tym nic wspólnego. Głowa do góry! :)
Dla Ewy. Całkowicie zgadzam się z Tobą, że każda nasza decyzja, czy czy myśl powinny być "omadlane". Tylko wtedy na naszych życiowych drogach/dróżkach, zobaczymy światełko. Bez niego człowiek tylko pełza. Nie martw się, Ewo - "to co Ewa straciła przez niewierność, Maryja odzyskała przez wiarę..." Masz więc do kogo się modlić :) Ja wciąż poszukuję orędownika/czkę. Z Panem Bogiem
...no i niech ktoś powie, że "Bóg nie działa przez SŁOWO"! Z całego serca dziękuję za piękne słowa skierowane do mnie. Ktoś rozpoznał mojego zagubionego ducha, bo.. patrzy sercem :) A, że Słowo działa, nawet przez internet? dziwi? mnie mnie dziwi.
Zgadzam się z Tobą - Słowo ma moc, gdziekolwiek się znajdzie. Nie mniejszą, niż Ciało. Cieszę się, że mogłam Ci pomóc. A może to nie ja...? Jeśli będziesz potrzebowała wsparcia i otuchy, nie wahaj się napisać. Modlę się za Ciebie do naszej Bożej Matki. "Szukaj, a znajdziesz". Z całym sercem z Tobą
"Miej serce i patrzaj w serce"
"Mowa jest srebrem, milczenie złotem"
SŁOWO: - Zależy jak i przez kogo wypowiedziane, w jaki sposób i przez kogo odebrane.
Słowa Pisma Świętego, mocą Ducha Świętego, przez Jezusa Chrystusa umacniają i ożywiają Bogiem samym, czyniąc z nas Jego Świątynię.
Warto karmić się Słowem Bożym, aby dawać świadectwo wiary, wiary głębokiej z serca płynącej.
Kto wie? Może srebro i w złoto się przyoblecze.
doszukuje się wówczas insynuacji, której nie ma, tylko po to, by w swoich oczach się nie skalać...
myślę, że trzeba również (oprócz tego, co w rozważaniu zostało już napisane) dobrze rozpoznać własne nastawienie na tego, który do mnie mówi...
potrafimy przypisywać innym złe intencje tylko dlatego, że mówią nam prawdę, której nie chcemy przyjąć, nie chcemy słuchać…
wtedy może się okazać, że słowa, które do mnie przez drugiego człowieka, mówi BÓG, przypisuję diabłowi, tylko po to, by odrzucić prawdę o swojej słabości
to taka druga strona medalu i szkoda, że jeszcze (7:36) nie ma pytań do rachunku sumienia ;o))
Kiedy przemawia do nas Bóg poprzez swoje słowa zawarte w Piśmie Swiętym, częstokroć nie musimy stawiać pytań. Albowiem czego nie ogarniamy naszym rozumowaniem w danej chwili lub godzinie, zrozumiemy poprzez konkretne wydarzenia w życiu. Natomiast pozostaje otwartym pytanie co jest prawdą a co podszeptem własnym kiedy podejmujemy próbę odszyfrowania słów innego człowieka, który niesie nam przekaz. Wszak i on może zawrzeć treści ukryte, słowa i zdania okryte mgiełką tajemnicy znanej sobie i Panu Bogu. Jak wówczas rozróżnić na ile przemawia do nas Stwórca, czyniąc sobie z człowieka swe narzędzie a na ile przemawiamy do siebie sami słuchając i dopisując takie treści, których najogólniej nie ma wcale ? Czy dotykamy w takich przypadkach li tylko terminu prawdy względnej ?...
a jeśli z okoliczności dodatkowych nijak to dobro intencji nie wynika, to ZAWSZE trzeba przyjąć, że nie znamy serca danej osoby, NIE WIEMY, jakie są jej prawdziwe intencje - te zna tylko Bóg, dlatego NIE WOLNO nam zatrzymać się na nawet najgorszych zewnętrznych obrazach, ale uznać, że i w tym przypadku możemy być po prostu ślepi
od Jezusa jedynie można nauczyć się, jak rozmawiać z ludźmi, których intencji nie ufamy, których podejrzewamy o niecne zamiary i ukryte przesłania - dlatego warto pod tym kątem czytać Jego polemiki z uczonymi w Piśmie i faryzeuszami; wśród nich też byli różni ludzie
a swoją drogą to naprawdę ogromnie uwalniające, gdy podejmie się wysiłek podejścia do każdego słowa drugiego człowieka bez doszukiwania się ukrytych intencji - jeśli zaś pojawią się jakiekolwiek wątpliwości - najlepiej zapytać wprost :) wtedy o wiele więcej czasu i energii można poświęcić na to, co najważniejsze, a nie rozbijać na atomy daną wypowiedź, towarzyszącą im intonację, okoliczności itp itd :)
Ps: fakt błądzenia jest nam wszystkim pisany i żywię głęboką nadzieję, że nadane nam imiona nie mają z tym nic wspólnego. Głowa do góry! :)
Dla Ewy. Całkowicie zgadzam się z Tobą, że każda nasza decyzja, czy czy myśl powinny być "omadlane". Tylko wtedy na naszych życiowych drogach/dróżkach, zobaczymy światełko. Bez niego człowiek tylko pełza.
Nie martw się, Ewo - "to co Ewa straciła przez niewierność, Maryja odzyskała przez wiarę..."
Masz więc do kogo się modlić :)
Ja wciąż poszukuję orędownika/czkę.
Z Panem Bogiem
Bóg zapłać.
Zgadzam się z Tobą - Słowo ma moc, gdziekolwiek się znajdzie. Nie mniejszą, niż Ciało.
Cieszę się, że mogłam Ci pomóc. A może to nie ja...?
Jeśli będziesz potrzebowała wsparcia i otuchy, nie wahaj się napisać.
Modlę się za Ciebie do naszej Bożej Matki.
"Szukaj, a znajdziesz".
Z całym sercem z Tobą