Cyt. "Mamy krzyczeć. Mamy wołać. Mamy sprzeciwiać się złu. Pan nie posłał nas po to, byśmy milczeli. Ale ani przez ułamek sekundy nie wolno nam zapomnieć, że kto zabija wiarę człowieka i jego nadzieję, człowieka zabił." Nie jest łatwo krzyczeć i wołać w świecie tak skorumpowanym. Ten świat żywi się strachem ludzkim: katastrofy, wojny, mafie, ataki terrorystyczne, samosądy, "plany restrukturyzacyjne" itp. Wszystko dokładnie podsycane i zmanipulowane w mediach. Można SOBIE krzyczeć gdzieś w buszu wobec śmierci głodowej. Można SOBIE krzyczeć wobec 15-tu ofiar z odciętymi głowami w jednym z miast. Ci ludzie mają - sorki: mieli- domy, rodziny, matki. Kto się tak prawdziwie zajmie ich krzykiem? Nikt. Pewien młody człowiek niedawno powiedział mi takie słowa: "Są trzy śmierci. Pierwsza jest śmierć emocjonalna. Druga psychiczna. A dopiero trzecia jest fizyczna". I chyba jednak miał rację. Ilu jest takich emocjonalnie zabitych, a żywych? Molestowanych, zastraszanych i tych popularnie zwanych "patologią"? Ilu jest takich psychicznie zabitych poprzez chociażby znęcanie się w domu, właśnie wykorzystany ponad plan limit NFZ i obraz ciężkiej choroby? W tym wszystkim też jest, albo i nie ma wiary w Boga. Niektórym wystarczy, by w takich okolicznościach wiarę utracić, by krzyczeć - gdzie jest Bóg. Mamy krzyczeć? Chyba tylko do Boga. Bo kogoś to więcej wzruszy?
Każdy z nas został wezwany do pewnego posłannictwa, które Kościół nazywa Apostolstwem Wiernych. My - jako wierzący - mamy udowadniać światu, że miłość wciąż żyje, że można kierować się w życiu dobrem bliźniego, że można żyć uczciwie i w każdej sytuacji odnaleźć jakąś cząstkę Bożego planu. Ale również, jak jest napisane w Piśmie, musimy upominać grzeszników. To też jest jeden z naszych obowiązków! Dlatego spełniajmy go. Jeśli jedna osoba krzyknie - słowa przejdą bez echa. Jeśli krzyknie tłum - niejeden mur może runąć.
Czy możemy krzyczeć na Pana Boga? Nie sadzę... Bóg jest Miłością, tylko tyle i aż tyle.
Masz Hagar rację, jest źle, ale to nie jest wina Pana Boga, tylko nas! ludzi! Ci skorumpowani i nadużywający władzy są wśród nas... są w naszych rodzinach, w Polsce, na świecie... Jezus nie krzyczał, nie podnosił głosu, nie robił nikomu krzywdy... my też możemy tak żyć. To wcale nie jest trudne, serio.
...ostatnio stwierdziłam, że im mam mniej, tym mam więcej... i nie wiem skąd mi się to wzięło...
Hagar, masz rację, że świat ogarnia coraz większa znieczulica, ale warto krzyczeń NIE, warto sprzeciwiać się złu... bo co będzie, kiedy krzyk protestu kompletnie zamilknie?
Tak marzena. Możesz nie krzyczeć. Niekoniecznie musisz podpierać się Chrystusem jako autorytetem. Dopóki to nie dotknie konkretnie ciebie, twojego dziecka, matki, kogoś bardzo bliskiego. Można krzyczeć - skowyczeć(!) nie wydając dźwięku.
Oj, Hagar, nie mówię, że nie krzyczę... czasem się drę wniebogłosy... Nawet nie wiesz, ile mam powodów, żeby mieć focha i obrazić się na wszystkich! Ale to nie Pan Bóg mnie zawiódł, tylko ludzie. Sami sobie fundujemy takie atrakcje, że się odechciewa żyć, niestety. Szatan podsuwa pomysły w kolorowych papierkach, ale ludzie mają po to rozum, żeby odróżniać dobro od zła, a nie ulegać złudzeniom. Mamy pretensje do Pana Boga, ale jakbyśmy żyli Jego nauką... nie byłoby tylu nieszczęść. Tak czy nie..?
a jednak bezpieczniej jest mi się uczyć od Jedynego Mistrza, który jest cichy i pokornego serca. Walka ze złem to wielka pokusa, która czyni ludzkie serce kamiennym, bo z wielką łatwością przechodzi w walkę z drugim człowiekiem. On nie krzyczał na swoich oprawców.
Między krzyczeniem DO Boga a NA Boga jest dramatyczna różnica... Warto jej nie przeoczyć.
Hagar pisała o wołaniu DO Boga.
Ja nie potrafię cicho i spokojnie mówić "ratuj bo ginę" - bo ginie ktoś mi bliski. Nie potrafię cicho i spokojnie pytać "jak żyć po tym, co się stało"? Cichym i spokojnym tonem kłamałabym Bogu. Mówiąc: nie ufam Ci na tyle, by wykrzyczeć ból, rozpacz, gniew, cierpienie...
Nie jest łatwo krzyczeć i wołać w świecie tak skorumpowanym. Ten świat żywi się strachem ludzkim: katastrofy, wojny, mafie, ataki terrorystyczne, samosądy, "plany restrukturyzacyjne" itp. Wszystko dokładnie podsycane i zmanipulowane w mediach.
Można SOBIE krzyczeć gdzieś w buszu wobec śmierci głodowej. Można SOBIE krzyczeć wobec 15-tu ofiar z odciętymi głowami w jednym z miast. Ci ludzie mają - sorki: mieli- domy, rodziny, matki. Kto się tak prawdziwie zajmie ich krzykiem? Nikt.
Pewien młody człowiek niedawno powiedział mi takie słowa: "Są trzy śmierci. Pierwsza jest śmierć emocjonalna. Druga psychiczna. A dopiero trzecia jest fizyczna".
I chyba jednak miał rację. Ilu jest takich emocjonalnie zabitych, a żywych? Molestowanych, zastraszanych i tych popularnie zwanych "patologią"? Ilu jest takich psychicznie zabitych poprzez chociażby znęcanie się w domu, właśnie wykorzystany ponad plan limit NFZ i obraz ciężkiej choroby?
W tym wszystkim też jest, albo i nie ma wiary w Boga. Niektórym wystarczy, by w takich okolicznościach wiarę utracić, by krzyczeć - gdzie jest Bóg.
Mamy krzyczeć? Chyba tylko do Boga. Bo kogoś to więcej wzruszy?
Bóg jest Miłością, tylko tyle i aż tyle.
Masz Hagar rację, jest źle, ale to nie jest wina Pana Boga, tylko nas! ludzi!
Ci skorumpowani i nadużywający władzy są wśród nas... są w naszych rodzinach, w Polsce, na świecie...
Jezus nie krzyczał, nie podnosił głosu, nie robił nikomu krzywdy... my też możemy tak żyć. To wcale nie jest trudne, serio.
...ostatnio stwierdziłam, że im mam mniej, tym mam więcej... i nie wiem skąd mi się to wzięło...
Nawet nie wiesz, ile mam powodów, żeby mieć focha i obrazić się na wszystkich! Ale to nie Pan Bóg mnie zawiódł, tylko ludzie.
Sami sobie fundujemy takie atrakcje, że się odechciewa żyć, niestety. Szatan podsuwa pomysły w kolorowych papierkach, ale ludzie mają po to rozum, żeby odróżniać dobro od zła, a nie ulegać złudzeniom. Mamy pretensje do Pana Boga, ale jakbyśmy żyli Jego nauką... nie byłoby tylu nieszczęść. Tak czy nie..?
Hagar pisała o wołaniu DO Boga.
Ja nie potrafię cicho i spokojnie mówić "ratuj bo ginę" - bo ginie ktoś mi bliski. Nie potrafię cicho i spokojnie pytać "jak żyć po tym, co się stało"? Cichym i spokojnym tonem kłamałabym Bogu. Mówiąc: nie ufam Ci na tyle, by wykrzyczeć ból, rozpacz, gniew, cierpienie...