Bo podstawowe pytanie brzmi - czy ja naprawdę wierzę w życie wieczne. Swoje i innych? Czy naprawdę pragnę zbawienia? Swojego i innych? Jeżeli tak, to nie będzie dla mnie nic ważniejszego niż uwierzenie Jezusowi i zmiana myślenia =nawrócenie
Opamiętanie się "sprawcy" potrzebuje kontaktu z prawdziwymi konsekwencjami jego złego postępowania... Jak pogodzić to z zaleceniem biblijnym : " Odpowiadaj na zło dobrem"? Czy nie zabieramy mu wtedy możliwości opamiętania, czyli uświadomienia sobie tego, co uczynił? Czy nie pomagamy mu trwać mu w fałszywym przekonaniu o słuszności tego, co zrobił i tym samym nie przyczyniamy się do dalszego szerzenia tego zła? Uważam, że takie zalecenie powinno być bliżej wyjaśnione, żeby i je można było właściwie zastosować.