Miłość nieogarniona

Garść uwag do czytań uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

4. Warto zauważyć

  • Mniej istotne, ale ważne dla zrozumienia sceny.... Łamanie ukrzyżowanym skazańcom goleni było sposobem na przyspieszenie ich śmierci. Czyli w jakimś pokrętnym sensie był to nawet akt łaski, bo skracał bolesną agonię. Śmierć na krzyżu następuje (najczęściej ) wskutek uduszenia. Na tym polega tortura tej kaźni. Po prostu, kiedy człowiek nie ma już sił opierać się na nogach, zawisa na rękach. A to powoduje, że zaczyna się dusić. Bo wiszenie na rękach powoduje porażenie nerwu oddechowego. Można temu przeciwdziałać  znów przenosząc ciężar ciała na nogi, ale w końcu zabraknie na to skazańcowi sił. Gdy jednak połamie się ukrzyżowanemu nogi nie jest już w stanie tego zrobić. I w krótkim czasie – najpewniej w ciągu kilkudziesięciu minut – udusi się.
     
  • Też nie tak ważne, ale też pomagające zrozumieć scenę.... Jako że żołnierze uznali, iż Jezus już umarł, nie łamali Mu goleni, tylko jeden z nich „przebił Mu bok”. Bibliści wskazują, że to był cios wprawnego w walce szermierza: wiedział jak i gdzie uderzyć, żeby zabić. Że cios był skuteczny obrazuje to, co stało się potem: z przebitego boku Jezus wypływa krew i woda. Podobno taki efekt, oddzielanie się osocza krwi i krwinek, następuje właśnie tuż po śmierci, gdy człowiek umiera wskutek uduszenia. Tak więc nie ma mowy, by Jezus przeżył egzekucję.  Nawet gdyby, dobiłby go cios żołnierza. Ale owa krew i woda świadczą, że Jezus wtedy już nie żył.
     
  • Znacznie ważniejsze. Święty Jan zauważa, że wydarzenia związane ze śmiercią Jezusa spełniają dwa starotestamentalne proroctwa. Pierwsze to nie tyle dosłownie proroctwo, co zasada dotycząca przyrządzania baranka paschalnego. Z niezrozumiałych względów przy jego przyrządzaniu nie wolno było łamać jego kości, ćwiartować itd. (Wj 12, 36) Trzeba było piec na ogniu całego. Ten niezrozumiały przepis prawa w świetle śmierci Jezusa zyskał ważne znaczenie. Tym bardziej, że u Jana Jezus umiera w porze zabijania paschalnych baranków. Apostoł zrozumiał wtedy pewnie dziwną zapowiedź swojego pierwszego mistrza, Jana Chrzciciela, który wskazując na Jezusa nazwał Go Barankiem Bożym gładzącym grzechy świata. Krew baranka paschalnego uratowała w Egipcie od śmierci pierworodnych z Izraela. Krew tego Baranka, Jezusa Chrystusa, ratuje ludzi od śmierci wiecznej.

    Ciekawa jest też Janowa uwaga o „patrzeniu na tego, którego przebodli”. To nawiązanie do proroctwa Zachariasza. Zapowiada on w nim wielki triumf nad wrogami Izraela, a jednocześnie jego (Izraela) nawrócenie. Dość znamienne, bo nieco odstające od starotestamentalnej kalki „grzech – kara, nawrócenie – wyzwolenie”. Tu występuje to jakby równocześnie. Jakby wszystko, i chwała dla Izraela i jego nawrócenie, były owocem działania Bożej łaski. Tak pisze Zachariasz: o wylaniu na Izraela ducha pobożności. Faktycznie, widać w tym to, co przyniosła śmierć Jezusa. Triumf nad wrogami Izraela w tym sensie, że okazało się, że faktycznie ich Bóg jest Bogiem prawdziwym i wielu pogan to uznało przyjmując wiarę w Jezusa. A płacz, pokuta Izraela w tym, że przecież wielu Żydów też wtedy przyjęło tę wiarę, porzucając niewierność, a wybierając wierność Bogu.
     
  • Dlaczego Jan tak bardzo mocno podkreśla fakt wypłynięcia z przebitego boku Jezusa krwi i wody? Raczej nie dlatego, że chciał podkreślić to, z Jezus naprawdę umarł. To symbole dwóch sakramentów. Mówimy o nich, ze wypłynęły z przebitego boku Chrystusa: chrztu i Eucharystii. Przez chrzest, zanurzający w śmierć Chrystusa, chrześcijanin zyskuje zbawienie. Eucharystia zaś jest pokarmem pozwalającym mieć siły, by w drodze do Ojca nie ustać.

W kontekście uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa najważniejsze wydaje się podkreślenie wielkiej miłości Boga do człowieka. Został zabity za nas i dla nas. Żadna kontemplacja nie jest w stanie doprowadzić do pojęcia tej Bożej miłości. Może co najwyżej do niej przybliżyć. Bo, jak zasugerował w liście do Efezjan czytanym jako drugie czytanie św. Paweł, chodzi o ogarnięcie czegoś, co jak wszechświat jest zbyt wielkie, by zmieścić się w umyśle i sercu człowieka.

5. W praktyce

Miłość Boga przynagla nas, wierzący w Niego do bycia takim samym; do kochania. To temat – ocean i nie sposób go ująć, zwłaszcza w tak krótkim opracowaniu. Warto jednak ciągle o to pytać: czy kocham? Czy w tym miejscu wszechświata i w tym czasie, w którym postawił mnie Bóg, realizuję powołanie do miłości? Zwróćmy też jednak uwagę na parę drobiazgów.

  • Miłość Boża jest wymagająca – pisał Ozeasz. W dzisiejszych czasach prawda ta jest bardzo ważna. Z jednej strony nie można traktować Boga jak despotę, który czyha na każde nasze potknięcie. To nie tak. Bóg naprawdę człowieka kocha. Z drugiej, nie można też pozwalać sobie na lekceważenie Go. Bóg chce zbawienia człowieka, ale wie, że ten, kto kocha zło, do nieba się nie nadaje. Tylko by się tam męczył. Jeśli więc człowiek kochający zło – a przecież tak wielu dziś kocha swoje grzechy – miały osiągnąć niebo, to tylko pod warunkiem, że się nawróci. I nie chodzi o to, że musi mu się udać zmienić życie. Być może tak, ale chyba niekoniecznie. Ważne, by chciał się zmienić. By nawet ulegając słabościom uznawał zło za zło, a dobro za dobro. Inaczej w niebie by się męczył. No bo jak czułby się w niebie człowiek zmuszany do życia w cnotach, skoro tych cnót nie cierpi?
     
  • Bóg chce zbawienia wszystkich ludzi, i żydów i pogan. Dziś też chce zbawienia wszystkich. I w tym kierunku działa. Strzec powinniśmy się tego, co by Bogu w takim przyciąganiu ludzi do siebie przeszkadzało, co mogłoby wręcz odepchnąć od Boga. Czyli z cała pewnością zgorszenia. Na pewno też jednak odpychania ludzi od Boga innymi sposobami. Na przykład dzielenia na swoich i obcych, ciągłego oskarżania grzeszników (niby w celu ich nawrócenia, ale tak naprawdę, by ich pogrążyć jeszcze bardziej). Przecież wiemy o tym, bo widzimy to u siebie: ciągłe upominanie nie tylko nic nie daje, ale jeszcze utwierdza w uporze, sprawia, że ma się ochotę upominających odepchnąć, bo są za blisko, włażą w serce z butami. Nie róbmy innym tego, czego sami byśmy nie chcieli. A jeśli mamy wątpliwości, to zapytajmy, czy kiedyś czyjeś gderliwe napominanie  faktycznie zmieniło nasze postępowanie.

 

 

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg