Pragnę rzucić ogień na ziemię – mówi Jezus – niech płonie! Zapłonął w Dniu Pięćdziesiątnicy. Duch zstąpił z nieba w płomykach ognia. Poróżnił ludzi.
Nie zawsze jesteśmy w stanie pojąć, dlaczego dzieje się zło. Ale Bóg nie po to posłał swojego Ducha, byśmy byli skazani na niezrozumienie, niewiedzę, zamęt.
Jeśli otworzę się na Boga, czy Bóg nie pokruszy moich planów? Czy nie wepchnie mnie w trudności? Czy nie skończy się to klęską?
Ileż razy wydaje się, że cały wysiłek poszedł na marne, że nie udało się ocalić jakiegoś dobra, że zło po raz kolejny zwyciężyło.
Nie posiedli Boga na własność. Narodem Pana jest ten, kto przychodzi do Boga. Ten, kto Mu wierzy. Nie ten, kto pokłada ufność w swojej przynależności.
Można się tak odnaleźć w tym, co jest, że już właściwie się nie czeka. Nadzieja na “coś więcej” wydaje się zbędna. Jest dobrze. Wystarczy.
Bóg, który niczego nie tłumaczy. Bóg, który oczekuje zaufania. Bez dowodów i zapewnień. Ze względu na to, Kim jest.
Tak, tak, słyszymy Cię, oczywiście. Ale potrzebujemy jeszcze znaku, by uwierzyć! Nie możesz przecież oczekiwać, że tak na słowo...
Wybieraj – leży przed Tobą. Należy Ci się nagroda! Zobacz, jak lśni w słońcu... Zastanawiasz się? Wahasz? Możesz wziąć tylko jedną z nagród! Na którą się decydujesz?
Bóg potrzebuje naszego ruchu. Decyzji. Wysiłku. Choćby miał to być ruch o milimetr, sekunda wysiłku… Jeśli to wszystko, na co mnie stać, On to dopełni.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.