Dzisiejszy psalm jest pieśnią powstałą po powrocie Hebrajczyków z niewoli babilońskiej (VI w. przed Chr.).
Psalm 95 (94) często wraca w modlitwie Kościoła. Ujmująca jest zawarta w nim radość wierzących w Boga, którzy idą na spotkanie z Panem.
Religijne poczucie Żydów splatało się z ich poczuciem narodowym. Mogło to prowadzić, i nieraz prowadziło, do jakiejś ciasnoty.
Tchnienie Boga, Duch trzepocący jak gołębica nad pierwotnym chaosem, z którego wyprowadza ład i porządek – pełnię istnienia.
Co skłoniło króla Dawida do wyśpiewania tego psalmu? Nadzieja rodząca radość. Radość z tego, co już posiadł – dziedzictwo i przeznaczenie.
Oczekiwanie wyrasta z nadziei i nią się karmi. Ale nadzieja zawsze jest trudna.
Radość, uwielbienie, śpiew, okrzyki, klaskanie w dłonie. A wszystko na cześć Boga, który wstępuje. Dokąd wstępuje? Popatrzmy na historię.
Słyszymy w psalmie: „...bo mnie wybawiłeś”. Od czego? Tekst, zwłaszcza gdy go czytamy w całości, nie zostawia wątpliwości.
O szczęściu śpiewa psalmista: radość, wesele, śpiew, muzyka... A my dobrze wiemy, że o radość bywa trudno.
Sięgamy dziś do psalmu przepełnionego wdzięcznością, promieniującego radością.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.