Lęk przed śmiercią – czy to fizyczną, czy jakąkolwiek inną – może być gorszy niż sama śmierć. To on często – zbyt często – prowadzi do zła. Poddaje niewoli. Ludzkiej, a ostatecznie diabelskiej.
Nowości, które pojawiają się w naszym życiu, u jednych budzą radość, natomiast u innych budzą lęk. W gąszczu poglądów, idei, opinii można się pogubić, bo ich piękny i gładki sposób podania nie zawsze odpowiada rzeczywistości.
Większość z nas, motywowana dobrem własnym i bliźnich, poddała się kwarantannie. Dla jednych ma ona charakter ścisły, dla innych polega po prostu na ograniczeniu kontaktów do koniecznego minimum. Sytuacja, w jakiej się znaleźliśmy, jest trudna i uciążliwa. Rodzi więc lęki i pytania. Staramy się ją zrozumieć.
W Piśmie Świętym słowa "nie lękaj się", pojawiają się trzysta sześćdziesiąt pięć razy, jakby Bóg chciał już przez sam ten fakt uświadomić człowiekowi, że Jego Opatrzność towarzyszy mu każdego dnia.
Mroki góry kuszenia są niczym wobec świetlistej krainy żyjących.
Pan moim światłem i zbawieniem moim! Światło wiary i nadziei budzi odwagę i męstwo.
Dlaczego miłość czasami rozumiana jest jako swoisty „luksus życia ideałem”?
Chwała zmartwychwstania dla jednych jest iluzją, dla innych czymś dla grzesznika nieosiągalnym. On tak. My…?
Nienawiść? Codzienna obserwacja zdaje się sugerować, że to ona, a nie miłość, napędza świat.
Zwrócenie się do Boga poprzez Chrystusa we wszystkich pragnieniach i potrzebach daje człowiekowi pokój.
W jaki sposób wiara, naznaczona krzyżmem i siedmioma darami, jest przeżywana, głoszona, uwiarygadniana?
O Bogu, o człowieku i o nadziei. W rytmie czytań roku liturgicznego.
Garść uwag do czytań na wigilię Zesłania Ducha Świętego z cyklu „Biblijne konteksty”.
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.