Jeśli nie będę pogłębiać swojej wiedzy o Bogu, by zacieśniać z Nim więź, jeśli będę wciąż ukierunkowana na własne doznania, na podziw ze strony innych, a nie na wzmacnianie mojej relacji z Bogiem, to prędzej czy później doświadczę rozczarowania Nim.
Kamień został odwalony i nie pozostanę w grobie na zawsze. Tylko, czy żyję wiarą w swoje zmartwychwstanie?
Żeby stanąć po stronie silniejszego (a tym samym zwyciężyć), nie wystarczą niekiedy same kalkulacje.
Wierzyli, że ziemskie życie jest tylko przejściowe, że dopiero w wieczności zaczną żyć prawdziwie...
W jaki sposób to, co niebieskie, połączy się z ziemskim?
Pójście za Nim chroni nas przed zatraceniem wiecznym. Co by się stało, gdybyśmy teraz, dzisiaj mieli kogoś przekonać o tym?
Jak łatwo uznać, że nieprawdą było doświadczenie miłości, jak łatwo uznać, że skoro to Jemu obojętne…
Jak wygląda moja wiara w zmartwychwstanie? Jak często kieruję się nadzieją, która z tego faktu płynie?
Dla tych, którzy wierzą, Jezus jest życiową busolą. I nawet, jeśli zgubią właściwy kierunek, wiedzą, gdzie i do kogo można powrócić.
By zrozumieć i pokochać Kościół nie wystarczy lektura kilku artykułów czy nawet najbardziej uczonych dzieł teologicznych. Trzeba przejść drogę pierwszych uczniów.
Da się zamknąć Tego, który tchnie kędy chce, prowadzi do całej prawdy, mówi co usłyszy, w jakiejkolwiek liczbie skończonej?
Bez niego cóż jest? "Jedno cierń i nędze".
Garść uwag na do czytań na niedzielę Zesłania Ducha Świętego, rok B z cyklu „Biblijne konteksty”
Komentarze biblijne do czytań liturgicznych.