Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej ».. potem drugi i trzeci i znów? Nie. Człowiek ma tylko jedno, podzielone na etapy życie. Ziemskie i potem niebieskie. Ale gdy się w te drugie nie wierzy, wiara w Boga, przyjaźń, miłość, mądrość, władza i bogactwo – wszystko – traci sens.
Podżyrowałam kiedyś pożyczkę, a dłużniczka nie spłaciła ani jednej raty – opowiada towarzyszka długiej podróży. Coś się jej stało? – spytałem głupio. Skądże. Znalazła naiwnych – wyjaśnia. Do dziś mieszka spokojnie gdzieś – i tu padła nazwa jednego z katowickich osiedli – i nigdy nawet nie próbowała pieniędzy oddać. Jadący z nami kolega dorzucił swoje i przypomniał o deweloperach, którzy pobierali ogromne zaliczki od swoich klientów, a potem ogłaszali bankructwo. Oczywiście od oszukanych banki ściągały należności z całą surowością. Powiedziałem coś o konieczności restytucji za kradzież i oszczerstwo, ale uświadomiłem sobie, że te łotry wcale nie musiały być wierzące. A może były, tylko tak jakoś niekonsekwentnie? Ułomna ludzka sprawiedliwość ich nie dopadła. Pokiereszowali ludziom życie, ale kto im co zrobi?
I przypomniałem sobie zupełnie inne wydarzenie sprzed lat. Wrześniową noc, którą wiedziony młodzieńczym zewem przygody postanowiłem najgłupiej w świecie spędzić na wędrówce z Cisnej do Leska. Szybko mi się odechciało. Próbowałem zatrzymywać jadące co jakiś czas drogą samochody, ale omijały mnie szerokim łukiem. Fakt. Stawać w środku nocy w lesie i zabierać nie wiadomo kogo, to głupi pomysł. Przecież można oberwać. Zniechęcony minąłem już Łubne, gdy usłyszałem warkot motoru. Motocyklisty nawet nie próbowałem zatrzymywać. Bardzo więc się zdziwiłem, gdy za chwilę zawrócił i zapytał, czy nie trzeba mnie podwieźć. Choć nie bardzo miałem jak usiąść i musiałem jechać bokiem, a plecak wylądował na kierownicy, jednak jakoś szczęśliwie dojechaliśmy do Baligrodu. Proponował, że mnie przenocuje, ale podziękowałem i poszedłem dalej, by paść ze zmęczenia kawałek dalej w jakimś rowie. Jednak gest tego człowieka zmienił moje spojrzenie na świat. Czy ktoś mu za to wynagrodził?
A przecież kiedyś i on i owi oszuści skoczą życie dokładnie tak samo. No, może ktoś z nich będzie miał lżejszą śmierć. Choć znając życie wiem, że niekoniecznie mój dobroczyńca. Jeśli nie ma nagrody za dobro i kary za grzech, po co się wysilać? Co w końcu w życiu warto?
Bo wszystko to rozważyłem
i wszystko to zbadałem.
Dlatego że sprawiedliwi i mędrcy, i ich czyny
są w ręku Boga -
zarówno miłość, jak i nienawiść -
nie rozpozna człowiek tego wszystkiego,
co przed oczyma jego się dzieje.
Wszystko jednakie dla wszystkich:
Ten sam spotyka los
sprawiedliwego, jak i złoczyńcę,
tak czystego, jak i nieczystego,
zarówno składającego ofiary, jak i tego,
który nie składa ofiar;
tak samo jest z dobrym, jak i z grzesznikiem,
z przysięgającym, jak i z takim,
którzy przysięgi się boi.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |