Kończy się księga Koheleta, więc i te rozważania muszą się skończyć. I dobrze. Zbyt wiele słów przynosi skutek odwrotny do zamierzonego. Kiedyś trzeba zamilknąć.
Mówią, że przysłowia są mądrością narodów. To prawda. Dziś, w dobie powszechnej edukacji, łatwego dostępu do książek i mediów ich znaczenie nieco spadło. Chyba jednak ciągle pozostają drogowskazem, gdy człowiek gubi się w natłoku informacji i rad, jakich udziela mu dzisiejszy, żyjący w ekspresowym tempie świat. A może wrócić do starych metod?
A ponadto, że Kohelet był mędrcem,
wpajał także wiedzę ludowi.
I słuchał, badał i ułożył wiele przysłów.
Starał się Kohelet znaleźć słowa piękne
i rzetelnie napisać słowa prawdy.
Słowa mędrców są jak ościenie,
a zdania zbiorów przysłów - jak [mocno] wbite gwoździe.
Dane [tu] są przez pasterza jednego.
To byłby anachronizm. Przysłowia mają już dziś mniejsze znaczenie. I tak pewnie pozostanie. Szkoda tylko, że brakuje przez to owych „ościeni” i „mocno wbitych gwoździ”. W świecie postmodernizmu, w którym – jak śpiewał Jacek Kaczmarski – stryczek nie różni się od kokardy, przydałoby się więcej stałych odniesień.
Od Koheleta moglibyśmy się sporo nauczyć. Choćby tego, by „rzetelnie pisać słowa prawdy”. Co najmniej od czasów wojny w Wietnamie wojskowi sztabowcy wiedzą, że dla oceny sensowności ich działań ważniejszy od rzeczywistości jest obraz walk, jaki prezentuje się w mediach. Zasada ta przeniosła się na wiele dzisiejszych pól bitew. Także gdy chodzi o idee. Smutne to, ale i w takich dysputach często używany jest język propagandy. Intelektualna uczciwość, rzetelny dobór istotnych faktów, zda się mieć znaczenie najwyżej drugorzędne. Ale jaki sens ma używanie kłamstwa w walce o prawdę?
U Koheleta urzeka prawdziwość, szczerość z jakim przedstawia ludzkie dylematy. Ale nie tylko. Urzeka też proste piękno jego księgi. Może to zasługa jej tłumacza, świętej pamięci księdza Konrada Marklowskiego, zwanego przez niektórych przewrotnie Habakukiem? W każdym razie taką miała być ta księga w zamyśle autora. Kohelet „starał się znaleźć słowa piękne”. Dziś „piękne słowa” kojarzą się raczej z poezją. I to taką, w której nie wiadomo o co chodzi. A co by szkodziło, by pisząc o prozie życia szukać sformułowań prostych i pięknych? Uwikłani w brudy codzienności, wzmocnione turpistyczną „pochwałą brzydoty” szukamy przecież czasem czegoś, co pozwoli nam wznieść serca trochę wyżej. Aż w obłoki. To nieprawda, że z tej perspektywy świat jest nierealny. Jest odwrotnie. Codzienność nabiera właściwych proporcji.
Ale dość tych rozważań. Trzeba w końcu i do siebie odnieść radę Koheleta:
Ponadto, mój synu, przyjmij przestrogę:
Pisaniu wielu ksiąg nie ma końca,
a wiele nauki utrudza ciało.
Koniec mowy. Wszystkiego tego wysłuchawszy:
Boga się bój
i przykazań Jego przestrzegaj,
bo cały w tym człowiek!
Bóg bowiem każdą sprawę wezwie na sąd,
wszystko, choć ukryte: czy dobre było, czy złe.
Ile tekstów jeszcze w życiu napiszę? Nie wiem. Będą mądre czy głupie? Ocenią ewentualni czytelnicy. Jednego trzeba się trzymać: w każdym swoim czynie, w każdej swojej decyzji, z bojaźnią pamiętać we wszystkim o Bogu. Tak, On każdą sprawę zawezwie kiedyś na sąd.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |