Trzecia konferencja rekolekcyjna z cyklu "Sztuka czytania Biblii"
Nierzadko podobni jesteśmy do sparaliżowanego od trzydziestu ośmiu lat, który bezskutecznie oczekuje pomocy od innych nad sadzawką Betesda. I skarży się Jezusowi: „Nie ma człowieka” (por. J 5,7). Lecz w ślad za tym słowem skargi musi pójść pytanie, które Jezus postawił swoim uczniom po tym, jak opowiedział im przypowieść o miłosiernym Samarytaninie. Różne zachowania wędrujących z Jerozolimy do Jerycha, którzy przy drodze napotykają na poranionego, pobitego człowieka. Pomógł mu tylko Samarytanin. I pytanie Jezusa: „Który z nich okazał się bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców?” (Łk 10,36). To jest pytanie: czy ja jestem bliźnim dla innych? Słowo bliźni w języku hebrajskim pochodzi od czasownika „paść, karmić”. Czy jest zatem w moim życiu miejsce na spotkanie z innymi? Czy zastawiam stół dla innych - jakim słowem, jakim gestem, jaką reakcją? Czy karmię ich sobą, będąc gotowy nawet do rezygnacji ze swojego dobra?
Jesteśmy u Matki - Maryi. Jej życie rodzinne też było naznaczone wieloma kryzysami. Dzisiaj wspomnienie Matki Bożej Bolesnej. Proroctwo Symeona: „Twoją duszę miecz przeniknie” (Łk 2,35). Ale w tym bólu Matki rodzi się miłość, troska, opieka o Syna. Od Niego też uczy się budować swoje życie na słowie Bożym. Dwunastoletni Jezus mówi jej o konieczności bycia w tym, co należy do Ojca. Przypomina, że więzy rodzinne wynikają nie wcale z więzów krwi, ale ze słuchania i zachowywania słowa Bożego. Będąc Matką Słowa Wcielonego, Maryja całe swoje życie buduje na słowie Bożym. I to słowo Boże staje się dla niej drogą wyjścia z kryzysu. Także w godzinie krzyża, kiedy z ufnością i posłuszeństwem przyjmuje powołanie do bycia matką dla uczniów Chrystusa.
2. Budować życie na Chrystusie
Nie sposób w tym miejscu nie powrócić do homilii Jana Pawła II z Pelplina. Uczynił to również jego następca na tronie Piotrowym, Benedykt XIV, który 27 maja 2007 roku na spotkaniu z młodzieżą w Krakowie wgłębiał się w sens budowania domu na słowie Bożym. Nie jakiegokolwiek domu, ale właśnie domu rodzinnego.
„W sercu każdego człowieka - mówił Ojciec święty - jest pragnienie domu. Tym bardziej młode serce przepełnia przeogromna tęsknota za takim domem, który będzie własny, który będzie trwały, do którego będzie się nie tylko wracać z radością, ale i z radością przyjmować każdego przechodzącego gościa. To tęsknota za domem, w którym miłość będzie chlebem powszednim, przebaczenie koniecznością zrozumienia, a prawda źródłem, z którego wypływa pokój serca. To tęsknota za domem, który napełnia dumą, którego nie trzeba będzie się wstydzić i którego zgliszczy nigdy nie trzeba będzie opłakiwać. To pragnienie jest niczym innym jak tęsknotą za życiem pełnym, szczęśliwym, udanym”.
Jak budować ten dom, któremu na imię „życie”? Jezus mówi o budowaniu go na skale, którą jest słowo Chrystusa. „Kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiek roztropnym, który dom swój zbudował na skale”.
„Nie chodzi tu o puste słowa, wypowiedziane przez kogokolwiek, ale o słowa Jezusa. Nie chodzi o słuchanie kogokolwiek, ale o słuchanie Jezusa. Nie chodzi o wypełnianie czegokolwiek, ale o wypełnianie słów Jezusa”.
Wczoraj zwracaliśmy uwagę, że to słowo, którym jest Chrystus, jest Miłością. Papież Benedykt tam w Krakowie nazwał ten fundament, którym jest Chrystus - Słowo Wcielone - „Miłością ukrzyżowaną”:
„Budować na Chrystusie i z Chrystusem znaczy budować na fundamencie, któremu na imię miłość ukrzyżowana. To budować z Kimś, kto znając nas lepiej niż my sami siebie, mówi do nas: «Drogi jesteś w moich oczach, nabrałeś wartości i ja cię miłuję» (Iz 43,4). To budować z Kimś, kto zawsze jest wierny, nawet jeśli my odmawiamy wierności, bo nie może zaprzeć się samego siebie (por. 2 Tm 2, 13). To budować z Kimś, kto stale pochyla się nad zranionym ludzkim sercem i mówi: «Ja ciebie nie potępiam. Idź i odtąd już nie grzesz» (J 8, 11). To budować z Kimś, kto z wysokości krzyża wyciąga ramiona i powtarza przez całą wieczność: «Życie moje oddaję za ciebie, bo cię kocham, człowieku». Budować na Chrystusie to wreszcie znaczy oprzeć wszystkie swoje pragnienia, tęsknoty, marzenia, ambicje i plany na Jego woli. To powiedzieć sobie, swojej rodzinie, przyjaciołom i całemu światu, a nade wszystko samemu Chrystusowi: «Panie, nie chcę w życiu robić nic przeciw Tobie, bo Ty wiesz, co jest najlepsze dla mnie. Tylko Ty masz słowa życia wiecznego» (por. J 6,68). Moi Przyjaciele, nie lękajcie się postawić na Chrystusa! Tęsknijcie za Chrystusem, jako fundamentem życia! Rozpalajcie w sobie pragnienie tworzenia waszego życia z Nim i dla Niego! Bo nie przegra ten, kto wszystko postawi na miłość ukrzyżowaną wcielonego Słowa”.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |