Biblijne podstawy dogmatu o Bożym macierzyństwie Maryi
Najstarsze świadectwa (Paweł i Marek)
Najstarsza (ok. 57 r.), jak się wydaje, biblijna wzmianka dotycząca Maryi znajduje się u Pawła w Liście do Galatów (4,4n): „Gdy jednak nadeszła pełnia czasu, zesłał Bóg Syna swego, zrodzonego z niewiasty, zrodzonego pod Prawem, aby wykupił tych, którzy podlegali Prawu, byśmy mogli otrzymać przybrane synostwo". Nie wymieniając bezpośrednio Maryi po imieniu, Apostoł mówi o narodzeniu Jezusa z niewiasty, by w ten sposób podkreślić Jego pełne człowieczeństwo (por. Mdr 7,1-6; Mt 11,11; Łk 7,28). Myśli tej nadaje Paweł bardziej konkretne znaczenie soteriologiczne przez to, że wskazuje na pochodzenie Jezusa z Izraela (por. Rz l,3n). Maryja jest tu, niewątpliwie, wzmiankowana tylko pośrednio. Niemniej Paweł wyraźnie mówi o macierzyństwie. Syn Boży narodził się z niewiasty, jako należący do ludu Prawa.
Marek (po 70 r.) nazywa Jezusa „Synem Maryi" (6,3), nigdzie natomiast nie wspomina Józefa, jako Jego ojca. Ziomkowie Jezusa niechętnie mówią o Nim jako członku dobrze znanej w ich miejscowości rodziny, kwestionując w ten sposób wszelkie Jego roszczenia do funkcji proroka. Ale według Marka właśnie w tym konkretnym i gorszącym człowieczeństwie Jezusa Bóg spotyka człowieka. Sprzeczne z żydowskimi zwyczajami nazywanie Jezusa „Synem Maryi" (Mk 6,3), a więc przez odniesienie do matki, a nie do ojca, interpretowano jako obraźliwe albo jako ostrożną aluzję do dziewiczych narodzin[5].
Rodzina Jezusa stwarza okazję do wzmianki o Jego Matce w innej jeszcze sytuacji. Usiłuje Go mianowicie odwołać od zajęć i z Nim pomówić wtedy, gdy jest pośród swoich braci (Mk 3,31-35). Ale między wymienionymi uprzednio krewnymi, którzy twierdzili, że „odszedł od zmysłów", Maryja nie została wymieniona (Mk 3,21). Na nalegania swoich bliskich, usiłujących Go przywołać, odpowiada rozerwaniem kręgu rodziny według ciała i rozszerzeniem go na tych wszystkich, którzy czynią wolę Bożą. Ci są dla Niego bratem, siostrą i matką (Mk 3,34n).
Pobrzmiewający tu akcent krytyczny należy interpretować w ramach Markowej koncepcji nierozumienia uczniów. To, co dotyczy wszystkich tych uczniów, którzy aż do Wielkanocy towarzyszyli Jezusowi w Jego drodze, odnosi się również do Maryi (Mk 10,32nn i in.), a jest to stała potrzeba pouczającego słowa. Jezus musi im ciągle na nowo wyjaśniać to wszystko, co się wiązało z Jego osobą i posłannictwem (zob. 4,13; 6,52; 8,32; 9,9n i in.). Na drodze naśladowania nieustannie grozi im niebezpieczeństwo fałszywego, rozumienia Mistrza. Z uwagi na tę teologiczną perspektywę obrazu uczniów u Marka, należy się z rezerwą odnosić do szerokiego kręgu tych, którzy „prawdziwą" jakoby Maryję drugiej Ewangelii przeciwstawiają „teologicznie przerysowanej" Maryi u Łukasza przede wszystkim, ale także u Mateusza i Jana[6].
Warto zwrócić uwagę na to, że Mt 12,46-50 i Łk 8,12-21 osłabiają krytyczny akcent tej sceny i nadają mu sens pozytywny. Obydwaj pomijają uwagę swego Markowego źródła, dotyczącą nierozumienia Jezusowych krewnych (Mk 3,21) i wyraźnie włączają ich do nowej rodziny Bożej.
Dziewicza Matka u Mateusza
Według Mateusza (pomiędzy 80 i 90 r.) Jezus ze względu na „Józefa, męża Maryi" (1,16), należy do rodu Dawidowego. Na zewnątrz, jako działający występuje Józef. On nadaje Jezusowi imię (1,21.25b), on bierze Dziecię i Jego Matkę i uchodzi do Egiptu (2,13-15). Ale mimo iż Józef z początku ukazuje się ciągle na pierwszym planie, Jezus nie jest jego Synem. Wskazuje na to już Jego rodowód (1,1-17). Wszystkie poprzednie pokolenia określane są przez odniesienie do rodzonego ojca i dopiero przy Józefie schemat ten ulega naruszeniu. Przy nim brak jakiejkolwiek wzmianki o cielesnym pokrewieństwie: był mężem Maryi, „z której narodził się Jezus, zwany Chrystusem" (1,17). Jezusa poczęła za sprawą Ducha Świętego (1,18) poślubiona Józefowi Maryja, jak to zostało zapowiedziane przez proroka Izajasza (7,14 LXX; Mt 1,23)[7]. Józef mógłby ją jeszcze oddalić (1,19), ale otrzymuje od anioła następujące wyjaśnienie: „z Ducha Świętego jest to, co się w Niej poczęło" (1,20). Prawne tylko ojcostwo Józefa ewangelista podkreśla dalej następującą uwagą: „nie zbliżał się do Niej, aż porodziła Syna" (1,25). Zgodnie z tym Mateusz nigdy nie mówi o Józefie i jego Dziecku, tak jak wyraźnie to czyni w odniesieniu do Maryi, Jego Matki (1,18). Słowa „Dziecię i Jego Matka" (2,11.13.14.20.21) stały się stałym zwrotem, który oddziela Jezusa i Maryję od Józefa, tak że stoją jakby naprzeciw niego - znak braku więzów krwi. Ścisły związek Maryi z Jej Synem wyraźnie się uwidacznia również w scenie pokłonu królów. Nie ma w niej mowy o Józefie, gdy tymczasem Maryja ma pośrednio udział w oddaniu czci przez królów. „Weszli do domu i zobaczyli Dziecię z Matką Jego, Maryją; padli na twarz i oddali Mu pokłon" (2,11). W odróżnieniu od Mk 3,31-35, Mt 12,46-50 wyraźnie włącza Matkę Jezusa, jak również Jego braci, do Jego duchowej rodziny.
---------------------------------
[5] J. Gnilka, Das Evangełium nach Markus (EKK II/1), Zürich-Einsiedeln 1978, 231f; zob. także Maria im Neuen Testament, 221; J. Zmijewski, Die Mutter, 35.
[6] Zob. Maria im Neuen Testament, 221; J. Zmijewski, Die Mutter, 35.
[7] W greckiej redakcji LXX słowo proroka mówi, że Mesjasza porodzi nienaruszona, bez męża żyjąca dziewica (parthenos). Tekst hebrajski mówi o młodej, zdolnej do małżeństwa kobiecie i prawdopodobnie chodzi w nim o młodą żonę zagrożonego w sprawowaniu królewskiej władzy króla Achaba (Iz 7,1-7). Zob. G. Delling, Parthenos: ThWNT V,830f, 832-835.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |