Pogoń za wiatrem

Czas... Kiedy o nim myślę, czuję zawrót głowy. Te miliardy lat świetlnych „do tyłu”; bezpostaciowy jeszcze Wszechświat, potem planetoidy i galaktyki, potem Słońce i Ziemia, pierwsze kręgowce, praczłowiek o zrośniętych palcach, obróbka kamienia, ogień, wynalazek łuku, świeża w tej perspektywie historia Atlantydy... I naprzeciw tego wszystkiego prostota biblijnej opowieści, zaczynającej się od słów: Na początku Bóg stworzył niebo i ziemię (...)

Powiedzmy przy okazji, jak kultury „ościenne” – egipska, babilońska, grecka, sytuowały swoich bogów wobec czasu?

Bóg czasu u Greków, Chronos jest synem Uranosa działającego w przestrzeni niebieskiej i Gei, bogini ziemi. I tu pojawia się myśl do pewnego stopnia zbieżna z myślą biblijną. Mianowicie czas ma w sobie element boski i ziemski, jest wypadkową tych dwóch sfer. Będąc właściwością człowieka, zarazem daje szansę przeżycia zdarzeń boskich. Bóg staje się obecny poprzez swoje dzieła, które funkcjonują w czasie i łącząc się z ludzkimi działaniami, tworzą historię.

W punkcie wyjścia wszystkich religii jest element wspólny: zaświadczają one o boskim pochodzeniu świata. Natomiast rozwinięcie tej idei jest już różne. I tu wrócę do pani pytania o bóstwa kultur ościennych. Otóż w przeciwieństwie do Boga Biblii, są one poddane prawom czasu i podobnie jak człowiek, gnane są czasem. Rodzą się, umierają, przepadają w jego wirze...

Czy nie jest tak, proszę księdza biskupa, że historia biblijnego człowieka i liczenie czasu zaczynają się z chwilą złamania tabu w ogrodzie rajskim? Grzech pierwszych rodziców odnosi się między innymi do pozyskanej seksualności. Wraz z nią uruchomiony został pochód ludzkich pokoleń, uruchomiony został zegar dziejów. Jakkolwiek patrzeć, współsprawcą zdarzenia jest szatan...

Coś z tej myśli o diaboliczności czasu ma prawo funkcjonować w naszych umysłach. Osobiście odniósłbym ten aspekt do faktu, że czas nas ogranicza, a to co ograniczone nie może być Boskie. Co nie znaczy, że jest od razu szatańskie... Poza tym nie jest tak, by w Edenie, przed wygnaniem Adama i Ewy, czas nie istniał. Bóg przecież przechadzał się „w południe”, upływa jakiś interwał czasu od zakazu Bożego do jego złamania...

Jak by to było z człowiekiem, gdyby pozostał w Edenie?

Tego nie wiemy. Można jedynie spekulować. Być może byłaby to jakaś forma przebóstwienia człowieka...? Tak naprawdę możemy mówić jedynie o stanie pierwotnej szczęśliwości przeżywanym przez pierwszych rodziców w Raju.

Motyw faustowski w kulturze europejskiej: człowiek podpisuje pakt z diabłem w nadziei na przedłużenie czasu swojego życia...

W tej tradycji, którą pani przywołuje, czas odniesiony jest do wymiaru biologicznego człowieka i rozumiany jako destrukcja. Przemijanie w „Fauście” kończy się katastrofą. Natomiast w tradycji biblijnej, oprócz czasu płynącego, który ma swój kres, człowiek dysponuje czasem Boskim, darem danym nam dla naszego dojrzewania. Jest więc Chronos, ale jest też Kairos. Kairos to czas pojmowany jako szansa, bardzo osobisty, własny, stanowiący w dopowiedzeniu Nowego Testamentu przestrzeń rozwoju, dojrzewania, wzrastania.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg