Garść uwag do czytań na XVIII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.
A co jest po nim? Wyraźne wezwanie do porzucenia trosk doczesnych – wzorem ptaków i lilii – oraz trwania w gotowości na przyjście Królestwa. Nauczanie Jezusa czytane tej niedzieli należy rozumieć nie tyle jako wskazówkę czysto ascetyczną. Że takie odcięcie się oczyszcza umysł czy coś w tym rodzaju. Jezus nie tyle apeluje o odcięcie się od dóbr materialnych, ile o zaufanie Bogu. Jeśli troska o dobra materialne miałaby to zaufanie podważyć albo zajmować zbyt wiele czasu nie pozwalając się już zatroszczyć o dobra wieczne – należy je zostawić.
Hmmm... Może to bez wielkiego znaczenia, ale.... Napisałem przed chwilą o opuszczeniu jednego z fragmentów. Może przytoczmy go.
Nikt nie zapala światła i nie stawia go w ukryciu ani pod korcem, lecz na świeczniku, aby jego blask widzieli ci, którzy wchodzą Światłem ciała jest twoje oko. Jeśli twoje oko jest zdrowe, całe twoje ciało będzie w świetle. Lecz jeśli jest chore, ciało twoje będzie również w ciemności. Patrz więc, żeby światło, które jest w tobie, nie było ciemnością. Jeśli zatem całe twoje ciało będzie w świetle, nie mając w sobie nic ciemnego, całe będzie w świetle, jak gdyby światło oświecało cię swym blaskiem».
Zapalona lampa – wiadomo. Wieki niepokój musi budzić jednak ostrzeżenie Jezusa: patrz więc, żeby światło które jest w Tobie, nie było ciemnością. O co tu chodzi? Uczonym w piśmie i faryzeuszom wydawało się że widzą, że są oświeceni i że oświetlają innym drogę. Tymczasem wiedli lud na manowce. I właśnie to łudzenie się jest bardzo niebezpieczne. Sprawia, ze człowiek nie szuka prawdy, nie chce zmian. Nie pozwala dostrzec prawdziwej drogi do Boga: przez Jezusa.
Zacytowany wyżej tekst nie jest związany bezpośrednio z czytanym tej niedzieli fragmentem. Ale jest jednak dość blisko. Nasuwa się myśl, że tymi, których „światłość jest ciemnością”, którzy są ślepi, choć wydaje im się że widzą, są nie tylko faryzeusze i uczeni w Piśmie. Jest im i poniekąd bohater dzisiejszej historii, ten, któremu Jezus opowiada przypowieść o bogaczu. On też prosząc Jezusa o interwencję w sprawie spadku jest ślepy na to, co najważniejsze...
W tym kontekście trzeba więc widzieć czytany tej niedzieli fragment Ewangelii. Bycie uczniem Jezusa to przyjęcie pewnego innego stylu. W tym wypadku charakteryzującego się dystansem wobec dóbr doczesnych. Koresponduje to zarówno z pierwszym jak i drugim czytaniem . Przypomina jeszcze o tym śpiewany przed Ewangelią werset : Błogosławieni ubodzy w duchu, albowiem do nich należy królestwo niebieskie.
4. Warto zauważyć
W czytanym tej niedzieli fragmencie Jezus opowiada przypowieść. Jest ona jednak odpowiedzią na konkretną sytuację. Ktoś prosi, aby Jezus interweniował w sprawie podziału spadku. Gdy się zastanowić, to wychodzi na to, że ktoś prosi Jezusa o interwencję w słusznej sprawie, interwencję w sprawie jakiejś niesprawiedliwości. Dlaczego?
„Powiedz mojemu bratu” – mówi ten, który prosi Jezusa. Choć niekoniecznie chodzi o rodzonego brata, ale może kuzyna albo w ogóle jakiegoś krewnego, to podział majątku przypadającego w spadku wydaje się w sytuacji krewnego czymś naturalnym. Z jakiegoś jednak nieznanego nam powodu „brat” zatrzymał wszystko dla siebie. Czyli tak na oko ma miejsce niesprawiedliwość, dzieje się krzywda. Jezus jednak nie chce interweniować w tej sprawie. Dlaczego?
Z góry odrzućmy podejrzenie, że znał owego „brata” i z zagarnięcia spadku czerpał jakiś zysk. Nie chodzi o to, że nie godzi się o coś takiego podejrzewać samego Jezusa, ale że nie ma tego w tekście Ewangelii. A co jest?
Jest odpowiedź Jezusa, które ma otworzyć oczy proszącemu o interwencję. Ma mu pokazać, ze nawet jeśli ma rację i spadek mu się należy, nie powinien się sprawą zbytnio żołądkować. Nie powinien być chciwy.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |