Błogosławieństwa wypowiedziane przez Jezusa to nic innego jak głoszenie królestwa Bożego.
Rzeczywistość królestwa ma przede wszystkim charakter wewnętrzny. To oznacza, że tylko ten może się w nim znaleźć, kogo serce jest „zestrojone” z duchem panującym w królestwie Boga.
Analizując błogosławieństwa zapisane przez św. Mateusza warto zwrócić uwagę, że każde błogosławieństwo zostało skomponowane według określonego schematu paralelizmu syntetycznego. Pan Jezus wskazuje, że wszystkie nagrody zostaną udzielone w nadchodzącym królestwie Bożym. Strona bierna, która została zaaplikowana do przyszłych nagród, wskazuje na aspekt eschatologiczny. Na końcu czasów ubodzy duchem, cisi, pokorni i prześladowani, odbiorą swoją nagrodę za sprawą pociechy od Boga, Jego miłosierdzia, ale też samego wezwania.
W pierwszym wersecie Mateusz podkreśla, że ze względu na wielki tłum Jezus wszedł na wzniesienie: „Widząc tłumy, wyszedł na górę” (5,1a). To spostrzeżenie zostaje dopełnione wzmianką o obecności tłumu w Mt 7,28n, która kończy Kazanie na Górze.
„Uczniowie Jego przystąpili do Niego” (5,1b).
Uczniowie posiadają uprzywilejowany status wobec Jezusa. Ewangelista tworzy tu wyraźnie dwa koncentryczne kręgi zgromadzonych wokół Jezusa słuchaczy: jeden utworzony przez Jego uczniów, a drugi przez liczny tłum. Nie oznacza to jednak, że za tymi dwoma kręgami idzie dwustopniowa etyka Kazania: większa dla uczniów, a mniejsza dla licznego tłumu. Kazanie na Górze posiada jedno przesłanie dla wszystkich.
Poprzez zwrot „wyszedł na górę” (5,1a) ewangelista nawiązuje do wstąpienia Mojżesza na górę Synaj (Wj 19,3.12; 24,15.18; 34,1-4). W ten sposób odnosi się on do jednego z najistotniejszych wydarzeń w historii zbawienia. Na Synaju Bóg zawarł Przymierze ze swoim ludem i poprzez Dekalog objawił mu swoją miłość. Mateusz dzięki konstrukcji zdań oraz za sprawą odniesienia do góry tworzy widoczny paralelizm między wydarzeniami na górze Synaj, a tym, co dokonuje się na bliżej niesprecyzowanej górze w Galilei.
Mateusz nie pozostawia jednak złudzeń, że objawienie woli Bożej przez Jezusa – Syna Bożego, jest o wiele istotniejsze niż nauczanie Mojżesza. U podstaw tego zróżnicowania leży fakt, że pomimo licznych podobieństw między Jezusem a Mojżeszem, do tego stopnia, że wielu egzegetów mówi o Jezusie jako „Nowym Mojżeszu”, istnieje zasadnicza różnica między nimi. Mojżesz sam nie przemawiał do ludu. Czynił to Bóg Jahwe. Natomiast Jezus przemawia z góry tak, jak przemawiał sam Jahwe (Wj 19,20; 20,1; Pwt 5,4). Jezus, jako Syn Boży, posiada autorytet i sam może objawić wolę Ojca wszystkim ludziom.
Dla Mateusza zatem teraz Bóg w osobie Jezusa, swojego Syna, przemawia do ludu – Kościoła tak, jak wówczas na Synaju do Mojżesza. Postawa siedząca Jezusa przypomina tę, jaką zajmowali nauczyciele żydowscy w czasie nabożeństw synagogalnych. Taką postawę przyjmuje Jezus w trzech okolicznościach: gdy naucza i uzdrawia oraz przyjmie ją wtedy, gdy będzie dokonywał eschatologicznego sądu na światem jako Syn Człowieczy. Można więc powiedzieć, że dla Mateusza postawa, jaką zajmuje Jezus, wykładający swoją naukę wyraża i podkreśla Jego spokój, pewność, godność i autorytet jako Nauczyciela i Syna Bożego.
Błogosławieni ubodzy w duchu (Mt 5,3)
Św. Łukasz mówi dobitniej „Błogosławieni jesteście wy ubodzy”. Ubogi w Biblii (anawim Jahwe), to człowiek, który tylko w Bogu pokłada nadzieję. „Błogosławieni jesteście wy ubodzy”, niemal jakby Jezus chciał powiedzieć: „Jesteście ubodzy, ponieważ uwierzyliście we mnie. Zaufaliście mi i w ten sposób pokazaliście, że jesteście ubodzy. Właśnie ze względu na to wasze całkowite zaufanie do Mnie królestwo Boże należy do was. Uznajecie, że Ja jestem dla was jedynym bogactwem, jedynym Panem”. Uznanie Boga za najważniejszą Osobę w życiu budzi ewangeliczny smutek z powodu własnej nędzy, zachwyt przebaczeniem i motywację do cichej walki o pokój i prawdę.
Błogosławieni smutni (Mt 5,4)
Na oznaczenie „smutnych” Mateusz używa w tekście słowa „penthos”. Ten termin nie oznacza smutku, jest raczej żałobą człowieka, którego dotknęła w życiu jakaś bolesna sytuacja nie z jego własnej winy, ale po prostu dlatego, że tak potoczyły się wypadki. U Ojców Kościoła penthos oznaczało człowieka, który czuje przygnębienie na sercu z powodu świadomości własnych grzechów, choć równocześnie czuje, że Pan już mu je przebaczył. Jest to smutek kogoś, kto doświadczył, że nie potrafi być wierny, że jest słabym człowiekiem, ale jest to smutek, który mobilizuje do walki, do nawracania się, do czujności.
Błogosławieni cisi, głodni i spragnieni sprawiedliwości, Błogosławieni którzy zabiegają o pokój
Określenie „cichy, łagodny” posiada swoją mocną wymowę. Nie można go sprowadzić do zwyczajnej bierności człowieka, który jest cichy, ponieważ każdemu daje się wykorzystywać jak zabawka, albo nie reaguje bo nie ma swojego kręgosłupa. Nie ten jest cichy. Cichy, w rozumieniu Ewangelii, to ktoś, kto potrafi wobec trudnych sytuacji przyjąć stanowczą postawę. Cichym jest zatem człowiek, który potrafi podnieść głos w obliczu niesprawiedliwości, ale w tym wszystkim nie posługuje się przemocą. Jest on gotowy oddać życie, by Boży pokój mieszkał w sercach ludzi. Cichość nie ma więc w życiu wiele wspólnego z biernością.
Błogosławieni miłosierni (Mt 5,7)
Błogosławieństwo to, w odróżnieniu od poprzednich podkreślających wewnętrzną postawę człowieka, odnosi się do konkretnego działania – do praktykowania miłosierdzia. Słowo „miłosierny” (gr. eleēmōn) posiada w Biblii dwa aspekty: (1) wskazuje na przebaczenie win; (2) wskazuje na konkretną pomoc wobec drugiej osoby. W ustach Jezusa miłosierny jest ten, kto w swej postawie czynnej miłości naśladuje samego Boga, który „tak umiłował świat, że dał swojego Syna” na ofiarę za grzechy.
Błogosławieni czystego serca (Mt 5,8)
To błogosławieństwo ma zdecydowanie semicki koloryt. Świadczy o tym termin „serce”, który wskazuje na sferę wolitywną, intelektualną i postrzegawczą. Wezwanie do czystości serca jest w tym kontekście apelem o szczerość i prawość w nastawieniu wewnętrznym człowieka. Człowiek „czystego serca” to ten, kto postępuje zgodnie z tym, co myśli, a myślenie kształtuje zgodnie z tym, w co wierzy.
***
Powyższy tekst jest fragmentem wykładu księdza doktora Piotra Kota, zamieszczonego na stronie www.biblicum.pl. Tytuł pochodzi od redakcji.