Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czyli biblijne podstawy „różańcowej chwały” - część II.
Wniebowstąpienie. Słowo mówiące samo za siebie. Jezusa nikt do nieba na siłę nie „wciągał”. Sam, własną mocą (jest w końcu Bogiem-Człowiekiem) przeszedł do niebieskiej chwały.
Trochę inaczej niż Maryja. Matka Boga nie jest Bogiem, więc trzeba było jej pomóc. Chociaż bardzo tego chciała, nie była w stanie sama, o własnych siłach, wejść po „duchowej drabince” do nieba.
Co nam pokazuje biblijna scena Wniebowstąpienia Jezusa? Wydaje się, że wskazuje prawidłowy kierunek naszego, chrześcijańskiego życia. Mimo tego, że pozornie jesteśmy mocno przywiązani do ziemi, naszym głównym portem jest niebo. Ku niemu zdąża cała nasza osoba.
Widać to namacalnie, wraz z „mijaniem kolejnych wiosen”. Człowiek obserwując zmiany w swoim organizmie, zaczyna powoli rozumieć, że „nie zagości” tutaj zbyt długo. Co prawda, nie jest to przyjemne doświadczenie, ale pozwala ukierunkować życie na bardziej „pobożne tory”.
Warto z tej wiedzy skorzystać o wiele głębiej niż tylko „na poziomie strachu”. Ze świadomości o „nieuchronnym końcu ziemskiego padołu” można wyciągnąć praktyczniejsze wnioski niż to, że po drugiej stronie czeka nas Bóg z „wielkim kalkulatorem”, który nie omieszka obliczyć surowej kary za wszystkie nasze grzechy .
Aby nie musieć przeżywać gehenny na koniec, lepiej systematycznie, krok po kroku, „odwiązywać się” od tego, co jest (tylko i wyłącznie) ziemskie. Rozważając drugą Tajemnicę Chwalebną Różańca, obok medytowania pięknych obrazów autorstwa Benvenuto Tisi, Purugino i innych, cennym okazuje się więc „wzięcie na warsztat” naszych przywiązań. Przechodząc od najmniejszych, do coraz większych, możemy powoli zbliżać się do „boskiego” patrzenia na otaczającą nas rzeczywistość. Bardzo mocne słowa w tej sprawie wypowiedział Jezus w Ewangelii według świętego Łukasza: "Zostaw umarłym grzebanie ich umarłych, a ty idź i głoś królestwo Boże!” (Łk 9,60).
Te mocne słowa usłyszał człowiek chcący iść za Jezusem, ale „pod pewnym warunkiem”. Chrystus „nie obwijając zatem w bawełnę” jasno postawił sprawę. Lepiej zainwestować w sprawy wieczności niż w to, co umiera. Stwierdzenie, że „umarli będą grzebać umarłych” jest również bardzo wymowne (i jakże zachęcające do radykalizmu). Oznacza ono nic innego, jak fakt, że ci, którzy całkowicie oddadzą się głoszeniu Ewangelii, wcale nie zachwieją funkcjonowaniem ludzkiej społeczności. Jest tylu ludzi nie interesujących się sprawami nieba, że całkowite zorientowanie (niektórych) na królestwo niebieskie nie zaburzy funkcjonowania tradycji i schematów świata.
Stoi więc przed nami pytanie: jakie życie wybieramy? Wieczne, czy ziemskie? Maryja może nas tutaj wiele nauczyć. Tak mocno pragnęła spotkania z Bogiem, że aż zabrano ją do nieba. Módlmy się, by i po naszej śmierci (bo dla nas zapewne nie jest przewidziane wniebowzięcie) Bóg nie miał wątpliwości, którą opcję wybraliśmy…
***
Autor jest redaktorem portalu Ewangelizuj.pl