O modlitwie

Próżność doradza modlić się na placach, kto zaś z nią walczy, modli się w swojej izbie.

W rzeczywistości pierwsi chrześcijanie – a więc również pierwsi Ojcowie egipskiej pustyni – w miarę możliwości rezerwowali określoną, cichą i odpowiednio zorientowaną część swego domu, aby w niej oddawać się osobistej modlitwie. Nawiasem mówiąc, właśnie dzięki temu bardzo łatwo można rozpoznać oratoria starożytnych Ojców Pustyni, które w Egipcie od kilku dziesięcioleci wydobywa się spod piasków. Naturalnie nie przeszkadzało to chrześcijanom z upodobaniem modlić się także tam, „gdzie wierni się zbierają, jak to jest w zwyczaju”, kontynuuje Orygenes, bo w zgromadzeniu wierzących biorą udział zastępy anielskie, moc naszego Pana i Zbawiciela (por. 1 Kor 5,4), są tu też duchy świętych, jak wierzę, zarówno zmarłych, jak i oczywiście żyjących – choć niełatwo powiedzieć, w jaki sposób.

To wspaniałe świadectwo silnej i żywotnej świadomości tego, co nazywamy „świętych obcowaniem” (dziś doświadczamy go z wiel­kim trudem), pochodzi z czasów, w których chrześcijanie jako prześladowana wspólnota nie mogli jeszcze budować kościołów we właściwym sensie i musieli gromadzić się w pokojach większych domów prywatnych.

*

Ojcowie bardzo mocno wzięli sobie do serca ostrzeżenie Chrystusa przed afiszowaniem się z własną pobożnością, czyli przed obłudą, ową subtelną przywarą, która dotyka właśnie „pobożnych”.

Próżność doradza modlić się na placach,
kto zaś z nią walczy, modli się w swojej izbie.

Z wielu źródeł wiemy, że Ojcowie Pustyni czynili wszystko, aby swe ascetyczne praktyki, zwłaszcza modlitwę, bez względu na okoliczności wykonywać w ukryciu. Przykład Chrystusa oraz niektórych Ojców pozwala jednak zrozumieć, że nie chodziło przy tym jedynie o uniknięcie grzechu próżności. Modlitwa w swej najgłębszej istocie jest prawdziwym „dialogiem umysłu z Bogiem”, a obecność innych może działać rozpraszająco.

Abba Marek pytał abba Arseniusza: „Dlaczego od nas uciekasz?” Starzec mu odpowiedział: „Bóg widzi, że was kocham. Ale nie potrafię przebywać naraz z Bogiem i ludźmi. Wszystkie tysiące i miriady zastępów niebieskich mają tylko jedną wolę (por. Mt 6,10), ludzie zaś mają wiele pragnień: nie potrafię więc zostawić Boga, a przyjść do ludzi.

Jednak wynikające z obecności innych niebezpieczeństwo roztargnienia, na które zresztą musimy zwrócić uwagę także podczas modlitwy wspólnotowej, nie jest jedynym powodem poszukiwania samotności przez człowieka modlitwy. W „byciu z Bogiem”, o którym mówi Arseniusz, dzieją się między Stwórcą a stworzeniem rzeczy, które z istoty swojej nie są przeznaczone dla obcych oczu i uszu.

Pewien brat przyszedł pod celę abba Arseniusza w Sketis i zajrzał przez drzwi; i zobaczył starca jakby całego w ogniu, a brat ów był godzien to oglądać. I gdy zapukał, starzec wyszedł, a widząc zdumienie na twarzy brata, zapytał go: „Od dawna pukasz? Czyś może co widział?” On odpowiedział: „Nie”. Starzec porozmawiał z nim i pożegnał go.

Owa tajemnicza „modlitwa żaru” jest nam znana także dzięki in­nym Ojcom; mówi o niej Ewagriusz, a także Jan Kasjan. Jej uprzywilejowaną porą jest noc, której ciemność przysłania naszym oczom widzialny świat, jej miejscem jest naga „pustynia”, oddzielająca nas od wszystkiego wysoka „góra”, a gdzie nie ma takiej możliwości, wówczas właśnie owa ukryta „izdebka”.

***

Gabriel Bunge, Gliniane naczynia, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama