Garść uwag do czytań na V niedzielę wielkanocną roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.
No właśnie. Odpowiedź na to pytanie znajduje się już poza fragmentem czytanym tej niedzieli. Chodzi o wytrwanie w miłości Chrystusa, o zachowanie Jego przykazania: „abyście się wzajemnie miłowali, jak ja was umiłowałem”. To niezwykle ważne. Trwać w Jezusie jak w winnym krzewie nie znaczy modlić się, przystępować do sakramentów czy słuchać mądrych i pobożnych kazań. Trwać w Jezusie to znaczy zachowywać Jego przykazanie miłości. To nie pomyłka czy nadinterpretacja. Przecież dokładnie to samo napisał Jan w pierwszym czytaniu.
Eureka! Już wiemy dlaczego tak wielu z nas w wierze usycha i nie przynosi owoców. Już wiadomo dlaczego tylu jest odcinanych i wrzucanych w ogień. Bo zapominamy o tym największym przykazaniu miłości. Nie staramy się kochać. A Kościół, który nie kocha skazany jest na bezpłodność i uschnięcie.... Mocne i aktualne: Kościół który nie kocha jak Chrystus, który za grzeszników oddał życie, skazany jest na bezpłodność i uschnięcie...
Może jeszcze parę zastanawiających szczegółów....
- Trochę niepokojący ten obraz Boga jako uprawiającego winogrona. To On odcina i wrzuca w ogień uschłe pędy. No dobrze. Ale co znaczy, że oczyszcza? Nie jestem specem od uprawy winorośli, ale wiem na czym polega oczyszczanie np. róż czy drzew: część pędów musi być odcięta, by reszta lepiej rosła. To może być bolesne...
- „Wy już jesteście czyści dzięki słowu, które wypowiedziałem do was” mówi Jezus swoim uczniom... Czyli może to oczyszczanie przez Ojca to nauczanie. Niekoniecznie słowem, ale i doświadczeniem....
- Beze Mnie nic nie możecie uczynić... Ludzkie kalkulacje, w których nie uwzględniono samego Chrystusa, zawodzą. Stąd chyba ważne, by w Kościele nie działać wedle zasady „zrobimy to a to, bo chcę” ale na podstawie rozeznania, co Chrystus mówi swojemu Kościołowi.... Bo tylko to, co jest zgodne z zamysłem Chrystusowym może przynieść jakieś dobre owoce...
- Kto trwa w Jezusie może prosić Ojca o co chce, a to się spełni. Pisał już o tym Jan w pierwszym czytaniu. No tak. Kto trwa. Kto trwa może o niektóre sprawy nigdy nie prosi...
- Ojciec mój przez to dozna chwały, że owoc obfity przyniesiecie i staniecie się moimi uczniami”. Zaskakujące. Uczeń Jezusa ma się stawać uczniem Jezusa.... Ma dorastać...
5. W praktyce
Czytania tej niedzieli niosą ze sobą ważne przesłanie dla dzisiejszego Kościoła, a więc także dla każdego z nas.
- Kościół musi wsłuchiwać się w to, czego chce Jezus Chrystus. Apostołowie chyba nie myśleli, że Bóg doda im jako sławnego współpracownika ich dawnego prześladowcę, Szawła, ale go przyjęli. Bo pamiętali, że bez Jezusa nic nie mogą zrobić, jak gałązki odcięte od pnia nie zaowocują... A Kościół w Polsce dziś? Nie chodzi o krytykę wszystkich i wszystkiego. Ale zastanówmy się np. jakie owoce przynoszą, opisane w opasłych woluminach wielkie duszpasterskie plany... Kościół musi dziś na nowo nauczyć się słuchać, co Duch mówi do Kościoła, a nie powielać bezkrytycznie stare „wypróbowane” metody... Ta krytyka dotyczy też każdego z nas. My też wolimy utarte schematy niż to, co nowe, bo wymagałby większego zaangażowania...
- Kościół musi kochać. Tylko tak naprawdę trwa w Chrystusie. Tak wynika z Ewangelii tej niedzieli. A w drugim czytaniu Jan przypominał, że miłość – podobnie jak wiara w Jezusa – wyraża się w konkretnych czynach. Kościół który nie kocha, usycha. Jeśli w tym, co Kościół robi brakuje miłości, nie pomogą modły i nabożeństwa, sieć katolickich szkół i takowych mediów.... To wskazanie też dotyczy każdego z nas. Ile w nas miłości, szczerej, bezinteresownej, wyrażającej się w konkrecie czynów, choćby była to tylko modlitwa za bliźnich, a ile wywyższania się i pogardy w stosunku do bliźnich. Bez miłości nie trwamy przecież w Chrystusie nawet jeśli ciągle zwiększamy ilość pobożnych praktyk...
«« |
« |
1
|
2
|
3
|
4
|
» | »»