Przypowieść "o bogaczu i Łazarzu" (Łk 16,19-31) znajduje się tylko w Ewangelii Łukasza i jest jedną z najbardziej znanych przypowieści Jezusa.
Prośby bogacza
Z Szeolu bogacz wznosi oczy do góry, ku temu, którego nigdy nie zaszczycił choćby jednym spojrzeniem. Jezus nie mówi, że bogaty gardził Bogiem czy ubogim. Wiadomo tylko, że nigdy na nich nie spojrzał, ponieważ był zajęty pilnowaniem własnego interesu. Jest przeciwieństwem Jezusa, który już za życia patrzył na ubogich (Łk 6, 20). Postawił się bowiem na ostatnim miejscu, poniżej nich, aby im usługiwać (Łk 22,27).
Bogacz, który był pochłonięty bez reszty doczesnością, dopiero teraz otwiera oczy. Ten, który był głuchy, ślepy, bezimienny, teraz otwiera oczy. Dokonuje się w nim cud. Otwiera oczy, staje się widzącym dzięki cierpieniom, jakich doznaje. Oczy mu się otwierają i rozpoznaje na łonie Abrahama tego biedaka, którego na ziemi nie był w stanie zauważyć i zidentyfikować. Teraz pragnie jego bliskości. On, który był głuchy, niemy, całkowicie skupiony na używaniu swoich bogactw, odzyskuje słowo, aby wołać o litość – Abrahamie eleison me – ulituj się nade mną. Cierpiący bogacz odzyskał oczy, wzrok, odzyskał słowo, odkrył też że ma serce. Serce, które było z kamienia, stało się sercem z ciała!
Zdanie z przypowieści „Gdy w otchłani cierpiał męki, podniósł oczy i ujrzał z daleka Abrahama i Łazarza na jego łonie” (Łk 16,23), nawiązuje do ludowych wyobrażeń, nie daje jednak jasnego opisu świata zmarłych. Jezus potwierdza jedynie przekonanie, że bogacz i biedak zostali po śmierci oddzieleni, aby każdy z nich otrzymał słuszną odpłatę za swe życie na ziemi.
Przypowieść jednak nie ma na celu ukazać, jak wygląda miejsce pobytu zmarłych, ale ukazać dialog między bogaczem a Abrahamem. Znamienne jest, iż bogacz nie kwestionuje kary, która go dosięgła. Nie sprzeciwia się także Bożym wyrokom i nie domaga się, by go wydobyto z miejsca kaźni. Skarży się jedynie na to, że bardzo cierpi, i dlatego błaga o małą choćby ulgę w swej męce. Zwracając się do Abrahama: „Ojcze” (Łk 16,24), usiłuje mu niejako przypomnieć, że należy do grona jego dzieci, a tym samym próbuje wzbudzić w nim litość i współczucie. Czuje się jednak niegodny, by sam patriarcha przyszedł mu z pomocą, stąd też prosi go, by ten posłał Łazarza.
Abraham jest jednak ojcem tego, kto ma wiarę, a wiara należy do tego, kto okazuje miłosierdzie wobec potrzebującego brata. Tak jak nie wystarczy mówić: „Panie, Panie” (Łk 6,46), tak nie wystarczy nazwać Abrahama: „ojcze, ojcze” (por. Łk 3,8). Trzeba raczej słuchać i pełnić jego uczynki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |