Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Powie ktoś, że śmierć nie znika z naszych domów, ulic, szpitali, wojennych teatrów i rejonów kataklizmami znaczonych. To prawda. Ale...
Wedle zwyczajnego doświadczenia najpierw jest życie, śmierć przychodzi potem. Śpiewany w liturgii dzisiejszej niedzieli psalm 30 (29) jakby odwracał tę kolejność.
Psalm? To dwie opowieści dziś czytane tę kolejność odwracają. Eliasz przywołujący do życia zmarłe dziecko i Jezus budzący do życia niesionego do grobu młodego człowieka. Psalm spina je jak klamrą. Klamrą wiary, nadziei, wdzięczności, radości. Bo Pan, mój Bóg, wybawił mnie od wrogów! A wrogów ma każdy. I wśród ludzi, i po tej niepojętej „drugiej stronie” rzeczywistości.
Łatwo się domyślić, że oprócz ludzi wrogich są istoty również wrogie, a potężniejsze i przebieglejsze. Pada w psalmie zaskakujące zdanie o gniewie Boga. Bardzo po ludzku to powiedziane, ale trzeba czytać nie kawałek po kawałku, a całość tego zdania – zdania zawierającego przeciwstawienie, by mocniej wybrzmiała prawda o Bożej łasce trwającej całe życie. A życie okazuje się nie do przekreślenia. Dlatego żałobny lament z woli i łaski Boga staje się tańcem radości.
Powie ktoś, że śmierć nie znika z naszych domów, ulic, szpitali, wojennych teatrów i rejonów kataklizmami znaczonych. To prawda. Ale to wszystko tylko chwila. Życie sięga dalej i trwa na wieki.