Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Poza nielicznymi osobami, które dostępują wyjątkowych objawień, nie mamy dostępu do nowych znaków.
1. „Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli”. Te słowa Zmartwychwstałego, skierowane do apostoła Tomasza, są jakąś podpowiedzią dla każdego z nas. Gdy kończyła się redakcja Janowej Ewangelii, żyło już trzecie pokolenie uczniów Chrystusa. Obok nich było jeszcze niewielu spośród naocznych świadków Jego życia i działalności. W tym pierwszym pokoleniu uczniów żywe było oczekiwanie rychłego końca świata i powtórnego przyjścia Zbawiciela. Gdy ono nie nadeszło, młody Kościół w swej refleksji i przepowiadaniu zaczął formułować zasady chrześcijańskiej codzienności. Szeroko piszą o tym niemal współczesne Janowej Ewangelii listy pasterskie i listy katolickie Nowego Testamentu, dając konkretne zasady dotyczące bycia chrześcijaninem w otaczającym świecie. Ci uczniowie już „nie widzieli”, ale wierzą. I tak jest przez kolejne pokolenia i stulecia. My także nie widzieliśmy, ale jesteśmy błogosławieni, o ile wierzymy.
2. Przesuwające się w czasie powtórne przyjście Chrystusa, czyli paruzja, nie oznacza, że dokona się jeszcze jakaś zmiana ery. Zbawcze dzieło Chrystusa rozpoczęło w dziejach świata i człowieka nową erę, erę po Chrystusie. Wszystko przed Nim było oczekiwaniem. Teraz wszystko jest po Nim i przed Nim, czyli przed paruzją. W dziejach świata i człowieka nie będzie już ważniejszego wydarzenia niż zbawcze dzieło Pana Jezusa. To był szczyt dziejów. Żadne panowanie, żadna gospodarka, żadna wojna i jej skutki, żadne sojusze czy unie i inne wydarzenia nie przeważą tamtych. A po tym wszystkim przyjdzie paruzja. I w tym sensie jesteśmy ludźmi paschalnymi. Żyjemy po zmartwychwstaniu i w odniesieniu do zmartwychwstania. Żyjemy w erze po zmartwychwstaniu, a przed paruzją.
3. „Pokój wam!” Tymi słowami Zmartwychwstały powitał swych uczniów, przenikając przez zamknięte drzwi do miejsca ich przebywania. Słowa, których użył, nie były niczym nadzwyczajnym. „Pokój” – szalom – było zwyczajowym powitaniem, czymś na kształt naszego „Dzień dobry” czy „Szczęść Boże”. Ale kontekst tych słów wskazuje na jakąś totalną nowość. Uczniowie przebywali w miejscu zamkniętym „z obawy przed Żydami”. Tradycja mówi, że był to wieczernik. Ich stan ducha był jak najdalszy od wewnętrznego pokoju. I oto wśród nich stanął ich Mistrz, którego im zamordowano na krzyżu. Trudno się dziwić, że „uradowali się, ujrzawszy Pana”. I to przyniosło pokój. Ale pełnię reakcji na spotkanie z Nim pokaże dopiero ów niewierny Tomasz, który powie: „Pan mój i Bóg mój”.
4. Pan Jezus nie odrzuca żądania znaku ze strony Tomasza. Janowa Ewangelia Jezusowe cuda nazywa znakami. One nie mają zatrzymywać się na samym cudownym wydarzeniu, ale iść dalej i pomagać w odpowiedzi na pytanie: Kim jest Ten, który ich dokonuje? My, ludzie paschalni, poza nielicznymi osobami, które dostępują wyjątkowych objawień, nie mamy dostępu do nowych znaków. Przede wszystkim mamy te z objawienia publicznego, a więc z czasów apostołów. Możemy przyjąć je z wiarą, ufając, że zarówno św. Tomasz, jak i świadkowie wielu innych znaków doświadczyli czegoś, co przekraczało ich naturalne wyobrażenia. Ich świadectwo domaga się naszej wiary.