Wszyscy w jakiś sposób jesteśmy Nikodemami, ze swymi nocami szukamy światła.
1. Nikodem, faryzeusz i żydowski dostojnik, przychodzi do Jezusa nocą. W Janowej Ewangelii nie chodzi tylko o porę, kiedy to ciemność nie pozwala, by Nikodema rozpoznali przeciwnicy Mistrza z Nazaretu. Noc w czwartej Ewangelii jest symbolem, oznacza sferę wrogą Panu Bogu i Jego dziełu zbawienia. Doskonale oddaje to opis ostatniej wieczerzy, gdy Judasz wychodzi, by dokonać zdrady. „A była noc” – napisał ewangelista. Zbawcze dzieło Chrystusa jest dziełem przywracania sfery światła, czymś na kształt tego, co zrobił Pan Bóg, gdy u początku stworzenia „oddzielił światło od ciemności”.
2. W nocy Nikodem nie czuł się dobrze. I nie chodziło tylko o porę doby, ale także o przestrzeń życia. Może słyszał o znakach, jakich dokonywał Pan Jezus, albo nawet je widział i zrozumiał, że to przy Nim jest światło. I to Nikodemowi, tamtej nocy, Chrystus rozświetla ciemności, zdradzając motywację, jaką kieruje się Pan Bóg: On „tak umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”. Ostatecznym źródłem zbawczej inicjatywy Bożej, realizowanej w Jezusie Chrystusie, jest miłość obejmująca świat i ludzi. Ewangelista używa tu rzeczownika agape. Greka na określenie miłowania używała dwóch czasowników: fileo i agapao. Ten pierwszy skupiał się na sferze uczuć i emocji. Ten drugi był stanem obejmującym całego człowieka. Taka jest miłość – agape. Ona wypełnia całą osobę, ze wszystkim, kim i czym jest. A Pan Bóg to osoba, a dokładniej – trzy osoby.
3. Trudno szukać w Nowym Testamencie rzeczownika „Trójca”. Nie dlatego, by Bóg działający w trzech osobach nie był tu obecny, ale dlatego, że nie wypracowano precyzyjnego pojęcia; podobnie jak nie ma np. określenia „niepokalane poczęcie”. Nowy Testament posługuje się obrazami i wyobrażeniami swego czasu. To potem teologia, posiłkując się często systemami filozoficznymi, wypracowała precyzyjne określenia na to, co Biblia opisywała kolorytem, językiem swego czasu i mentalności semickiej. Zamiast „niepokalanie poczęta” czytamy więc „pełna łaski”, a zamiast „w imię Trójcy Świętej” – „w imię Ojca i Syna, i Ducha Świętego”. Terminu „Trójca” jako pierwszy użył chrześcijański pisarz Tertulian w II wieku.
4. Wszyscy w jakiś sposób jesteśmy Nikodemami, ze swymi nocami szukamy światła. I tutaj Pan Jezus, niezmiennie od tamtego spotkania z faryzeuszem, daje tę samą podpowiedź. Najpierw, bazując na agape samego Boga, przypomina, że „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony”. A potem daje podpowiedź: „Kto wierzy (…), nie podlega potępieniu”. Ale też jasno ostrzega: „Kto nie wierzy, już został potępiony, bo nie uwierzył w imię Jednorodzonego Syna Bożego”. Filozoficzne systemy, które wspomagały refleksję teologiczną, często patrzyły z pewną nieufnością na dualizmy, które widziały jedynie światło i ciemność, nie zostawiając miejsca na półcienie i szarości, a przecież one w rzeczywistości istnieją. Można by jednak rzec, że Pan Bóg, posyłając swego Syna, by zbawił świat, nie tylko wyciąga z ciemności ku światłu, ale także chce, by wszelki półcień i szarość poznały pełnię światła i miłości.