Tak uważają władze jednej z amerykańskich szkół Knox Country School, które zakazały uczniom czytania Biblii w przerwach pomiędzy lekcjami. Jeden z uczniów tej szkoły, 10-letni Luke Whitson, za czytanie Pisma Św. został ukarany.
Jak wskazuje dyrekcja szkoły zgodnie z zarządzeniem władz dystryktu Knoxville w Tennesee uczniowie nie mogą na przerwach czytać Biblii, gdyż „zagraża to ich bezpieczeństwu”, ponadto przerwa to nie wolny czas, którym uczniowie mogą dysponować w dowolny sposób, dlatego też szkoła może im zakazać czytania w tym czasie różnych książek.
Postanowienie to wzbudziło oczywiście oburzenie rodziców ukaranego chłopca, którzy skierowali w czerwcu tą sprawę do sądu. Nate Kellum, adwokat Whitsonów, uważa, że za tą arbitralną decyzją władz szkoły nie stoją żadne względy bezpieczeństwa – to według niego tylko praktyczna realizacja postulatu rozdzielenia kościoła od państwa.
Adwokat rodziny twierdzi, że „ta decyzja dyrekcji wynika z absolutnie niewłaściwego zrozumienia Konstytucji, która wcale nie zabrania czytania Biblii podczas przerw między lekcjami.”. Natomiast pokrzywdzony chłopiec uważa, że kierownictwo szkoły naruszyło gwarantowane każdemu obywatelowi USA konstytucyjnie prawo do wolności slowa.
Rodzice chłopca nie sądzą, by Biblia mogła mieć gorszy wpływ na ich syna niż czytane przez innych uczniów magazyny w stylu „Amerykańska Laleczka”, czy choćby książki o Harrym Potterze.
Dominika Springer