W opisie pierwszym widzimy obraz stworzenia, który posiada wiele cech, które są przejawem rozsądku autora: tak mógł to sobie wyobrażać, mimo że kolejne etapy nie są ułożone we właściwej kolejności, to jednak nie można wymagać od niego, aby znał zagadnienia, które ludzkość odkryła ponad tysiąc lat później. Należy jednak uznać, że nie występują w tym obrazie bajkowe wizje z ogrodami i wężami. Występuje jeszcze coś bardzo ważnego: równość kobiety i mężczyzny jako dwojga ludzi.
Odpowiedź:
Nigdzie w pierwszym opowiadaniu nie występuje jakaś szczególnie eksponowana przez Agnosiewicza „równość kobiety i mężczyzny” jako dwojga ludzi. To, że w pierwszym opowiadaniu w sposób ogólny jest mowa o tym, że Bóg stworzył człowieka jako mężczyznę i kobietę nie oznacza jeszcze równość ich funkcji. I odwrotnie. Samo to, że Ewa jest nazwana „pomocnicą” człowieka nie oznacza jeszcze, że nie jest człowiekiem.
W drugim natomiast obrazie (w tekście znajduje się on bezpośrednio po pierwszym opisie, jak gdyby autor chciał zestawić dwie hebrajskie wizje Genesis) zaznaczona jest wyraźna nierówność pierwszych ludzi: Ewa jest pomocnicą Adama.
Odpowiedź:
Samo to, że Ewa jest nazwana „pomocnicą” człowieka nie oznacza jeszcze, że nie jest człowiekiem.
Co więcej, nie można mówić o nierówności dwojga ludzi, gdyż Ewa nie jest uznawana za człowieka ! To coś pośredniego, co łączy świat ludzi i zwierząt (patrz niżej). Widzimy wyraźne rozróżnienie: Adam to człowiek ('Do człowieka rzekł'), Ewa to niewiasta ('Do niewiasty rzekł'). Oczywiście współczesne tłumaczenia nie uznają tego rozróżnienia.
Odpowiedź:
Agnosiewicz wypisuje tu jakieś nonsensy. W Rdz 3,22-24 termin ‘adam („człowiek”) jest odniesione już do obojga wypędzonych ludzi, choć wcześniej autor stosował rozróżnienie na ‘adam („człowiek”) i ‘iszszah („niewiasta”). Nie istniał więc u niego żaden antyfeminizm odmawiający kobiecie człowieczeństwa. W tekście hebrajskim najwyraźniej określono Adama terminem hebrajskim ‘adam dlatego, że wcześniej (Rdz 2,7) była mowa o tym, że został uczyniony z prochu ziemi (drugie opowiadanie o stworzeniu tego motywu stworzenia z gliny już nie posiada). W języku hebrajskim słowo ‘adam najwyraźniej wiąże się z ziemią. Wskazuje na to uderzające podobieństwo słowa ‘adam ze słowem hebr. ‘adamah, które oznacza właśnie ziemię uprawną[6]. W tej chwili wśród filologów za najbardziej prawdopodobne uważa się pochodzenie słowa ‘adam od źródłosłowu ‘dm[7], ‘adom[8], który oznacza „być czerwonym”, i który występuje również we wspomnianym ‘adamah. Czerwień wiązała się w przekonaniu ludzi Bliskiego Wschodu z kolorem ziemi z jakiej miał zostać „ulepiony” (Rdz 2,7-8) wedle Księgi Rodzaju Adam[9]. Etymologie taką proponował już Flawiusz w czasach Chrystusa[10]. Ewa nie była wedle tego opowiadania uczyniona z ziemi, stąd nie można jej było wprost określić terminem ‘adam, bowiem to by się kłóciło z wspomnianymi niuansami lingwistycznymi, jakie w swym opowiadaniu chciał zawrzeć autor tego opowiadania. Wedle tego przekazu Ewa nie była tak jak Adam uczyniona z ziemi, tylko z żebra Adama, stąd określono ją w tym przekazie za pomocą słowa ‘iszszah (niewiasta). Autor tego przekazu wyraźnie wyjaśnił w Rdz 3,23 dlaczego kobietę określa mianem ‘iszszah. Kobieta jest niewiastą, bo „z mężczyzny (‘isz) została wzięta” (Rdz 3,23). Termin ‘iszszah nie wyklucza więc człowieczeństwa, podobnie jak termin ‘adam nie jest jedynym, który go zakłada, jak to sugeruje Agnosiewicz.
Jak widać autor, stosując tak precyzyjnie i selektywnie terminy ‘adam i ‘iszszah bawi się niejako w etymologa i nawiązuje w swym słownictwie przede wszystkim do opisanego przez siebie sposobu powstania mężczyzny i kobiety (Adam z ulepiony z prochu ziemi, Ewa uczyniona z żebra), wcale przy tym nie próbując wprowadzać jakiejś klasyfikacji, jaką wmawia mu Agnosiewicz. Autora tego interesują po prostu zupełnie inne aspekty, o czym Agnosiewicz wiedziałby, gdyby zajął się etymologią słów tekstu, a nie doszukiwaniem się u autorów biblijnych podług swego widzimisię wszelkich najgorszych cech przeciwnych godności człowieka, z antyfeminizmem włącznie. Doszukiwanie się antyfeminizmu w niewyraźnym określaniu kobiety terminem „człowiek” jest równie absurdalne, co doszukiwanie się antyfeminizmu w Polakach z tego powodu, że słowo „człowiek” w języku polskim posiada końcówkę w rodzaju męskim, a nie żeńskim. Rozróżnienie na Adama powstałego z gliny i na Ewę powstałą z żebra jest już zupełnie nieobecne w drugim opowiadania o stworzeniu, stąd nic dziwnego, że tam autor nie dba o takie precyzyjne rozróżnienie i nazywa człowiekiem zarówno mężczyznę jak i kobietę. Tu jednak jest inaczej. Jak widać powody takiego rozróżnienia można wyjaśnić w sposób o wiele lepiej (bo filologicznie) uzasadniony, wcale nie odwołując się do jakiegoś antyfeminizmu autora Biblii.
Najważniejszą jednak różnicą jaka cechuje drugi obraz, to pojęcie grzechu pierworodnego, które w tekście Elohisty nie występuje.
Odpowiedź:
Coś, co u jednego z autorów nie występuje, nie jest zatem dowodem na jakąkolwiek sprzeczność. To tak jakby próbować dzielić przez zero.
Człowiek stworzony przez Elohistę jest dobry, stworzony na podobieństwo Stwórcy, błogosławiony przez niego i obdarowany ziemią. Człowiek w harmonii z przyrodą. Natomiast człowiek Jehowisty jest skażony złem, nie stworzony na podobieństwo Boga, lecz uzurpujący sobie to podobieństwo, to człowiek, któremu Bóg zafundował złotą klatkę - ogród Eden, to człowiek oślepiony i okłamywany przez Boga, następnie przeklęty i ukarany ziemią. To w końcu człowiek, który pozostaje w ciągłym rozbracie z otaczającym go światem.
Odpowiedź:
Nie ma tu sprzeczności. Pierwotna harmonia absolutnie nie wyklucza późniejszego upadku człowieka.
Można się domyślać, że autor Pentateuchu chciał zawrzeć dwa występujące wśród Żydów poglądy na kwestię stworzenia - nie stopił ich, lecz zestawił wyraźnie ze sobą (etap stwarzania człowieka występuje dwukrotnie). Bardziej jednak prawdopodobna jest inna wersja: fragment Księgi Rodzaju od II,4 do IV,26 [obejmuje drugi proces stwarzania człowieka, koncepcję Raju, Upadek człowieka, dzieje Kaina i jego potomków] jest jakąś późniejszą redakcją pierwotnej tradycji początków stworzenia, tego samego autora lub dodaną przez kogoś innego. Dopiero gdy opuścimy ten fragment początek Ks. Rodz. staje się spójny i niesprzeczny. Mamy oto koniec boskiego stwarzania na siódmym dniu, po którym jest następujący fragment 'Oto rodowód potomków Adama. Gdy Bóg stworzył człowieka, na podobieństwo Boga stworzył go; stworzył mężczyznę i niewiastę, pobłogosławił ich i dał im nazwę 'ludzie', wtedy gdy ich stworzył. Gdy Adam miał sto trzydzieści lat, urodził mu się syn, podobny do niego jako jego obraz, i dał mu na imię Set. A po urodzeniu się Seta żył Adam osiemset lat i miał synów oraz córki. Ogólna liczba lat, które Adam przeżył, była dziewięćset trzydzieści. I umarł.' (Rdz 5, 1n; BT). Wymieniane jest tutaj potomstwo Adama, wśród którego nie ma żadnego Kaina ani Abla, jego pierworodnym jest Set. Co więcej, obraz ten jest spójny z fragmentem pierwszego stwarzania, a sprzeczny z drugim opisem, gdyż zaznaczona jest wyraźnie równość kobiety i mężczyzny względem Boga jako 'ludzi', co w drugim opisie stwarzania jest nie do pomyślenia.
Odpowiedź:
Jak wyżej pisałem, w pierwszym opisie wcale nie zakłada się „nierówności” pierwszych ludzi. To czysta fantazja Agnosiewicza, stąd powyższe doszukiwanie się sprzeczności za pomocą uprzedniego imputowania innych sprzeczności w teście Biblii (w sposób bezzasadny) jest zwykłym błędnym kołem i logicznym błędem.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |