Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Wykład wygłoszony podczas Akademickiego Tygodnia Kultury Słowa we Wrocławiu, 15 kwietnia 2002
– Podkreślę wyraźnie, że bez pisma nie jest możliwa zaawansowana analiza. Bo jak można było gromadzić wiedzę w kulturze bez pisma? Trzeba ją było po prostu zapamiętać! Kto zapamiętałby dosłownie skomplikowane i obszerne dzieło w rodzaju Retoryki Arystotelesa? Widać stąd, jak wielka była rola pamięci. Stosowano rozmaite techniki mnemoniczne ułatwiające zapamiętanie istotnych rzeczy. Stosowano rytmizacje, powtórzenia, antytezy, aliteracje, asonanse, co bardzo ważne – wyrażenia formularne i epitetyczne, standardowe schematy tematyczne, wymyślano przysłowia, powiedzenia itd. – można by wymieniać bardzo długo. Wartościowy był ten, kto wiele pamiętał – stąd wielki szacunek, jakim otaczano siwowłosych starców – oni byli skarbnicą wiedzy i doświadczenia. Dziś w świecie zdominowanym drukiem wiedzy encyklopedycznej szuka się w encyklopediach, zaś treści starych mitów w mitologiach. Ideałem jest nie sędziwy mędrzec, ale młody, prężny młodzieniec – najlepiej biznesmen (szkoda, że nie naukowiec). Dzięki pismu nasz umysł nie koncentruje się na zapamiętywaniu, ale może zająć się czymś nowym – rozwijamy się. Zaczynamy tworzyć pewne abstrakcyjne kategorie, klasyfikujemy i grupujemy naszą wiedzę w sposób nie do pomyślenia w kulturze oralnej. Kiedy nie ma pisma, musimy werbalizować naszą wiedzę bezpośrednio w odniesieniu do otaczającego nas świata. Nie tworzymy na przykład obiektywnych zestawień w formie spisów – kto by to zapamiętał?! Na przykład starożytne genealogie opisują rozmaite relacje osobowe – nie są zwykłą wyliczanką. W kulturze oralnej nie ma miejsca na oderwane od życia abstrakcje. To pismo sprzyja oderwaniu od życia, izolacji w ciszy czytelni czy gabinetu. Kultura oralna jest zakotwiczona w teraźniejszości, jest bliska życiu, powoduje, że człowiek jest otwarty, angażuje się w życie społeczne, jest pełen empatii. Dla niego „nauczyć się”; czy „poznać”; to utożsamić się z kimś lub czymś. Czym innym jest „poznanie”; w Biblii – poznanie realizowane na różnych płaszczyznach. Wiemy, co znaczy, że Adam poznał Ewę, ale powinniśmy też zrozumieć, że w Nowym Testamencie poznanie Boga jest czymś innym niż przyjęcie do wiadomości jakiegoś zestawu doktryn czy twierdzeń. W Biblii nie ma miejsca na Boga filozofów, Boga oderwanego od życia – to Bóg, który wyzwala w człowieku działanie.
Zatem sposób postrzegania świata przez człowieka zanurzonego w kulturze oralnej jest inny niż człowieka piśmiennego. Ciągle za mało sobie uświadamiamy, jak bardzo jesteśmy pod wpływem kultury, która w dużej mierze wyrosła z pisma.
Cóż to wszystko ma jednak wspólnego z tematem? Przecież czasy, w których działał Paweł, nie były już epoką kultury oralnej. Listy Apostoła Pawła zostały przecież spisane. Już częściowo odpowiedziałem na to pytanie, czyniąc wcześniej pewne nawiązania do Biblii. One stanowią pewną ilustracje tego, że choć w czasach Pawła czy wcześniejszych epoka kultury oralnej należała już do przeszłości, to jednak nie do końca. Przejście od oralności do piśmienności odbywało się stopniowo. Najnowsze badania pokazują, że w tamtych czasach ok. 10 proc. ludzi nie było analfabetami – większość z nich rekrutowała się z warstw wyższych. Nie należy podejrzewać, że w gminach chrześcijańskich było inaczej – mogło być jeszcze gorzej, bo chyba niewielu przedstawicieli wyższych warstw było chrześcijanami. Tylko w kiepskich podręcznikach historii istnieją ostre i zdecydowane cezury między epokami, prądami intelektualnymi i innymi zjawiskami życia. Zresztą podział czasu, do którego jesteśmy przyzwyczajeni, też jest uwarunkowany używaniem pisma. Czasy Pawła to czasy koegzystencji zjawisk charakterystycznych dla kultury oralnej i rozwijającej się powoli kultury opartej na piśmie. To stadium pośrednie. Chcę przez to wyrazić, że w całej Biblii, a zatem i u Pawła odnajdziemy ślady starej, charakterystycznej dla tej wcześniejszej epoki świadomości. Interpretując te teksty, nie możemy o tym zapominać, bo – jak już wcześniej ostrzegałem – będziemy w nich widzieć rzeczy w nich nieobecne. Jak jednak rozpoznać te elementy? Teraz zmierzam do sedna tego, co chciałbym powiedzieć. Otóż wydaje mi się, że jest prawdą, iż w antycznej teorii retorycznej znajdują swój wyraz właśnie te dwa światy – oralności i piśmienności. Przecież Arystoteles nie wymyślił retoryki! On ją zastał, a dzięki użyciu pisma był w stanie poddać istniejące zjawisko ustnej komunikacji analizie i uporządkować za pomocą abstrakcyjnych kategorii. Właściwe dla kultury oralnej sposoby myślenia znajdujące swój wyraz w specyficznych sposobach wyrażania zostały jakby „zaklęte”; pod postacią charakterystycznych dla rodzącej się kultury opartej na piśmie – definicji, kategorii i zasad. Styl formularny, antytezy, powiedzenia, aliteracje, retoryczna przesada, silnie sformalizowane sposoby argumentacji – to wszystko przecież znamy z teorii retoryki – stąd analiza retoryczna jest równocześnie odkrywaniem dawnego, już nam obcego dziś sposobu myślenia! – to wszystko może nas dzisiaj razić, może być dla nas niezrozumiałe, może czasem naiwne, bo nasz sposób myślenia jest naznaczony tekstowością. Ciągle jeszcze żywa w Europie oralność „zaklęta”; w retoryce dokonała żywota wraz z narodzinami europejskiego romantyzmu. Wtedy retoryka straciła swoje panowanie nad umysłami. W XX wieku zaczął się jej powolny renesans. Obecnie na Zachodzie intensywnie odkrywa się retorykę na nowo. Ufam, że i w Polsce też to nastąpi – szczególnie w kontekście studiów biblijnych. Jest ona nieocenioną pomocą w dochodzeniu do głębszego rozumienia tych starożytnych tekstów. Bez narzędzi, które nam ona oferuje, niejednokrotnie bylibyśmy bezbronni.
Na koniec chciałbym poruszyć kwestię związaną ze stosunkiem do retoryki i mądrości, który wyraża sam autor I listu do Koryntian w dwóch pierwszych rozdziałach. Niektórzy, czytając te słowa i wspierając się jeszcze fragmentem z Mk 13,11, mówiącym o tym, że kiedy w dniach ostatecznych wierni będą stawiani przed sądami, nie oni będą mówić, ale Duch Święty, negują wartość jakiegokolwiek wykształcenia, utrzymując, że Apostoł Paweł też jest tego zdania. Opierając się na tym tekście, konstruuje się koncepcję natchnionego retora, który w momencie głoszenia jest w „posiadaniu Ducha”;, który czuwa i nad treścią i nad formą wystąpienia: „mowa moja i moje głoszenie nauki nie miały nic z uwodzących przekonywaniem słów mądrości, lecz były ukazywaniem ducha i mocy”; (1 Kor 2,4). Przy takim rozumieniu obydwa wymienione fragmenty powodują, że cały mój wywód traci w ogóle wartość. Na szczęście z pomocą przychodzą sformułowane przez teorię retoryki zasady interpretacyjne. Wydaje się, że Pawłowi bliżej do koncepcji mądrości sformułowanej choćby w starotestamentowej tradycji mądrościowej, która każe szukać mądrości i inspiracji u Boga, co się wiąże ze studium i modlitwą, niż do stanów ekstatycznych. Wracając do tego tekstu – nie będę go szczegółowo analizował, ale głębsza jego lektura pokazuje głęboką przepaść między tym, co Paweł mówi, a tym, jak on to mówi. Wygląda na to, że potępia retorykę, posługując się wystudiowaną retoryczną argumentacją! Dlaczego? Wchodząc głębiej w kontekst problemów korynckich, dostrzegamy, że zwolennicy Apollosa – Aleksandryjczyka, o którym wspominałem, krytykowali retoryczne zdolności Pawła, odrzucając równocześnie jego nauczanie i powodując rozłamy w Kościele. Mądrość i retoryka stały się przyczyna poważnych problemów! Apostoł został zaatakowany! Paweł broni się, jednocześnie atakując. Widzimy tu zamierzony rozdźwięk między tym, co mówi, a tym, jak należy to rozumieć. W retoryce taki zabieg nazywamy ironią. Dodatkowo należy zauważyć, że jedną z postaci ironii jest też samodeprecjacja. Apostoł Paweł, używając dobrej retoryki, udowadnia, że nie ma zdolności retorycznych. W prosty sposób rozbraja swoich oponentów. Jednocześnie nie tylko w tych dwóch rozdziałach, ale i w całym Liście rzeczywiście rozprawia się z taką mądrością, która wbija w pychę i powoduje podziały na tych, którzy lepiej rozumieją – silnych, i słabych.
Reasumując – św. Paweł posługiwał się jednak pewnymi technikami retorycznymi i w związku z tym, a także w świetle przytoczonych okoliczności wydaje się słuszne stosowanie w interpretacji greckich tekstów biblijnych narzędzi, które zapewnia nam antyczna teoria retoryki.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |