Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Pismo święte jest nie tylko podobne do ludzkiej mowy, jest bowiem ludzką mową w najpełniejszym sensie, pozostając przez cały czas słowem Bożym.
Fakt przemawiania Boga do ludzi pomaga nam zrozumieć przeprowadzona w artykule 19 Konstytucji O objawieniu Bożym paralela między dwoma wcieleniami Słowa Bożego: w ludzką mowę i w ludzkie ciało. Wiemy, że Syn Boży upodobnił się do ludzi we wszystkim z wyjątkiem grzechu (Hbr 4,15); podobnie też możemy stwierdzić, iż pisane słowo Boże jest pod każdym względem podobne do ludzkiej mowy, prócz tego, że nie może zawierać żadnego formalnego błędu. Możemy, a nawet musimy prowadzić dalej tę paralelę. Chrystus jest nie tylko podobny do ludzi; jest bowiem prawdziwie człowiekiem i prawdziwie Bogiem. Pismo święte jest nie tylko podobne do ludzkiej mowy, jest bowiem ludzką mową w najpełniejszym sensie, pozostając przez cały czas słowem Bożym.
Jest zatem sprawą największej wagi, aby ustalić dokładnie, jakie znaczenie miał na myśli natchniony pisarz. Podległy i tak ograniczeniom ludzkiego języka, będzie mówił o rzeczach z jednego tylko punktu widzenia. Warto też pamiętać, że nie wszystko, co autor pisze, jest twierdzeniem kategorycznym. Wyważona egzegeza jakiegoś wyjątku z Biblii ustali w każdym przypadku, jak dalece pisarz ręczy za swe idee, prawda zaś tego, o czym mówi, będzie się mieściła tylko i wyłącznie w tych granicach. Może on zaryzykować jakieś twierdzenie czy też wyrazić nawet wahanie oraz wątpliwości. Wypada nam respektować te zastrzeże nią, ponieważ Bóg, który przez niego przemawia, raczył je uznać. Możemy posunąć się jeszcze o krok i powiedzieć, że pisarz jest w stanie twierdzić coś, czego nie przedkłada jako faktu do wierzenia; innymi słowy, może posługiwać się fikcją. Pisarz natchniony może się posługiwać fikcją, ponieważ fikcja może być narzędziem objawienia Boskiej prawdy. Potwierdzają to przypowieści ewangeliczne; co więcej zaś, istnieją całe fikcyjne utwory w Starym Testamencie, na przykład księgi: Jonasza, Estery, Judyty. Jest oczywiste, że takie pisma należy oceniać zgodnie z intencją autorów, nie zaś według naszych z góry wyrobionych sądów. To jednak przywodzi nas do kwestii form literackich.
Cała literatura jest ukształtowana z typów czy rodzajów, różniących się od siebie odrębną formą czy strukturą; są to formy literackie. Podstawowe rozróżnienie zachodzi między prozą a poezją; w praktyce jednak dana jednostka literacka nie jest po prostu „prozą” czy „poezją” jako taką, lecz jakimś szczególnym rodzajem jednego lub drugiego gatunku. Istnieje dużo okazji do wielkiej różnorodności i w różnych kulturach oraz różnych wiekach rozwinęły się różne formy. Rozmaitość form literackich, nawet w obrębie danej kultury, wynika z pragnienia, żeby nadać bardziej znaczący wyraz jakiemuś tematowi oraz uwydatnić różne aspekty prawdy. Pojedyncze wydarzenie może śmiało być tematem ujętym w rozmaite formy - na przykład w formę opowieści prozatorskiej, poematu epickiego, dramatu, traktatu filozoficznego; każda zaś forma będzie miała swą własną „prawdę”. „Prawda poezji nie jest identyczna z prawdą dramatu. Wszystkie te formy stanowią różne usiłowania wyrażenia prawdy; lecz ponieważ prawda jest szersza niż jakakolwiek pojedyncza forma, w swym konkretnym wyrazie — choć stanowi ujęcie tej samej rzeczywistości — jest często całkiem odmienna w jednej formie od tego, czym się wydaje w innej.” (J. L. McKenzie, Dictionary o/ the Bible)
Istnienie form literackich jest w praktyce jedną z tych rzeczy, które uznajemy za coś naturalnego. Niemniej jest to fakt, którego zastosowanie do Biblii - właśnie z powodu niedoceniania w pełni jej ludzkiego aspektu - było bardzo ograniczone. Obecnie sytuacja ta uległa wreszcie poprawie i przyjmuje się, że Pismo święte zawiera w istocie różnorodne formy. Pojmuje się zarazem, że form literackich nie można określić a priori; często musimy być dobrze świadomi literackich konwencji epoki, w której ukształtowało się jakieś pismo, zanim będziemy w stanie ustalić jego formę.
Jest rzeczą jasną, że natchnieni pisarze mogli stosować którąś z form literackich będących w użyciu u ich współczesnych, „dopóki nie stanęliby w sprzeczności z Bożą świętością i prawdą”. Niektórzy bibliści sądzili, że musi to wykluczać fikcję - osobliwy wniosek, jeśli się bierze pod uwagę przypowieści. Jedynie bardzo mało form literackich, przeszłych i teraźniejszych, można było z tego powodu wykluczyć, i nawet wtedy nastąpiłoby to chyba ze względu na treść, nie zaś na formę. Ktoś powiedział, że choć moglibyśmy bardzo dobrze wyobrazić sobie Boga budzącego natchnienie u takiego powieściopisarza jak Dostojewski, nie mogłoby się nam nigdy roić, że inspirowałby On powieść pornograficzną. Owszem, lecz uwaga ta nie jest całkiem stosowna, gdyż w obu przypadkach forma mogła być ta sama. Rzadko kiedy możemy rozstrzygnąć - w oderwaniu - co licuje lub nie licuje z Bogiem, gdyż łaskawość Boga sięga głębiej, niż o tym wiemy. Studiując słowo Boże dobrze jest mieć w pamięci surową rzeczywistość wcielenia oraz zgorszenie Krzyża.
Lud Słowa
Przekonaliśmy się, że nie możemy ignorować ludzkiego uwarunkowania słowa Bożego pod groźbą błędnej interpretacji Bożego posłannictwa. Znaczy to, po pierwsze, że powinniśmy się nauczyć rozpoznawać i właściwie oceniać formy literackie stosowane przez pisarzy biblijnych. Ale znaczy to także, iż dokonując poważniejszego posunięcia musimy dążyć do zrozumienia i docenienia semickiej genezy oraz semickiego ukształtowania i tła Biblii - wszystko to bowiem stanowi jej istotną część. Nie możemy mierzyć Pisma świętego naszą zachodnią miarą, lecz powinniśmy raczej próbować zrozumieć mentalność jego autorów. Wymaga to oczywiście pewnej reorientacji. Nasza zachodnia kultura ma swe źródło w Grecji oraz Rzymie, a grecka spuścizna (choć większość z nas jest jej nieświadoma) wywarła szczególny wpływ na nasz sposób myślenia. Używamy - całkiem spontanicznie - abstrakcyjnych pojęć i abstrakcyjnych terminów, lecz pisarze biblijni, i sam Chrystus, używali terminów i obrazów konkretnych. Uznajemy za naturalny nasz sposób myślenia, ale musimy sobie uprzytomnić, że umysł semicki pracuje inaczej, a co za tym idzie, że światopogląd i kultura semicka różnią się od naszych. Kilka przykładów pomoże nam wyjaśnić tę tezę.
Dla nas „poznać” znaczy uchwycić ideę, lecz dla Semity ma to dużo szerszy zakres znaczeniowy. „Poznanie” Boga w języku biblijnym nie jest zasadniczo spekulatywnym pojęciem o Bogu: zawiera ono akceptację wszystkiego, co On akceptuje, zawiera służbę Bogu, wymaga zaangażowania. Człowiek, który „zna” Boga, jest kimś, kto żyje w Jego obecności, kimś, czyja „znajomość” Boga stanowi regułę postępowania. W oczach Semity Bóg nie jest istotą abstrakcyjną, czystym duchem - jest bowiem Stwórcą, Sędzią, Ojcem. Nam sama idea „czystego ducha” coś przecież mówi; rozumiemy - przynajmniej mgliście - że Bóg jest niematerialny. Dla ludzi z Biblii wyrażenie to byłoby bezsensowne, po prostu dlatego, że nie znali oni naszego rozróżnienia (które jest całkowicie greckie) między duchem a materią.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |