Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
87. Apostolska Caritas
Doprowadźcie teraz to dzieło do końca, aby czynne podzielenie się tym, co macie, potwierdzało waszą chętną gotowość... Nie o to bowiem idzie, żeby innym sprawiać ulgę, a sobie utrapienie, lecz żeby była równość. Teraz więc niech wasz dostatek przyjdzie z pomocą ich potrzebom, aby ich bogactwo było wam pomocą w waszych niedostatkach i aby nastała równość według tego, co jest napisane: Nie miał za wiele ten, kto miał dużo. Nie miał za mało ten, kto miał niewiele (2 Kor 8, 11-15).
Taki był początek kościelnej »Caritas«. Apostoł Paweł pośredniczył w przekazywaniu pomocy dla chrześcijan dotkniętych klęską głodu. Nie było wtedy organizacji charytatywnych. Paweł podróżując, wysyłając swoich współpracowników, miał dobrą orientację w sytuacji i widział ogrom potrzeb. I miał co do tego stosowny nakaz innych apostołów: „Jakub, Kefas i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych, byleśmy pamiętali o ubogich, co też gorliwie starałem się czynić” – pisze (Ga 2, 9n). Paweł potrafił zachęcić, wpłynąć, a nawet podbić stawkę, budząc chęć współzawodnictwa. I dobrze. Bo czy prześciganie się w dobrym jest rzeczą naganną? Z drugiej strony jest realistą i zna ludzką duszę, dlatego wie, że czym innym jest deklarowanie pomocy, czym innym spełnienie obietnic. A chrześcijanin powinien być człowiekiem czynu, nie słów. O tym samym pisze św. Jakub: „Wprowadzajcie zaś słowo w czyn, a nie bądźcie tylko słuchaczami oszukującymi samych siebie... Jeśli na przykład brat lub siostra nie mają odzienia lub brak im codziennego chleba, a ktoś z was powie im: ‘Idźcie w pokoju, ogrzejcie się i najedzcie do syta!’ – a nie dacie im tego, czego koniecznie potrzebują dla ciała – to na co się to przyda?” I ostry wyrok Apostoła: „Wiara, jeśli nie byłaby połączona z uczynkami, martwa jest sama w sobie” (Jk 1, 22; 2, 15nn).
Taki jest jeden z najważniejszych – a może najważniejszy rys portretu chrześcijanina. Zresztą, jest to najbardziej widoczna warstwa Ewangelii. Przecież Jezus nie przeszedł obojętnie obok żadnego człowieka w potrzebie. Była w Nim moc cudotwórcza, a posługiwał się nią właśnie wtedy, gdy spotykał ludzką niedolę. Wracając do domu Ojca nakazał uczniom (a więc i nam): „Będziecie moimi świadkami w Jerozolimie i w całej Judei, i w Samarii, i aż po krańce ziemi” (Dz 1, 8). Świadek Jezusa jest świadkiem wrażliwości, dobroci i czynu. Gotowość niesienia pomocy rodzi gotowość przyjmowania pomocy: dziś wy pomagacie, ale jutro ich bogactwo może być pomocą w waszych niedostatkach. Umieć dawać i umieć przyjmować – wszystko ze świadomością, że świat, jego bogactwa i zasoby są darem Boga dla wszystkich jego dzieci. A one muszą sobie pomagać.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |