Te krótkie, wypływające z treści Ewangelii rozprawki mogą pomóc czytelnikom w refleksji nad naszym chrześcijańskim esse et agere – być i działać. abp Alfons Nossol
95. Pozwolić prowadzić się duchowi
Ciało bowiem do czego innego dąży niż duch, a duch do czego innego niż ciało, i stąd nie ma między nimi zgody, tak że nie czynicie tego, co chcecie. Jeśli jednak pozwolicie się prowadzić duchowi, nie znajdziecie się w niewoli Prawa (Ga 5, 17-18).
Czy wizerunek człowieka targanego sprzecznościami pomiędzy duchem i ciałem jest portretem właśnie chrześcijanina? Nie, to jedna ze słabych stron każdego człowieka. Nie znam nikogo, kto by potrafił bez reszty zharmonizować sferę ducha i ciała, kto by całkowicie potrafił zachować wewnętrzną jedność. Ważne jednak, by o tej dysharmonii wiedzieć, świadomie ją obserwować i z nią się liczyć. Tradycja chrześcijańska mówi o grzechu pierworodnym. Nie pojmując tej tajemnicy do końca, chrześcijanin z pokorą przyjmuje do wiadomości obciążenia z niej płynące. Wśród nich jest właśnie ten brak harmonii pomiędzy duchem i ciałem. Już samo to, by zgodzić się na siebie wewnętrznie rozdartego, jest wielką i trudną sztuką. Równocześnie trzeba nauczyć się przyjmowania innych ludzi takimi, jakimi są – z ich słabościami, wewnętrznymi rozterkami i grzechami. Zrozumieć siebie i zrozumieć innych – pojąć, że każdemu nieraz trafia się zrobić coś, czego w istocie nie chciał zrobić. Zatem chrześcijanin to realista. Z tego poczucia realizmu wypływa docenianie i pielęgnowanie przez chrześcijan sakramentu pokuty. Przecież do spowiedzi przychodzą ludzie, którzy z jednej strony czują się odpowiedzialni za to, co powiedzieli, uczynili, czego zaniedbali – a z drugiej strony chcieliby powiedzieć: „nie to czynię, co chcę czynić” (zob. Rz 7, 14nn). I w tej dwoistości nie ma sprzeczności. Chyba, że człowiek pozwoli ponieść się temperamentowi, chwili, nastrojom, odruchom. Chrześcijanina powinno cechować głębsze spojrzenie, pozwalające mu zdobyć się na większy wysiłek – w czym dalej pozostaje realistą. Otóż wie, że może pozwolić prowadzić się duchowi. Bo jest przekonany – i to jest niesłychanie ważne – że oprócz jego cielesności, biologicznych fundamentów życia, psychologicznych odruchów istnieje jeszcze inna warstwa jego „być albo nie być” – warstwa duchowa.
Pozwolić prowadzić się duchowi – czy jest to łatwe? Łatwe? To nawet nie jest całkiem oczywiste. Dlatego trudne. Ale tak naprawdę właśnie to jest jedną z najgłębszych potrzeb człowieka. Z tej potrzeby wyrastają wszystkie systemy etyczne. Z tej potrzeby wyrasta poezja, cała literatura i inne rodzaje sztuki. Dlatego wśród chrześcijan tak wielu artystów, poetów, pisarzy. Ale to tylko potrzeba i jej wyraz. Zaspokojenie potrzeby nakazującej pozwolić prowadzić się duchowi możliwe jest w zgoła innym źródle – w szukaniu Boga, Jego nauki i tej szczególnej energii, którą chrześcijanie nazywają łaską. Czy jest inne wyjście? Poza niewolą innego wyjścia nie ma – powiada Apostoł.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |