Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Czytając Biblię, natrafiamy nieraz na wyrażenia, a nawet całe zdania, które wydają się nam niezrozumiałe, obce, a niekiedy wręcz nie do przyjęcia. Tłumacze czasem próbują w takich przypadkach posłużyć się jakimś omówieniem, ale nie jest to na ogół dobre wyjście.
Niekiedy doświadczenie wielkiego strachu, takiego zwykłego ludzkiego lęku jest przedsionkiem, który nas wprowadza w bojaźń Bożą. Tak bywa nieraz w naszym życiu, tak dzieje się również wielokrotnie w Biblii. Warto tu przytoczyć choćby dwa przykłady, jeden ze Starego i jeden z Nowego Testamentu. Uciekający z Egiptu synowie Izraela rozbili obóz nad „morzem sitowia”, kiedy nagle ujrzeli ścigających ich Egipcjan. Wówczas „ogromnie się przerazili”. Później zaś, kiedy już zostali przeprowadzeni w cudowny sposób przez owo morze, „zobaczyli, z jaką mocą Pan działał przeciw Egipcjanom. Zdjęła ich bojaźń wobec Pana i zaufali Jemu oraz Jego słudze, Mojżeszowi”. Te dwa zestawione tu ze sobą wersety z początku i końca opowieści o przejściu przez „morze sitowia” (Wj 14, 10 i 31) nie bez racji nazwano „przejściem od strachu do bojaźni”.
W podobny sposób opowiada nam Ewangelia św. Marka o uciszeniu burzy na jeziorze Genezaret. Jest to jednak historia krótsza, którą z pożytkiem można tu przytoczyć w całości. Pewnego dnia wieczorem Jezus postanowił przeprawić się wraz z uczniami na drugi brzeg jeziora. „Opuściwszy tłum, zabrali Go tak, jak był, w łodzi i inne łodzie płynęły z nimi. Wtem zerwała się wielka wichura i fale zalewały łódź, która zaczęła się już napełniać. A Jezus w tylnej jej części spał na poduszce. Budzą Go więc i mówią: »Nauczycielu, czy Cię to nie obchodzi, że giniemy?«. On zaś, obudzony, zgromił wiatr i rzekł do jeziora: »Milcz! Ucisz się!«. Wiatr się uspokoił i zrobiła się wielka cisza. A Jezus odezwał się do nich: »Dlaczego się boicie? Jeszcze nie macie wiary?«. Zdjęła ich wówczas bojaźń wielka i mówili jeden do drugiego: »Kimże jest On, iż wiatr i jezioro są Mu posłuszne?«” (Mk 4, 36–41). Tutaj uczniowie są tak bardzo przerażeni, że stają się po prostu niegrzeczni wobec swego Mistrza (werset 38: „Czy Cię to nie obchodzi, że giniemy?”). Później Jezus wymawia im ów strach, świadczący o braku wiary-zawierzenia. Cudownie uratowanych ogarnia już całkiem odmienne uczucie: właśnie bojaźń. W ten sposób wraz z nimi przeżywamy znowu to samo: przejście od strachu do bojaźni.
W obu przypadkach bojaźń rodzi się z doświadczenia własnej niemocy i potęgi Boga (choć uczniowie Jezusa nie zdają sobie jeszcze w pełni sprawy, kim naprawdę jest ich Nauczyciel), w obu też otwiera się ona na wiarę, która – jak zawsze w Biblii – jest przede wszystkim zawierzeniem, a zatem również posłuszeństwem i gotowością do służby. Sądzę, że najstosowniejszym podsumowaniem tych rozważań mogą być słowa, jakie w rozdziale 4 Księgi Powtórzonego Prawa wypowiada Mojżesz do swego ludu. Wyjaśniają one najlepiej, co to znaczy „bać się Boga”, gdy pojawiające się w nich na początku wezwanie do bojaźni dalsze zdania jedynie rozwijają i tym samym tłumaczą: „A teraz, Izraelu, czego żąda od ciebie Pan, Bóg twój? Tylko tego, byś bał się Pana, Boga twojego, chodził wszystkimi Jego drogami, miłował Go, służył Panu, Bogu twojemu, z całego serca i z całej twej duszy, strzegł poleceń Pana i Jego praw, które ja ci podaję dzisiaj dla twojego dobra” (Pwt 10, 12–13).
***
Powyższy tekst pochodzi z książki "Biblia a człowiek współczesny". Publikujemy go dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa ZNAK :.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |