Zwiastowanie narodzenia Jana Chrzciciela (Łk 1,5-25)

Jest to jeden z rozdziałów drugiego tomu książki Adama Ligęzy i Michała Wilka "I dadzą Mu imię Emmanuel" - rozmowy o Księdze Izajasza i Ewangelii Łukasza na czas adwentu. Publikujemy go za zgodą Wydawnictwa eSPe :.

Mimo wszystko nie rozumiem dlaczego Pan Bóg nie pospieszył trochę ze swoją interwencją. Zgodzisz się ze mną, że jest w tym coś gorszącego: Bóg kazał sprawiedliwym, dobrym ludziom żyć przez większość życia z poczuciem nieuzasadnionej winy, z piętnem, że są przez innych postrzegani jako grzesznicy. Dlaczego wszystko to nie wydarzyło się przynajmniej trochę wcześniej?

Rozumiem cię, ale na to pytanie nie mogę udzielić ci odpowiedzi. Powiedzieć, że pewne sprawy są tajemnicą i że zna je tylko Bóg, może wydawać się pójściem na łatwiznę i ucieczką od konstruktywnej refleksji. Jednak naprawdę są takie rzeczy, które wie tylko On. I właśnie umieć się na to zgodzić, zaakceptować taką sytuację – oznacza zaangażowanie duchowe człowieka o wiele większe niż to intelektualne.

Ale cała ta sytuacja rodzi jakiś wewnętrzny bunt. Chciałoby się powiedzieć Panu Bogu: nie postępujesz fair play; tak nie będziemy grać. Dlatego dla mnie osobiście niesamowite jest to, że Zachariasz i Elżbieta byli sprawiedliwi do końca i mimo wszystko. Mimo – rozumianej na sposób ludzki – niesprawiedliwości Pana Boga…

Jasne. Tylko że, gdy patrzymy na Ewangelię całościowo, ta niesprawiedliwość okazuje się złudzeniem. Z Ewangelią i z życiem duchowym jest troszkę jak z wędrówką ulicami nieznanego miasta. Gdy idziesz ulicami, możesz łatwo się pogubić, bo nie znasz układu miasta. Trzeba wzbić się w górę, zobaczyć jakiś większy obszar z lotu ptaka, by poznać plan i nauczyć się chodzić we właściwy sposób. Pojedyncze fakty naszego życia mogą gorszyć, mogą być zupełnie niezrozumiałe. Nabierają sensu dopiero z perspektywy czasu. I wtedy zaczynamy rozumieć zamysły Boga… Gdyby Jan Chrzciciel przyszedł na świat wcześniej, kto przygotowałby drogę Jezusowi? Jasne, życie Zachariasza i Elżbiety nie było łatwe. Ale jestem przekonany – gdybyśmy mieli okazję zapytać ich teraz, czy chcieliby, żeby cokolwiek potoczyło się inaczej – wybrali dokładnie taką samą drogę. Dlaczego? Bo tak to wszystko przewidział Pan Bóg. I gdy patrzymy na Ewangelię w całości, jesteśmy w stanie zgodzić się, że była to dobra opcja. Wierz mi, Pan Bóg wszystko nieźle poukładał. Tomasz Merton słusznie przestrzega nas: Wy, którzy Go kochacie, musicie kochać Go jako przychodzącego niewiadomo skąd i odchodzącego nie wiadomo dokąd...

Tylko, że to czekanie na sens jest czasem bardzo trudne.

Pewnie, że tak. Nikt nie powiedział, że Ewangelia jest łatwa…

SCENA W ŚWIĄTYNI

Co tak naprawdę wydarzyło się w świątyni? Jaka była rola Zachariasza jako kapłana?

Aby zrozumieć, co w istocie dzieje się w świętym miejscy Żydów, trzeba choć trochę poznać liturgię tamtych czasów. To ona wyznaczała rytm życia całego sanktuarium, a kolejne modlitwy odmierzały godziny dnia. Wszyscy kapłani izraelscy byli podzieleni na dwadzieścia cztery oddziały, a każdy z oddziałów pełnił swoją służbę przez tydzień. W czasie służby kapłani mieszkali w Jerozolimie, przy świątyni. Po upływie tygodnia wracali do swych domów, a służbę zaczynał następny oddział. Zachariasz przynależał do ósmego oddziału, czyli oddziału Abiasza. Tego dnia, gdy ukazał mu się anioł, na niego wypadła kolej składania ofiary.

Na czym polegała ta ofiara?

Ofiara kadzidła była częścią codziennej liturgii. Składano ją w świątyni rano przed ofiarą całopalną i wieczorem. Zadaniem kapłana było wzniecić ogień i spalić wonności kadzidła w pomieszczeniu przed Miejscem Najświętszym. Cały ten ryt należał do starej tradycji był i starannie kultywowany z pokolenia na pokolenie, gdyż miał swe źródło w przepisach Prawa. W Księdze Wyjścia czytamy: Każdego zaś ranka będzie spalał Aaron na nim wonne kadzidło, gdy będzie przysposabiał lampy do świecenia. A gdy Aaron zapali o zmierzchu lampy, zapali również kadzidło, które będzie spalane ustawicznie przed Panem poprzez wszystkie wasze pokolenia (Wj 30,7-8).

I o tym, kto miał złożyć ofiarę kadzidła, decydowało losowanie?

Tak. Każdy kapłan tylko raz w życiu mógł być głównym celebransem i wejść do pomieszczenia przed Miejscem Najświętszym.

Raz w życiu? Czyli to nie był rytuał, który w życiu kapłana powtarzał się co jakiś czas?

Nie. Zachariasz jest – tak to można określić – u szczytu swej kariery kapłańskiej. To jest dla niego niezwykły dzień. Zresztą – musimy tutaj być wrażliwi na symbole świata biblijnego – to, że na niego padł los, nie jest tylko przypadkiem. Przeciwnie, jest wyrazem woli Bożej. Jest to dla niego niezwykły dzień, ale to co się stanie będzie jeszcze bardziej niezwykłe i przekracza granice wyobraźni człowieka czasów biblijnych.

Zachariasz ma więc wyjątkową okazję stanąć – że tak to powiem – „twarzą w twarz” z Bogiem i prosić Go w swoich intencjach…

Niezupełnie w swoich. Modlitwa Zachariasza nie jest jego prywatną modlitwą. To jest modlitwa liturgiczna: kapłan modli się w intencji całego narodu Izraela, składa ofiarę wraz z wiernymi, których reprezentuje przed Bogiem. Zresztą, jak dodaje sam św. Łukasz, gdy Zachariasz wszedł do świątyni, cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia (Łk 1,10). Możemy sobie wyobrazić, że w czasie gdy Palestyna znajdowała się pod władzą Rzymian, Izraelici modlili się przede wszystkim do Boga Jahwe o wyzwolenie polityczne. Na to wskazywały też oczekiwania mesjańskie: po Jezusie spodziewano się, że jako Mesjasz wyzwoli kraj spod władzy okupanta. Nie jest to zapisane w Ewangelii, ale poniekąd możemy się domyślać intencji tej publicznej modlitwy.

To znaczy, że nie modlił się o syna? Przecież anioł Gabriel powiedział mu: „Twoja prośba została wysłuchana i żona twoja Elżbieta urodzi ci syna”.

Modlił się o syna, ale nie w świątyni. Modlił się o syna całe życie. To była prośba całego jego życia, ale zostanie wysłuchana dopiero teraz… Właśnie teraz, gdy nawet on sam zupełnie nie spodziewa się, że zostanie ojcem. Tak on jak i Elżbieta – mówi Ewangelia – byli w podeszłym wieku. Gdy Biblia mówi tak o kimś, to znaczy, że ten ktoś jest u kresu życia. Może mieć około siedemdziesięciu lat… Myślisz, że człowiek w tym wieku modli się o dziecko? Zresztą, gdyby Zachariasz faktycznie prosił w swej modlitwie świątynnej o syna, to wieści anioła przyjąłby z entuzjazmem. Tymczasem on nie tylko nie spodziewa się zostać ojcem, ale nawet nie wierzy, gdy mu to jest powiedziane wprost.

I znów trudno zrozumieć Pana Boga. Kiedy prosili o syna – nie dostali; kiedy już przestali prosić – dostali…

U proroka Izajasza jest taki piękny i mądry cytat. To są słowa Pana Boga: Myśli moje nie są myślami waszymi ani wasze drogi moimi drogami (Iz 55,8).

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama