Jest to jeden z rozdziałów drugiego tomu książki Adama Ligęzy i Michała Wilka "I dadzą Mu imię Emmanuel" - rozmowy o Księdze Izajasza i Ewangelii Łukasza na czas adwentu. Publikujemy go za zgodą Wydawnictwa eSPe :.
Za czasów Heroda, króla Judei, żył pewien kapłan, imieniem Zachariasz, z oddziału Abiasza. Miał on żonę z rodu Aarona, a na imię było jej Elżbieta. Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś byli już posunięci w latach.
Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Lecz anioł rzekł do niego: «Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały». Na to rzekł Zachariasz do anioła: «Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu anioł: «Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie».
Lud tymczasem czekał na Zachariasza i dziwił się, że tak długo zatrzymuje się w przybytku. Kiedy wyszedł, nie mógł do nich mówić, i zrozumieli, że miał widzenie w przybytku. On zaś dawał im znaki i pozostał niemy. A gdy upłynęły dni jego posługi kapłańskiej, powrócił do swego domu.
Potem żona jego, Elżbieta, poczęła i pozostawała w ukryciu przez pięć miesięcy. «Tak uczynił mi Pan - mówiła - wówczas, kiedy wejrzał łaskawie i zdjął ze mnie hańbę w oczach ludzi».
(Łk 1,5-25)
ZACHARIASZ I ELŻBIETA
Adam Ligęza: Cztery pierwsze wersety Ewangelii wg św. Łukasza to prolog, w którym autor tłumaczy czcigodnemu Teofilowi, dlaczego zdecydował się napisać Ewangelię. Dopiero potem rozpoczyna się opowiadanie o tym, jak anioł Gabriel pojawił się w świątyni, by zwiastować wieść o narodzinach Jana Chrzciciela. Na scenę wchodzą pierwsi bohaterowie: kapłan Zachariasz i jego żona Elżbieta…
Michał Wilk: Ich imiona są symboliczne. Nie twierdzę, że postacie, o których mówimy, są fikcyjne. Mówimy o osobach historycznych, to musi być jasne, ale imiona bohaterów biblijnych – jak to zazwyczaj miało miejsce w starożytnym Izraelu – nawiązują do jakiegoś konkretnego zdarzenia. I tak Zachariasz po hebrajsku znaczy tyle co Bóg pamięta, a imię Elżbieta oznacza: Bóg mój jest pełnią. Również imię ich syna jest symboliczne. Jan można przetłumaczyć: Jahwe okazał łaskę.
On – kapłan z oddziału Abiasza. Ona – Izraelitka z rodu Aarona. Co właściwie znaczy, że oboje byli ludźmi sprawiedliwymi?
Jan i Elżbieta byli – jak mówi Ewangelia – sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Ta informacja – zwróć uwagę – pojawia się zaraz po przedstawieniu imion bohaterów. To jest pierwsza rzecz, jakiej się o nich dowiadujemy. Ewangelista, gdy używa słowa sprawiedliwi, odwołuje się do starotestamentalnej zasady bycia sprawiedliwym. O tej zasadzie wspomina się w wielu tekstach Biblii hebrajskiej. Najkrócej można ująć ją następująco: sprawiedliwym jest ten, kto pełni wolę Bożą, zaś wola Boża objawiona została w przepisach Prawa. Wyznawca judaizmu, który żyje zgodnie z przykazaniami i wypełnia wszystkie polecone mu obowiązki, ktoś kto zachowuje się tak, jak tego oczekuje od niego Pan – ten jest człowiekiem sprawiedliwym.
Mnie słowo to z jednej strony kojarzy się z człowiekiem żyjącym zgodnie z jakimś systemem wartości, z drugiej – z symbolem wagi, czyli równości. Biblia w wielu miejscach nazywa samego Boga sprawiedliwym…
Tak, ale biblijna sprawiedliwość niewiele ma jednak wspólnego ze sprawiedliwością sądowniczą. W ogóle w świecie hebrajskim wymiar sprawiedliwości znacznie różnił się od tego, jaki odziedziczyliśmy w Europie po starożytnych Grekach. Masz rację, w greckiej mitologii symbolem sprawiedliwości jest waga w rękach bezstronnej Dike. Ten symbol mówi sam za siebie: w sądzie, tak Grekom jak i nam dzisiaj, chodzi o zweryfikowanie obiektywnej prawdy, tego co się rzeczywiście stało. I właśnie dlatego w sądzie pytamy: po czyjej stronie jest wina? Która szala okaże się cięższa? W świecie semickim proces sądowy przebiegał inaczej – był to tzw. rîb – gdyż nieco odmiennie rozumiano sprawiedliwość. W hebrajskim wymiarze sprawiedliwości chodziło głównie o osobę: o to, by winny doszedł do prawdy o sobie samym, by znalazł ścieżkę powrotu z labiryntu zła i kłamstwa. Niekiedy zaś w ogóle nie chodziło o nawrócenie moralne, tylko o lepsze rozeznanie prawdy o sobie samym. Spośród wszystkich przykładów starotestamentalnych najbardziej wymowna zdaje się być osoba Hioba… Hiob nie popełnił przed Panem żadnego grzechu. Mimo to cała księga jemu poświęcona jest jednym wielkim procesem sądowym. Oskarżyciele to jego trzej przyjaciele: Elifaz, Bildad i Sofar. Hiob nie był winny, ale poprzez konsekwentne wypowiedzenie prawdy o sobie samym w trakcie trwania całego procesu ostatecznie doszedł do rzeczy nowych, świeżych. Odkrył niepoznane dotąd horyzonty człowieczeństwa. Odkrył prawdę, czyli jego własną prawdę przed Panem. Grecy, gdy mówili o prawdzie, zazwyczaj mieli na myśli prawdę samą w sobie, tę weryfikowalną, obiektywną; u Hebrajczyków prawda zawsze związana była z konkretną osobą, z jej życiową sytuacją tu i teraz i z możliwością powrotu do Boga.
A w Ewangelii wg św. Łukasza mamy innych bohaterów, o których mówi się w podobny sposób, że są sprawiedliwi w oczach Boga?
Motyw sprawiedliwych Boga Jahwe to jeden z ulubionych tematów św. Łukasza. Popatrz, tutaj pojawia się na samym początku Ewangelii i jest jakby nicią przewodnią, czy raczej jedną z kilku nici tworzących splot wątków Łukaszowej myśli, które przeplatają się na przestrzeni całej Ewangelii. Zazwyczaj to, co obecne jest na początku dzieła, dopełnia się na samym końcu. Więc kulminacją tej refleksji o sprawiedliwych będzie scena pod krzyżem. Setnik, świadek śmierci Chrystusa, odda chwałę Bogu i powie: Istotnie, ten człowiek był sprawiedliwy (Łk 23,47). To wyznanie św. Łukasz zaczerpnął z Ewangelii św. Marka, która powstała około dziesięć lat wcześniej. Ale u Marka żołnierz mówi: Prawdziwie, ten człowiek był Synem Bożym (Mk 15,39). Słowa nieco inne… Łukasz reinterpretuje tekst Marka, doprowadzając w ten sposób do końca swą refleksję o sprawiedliwych: ostatnim i największym spośród sprawiedliwych jest Chrystus Ukrzyżowany. Ten, który – podobnie jak sprawiedliwy i cierpiący Sługa Jahwe z Księgi proroka Izajasza – oddał swoje życie za wielu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |