Kuszenie Jezusa na pustyni

Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu (Mk 1,12-13).

No tak, racja. Ale czy można, by lepiej zrozumieć tekst, popatrzeć na Jezusa przede wszystkim jako na człowieka?

Można, bo przecież takie spojrzenie nie neguje Jego Bóstwa. Trzy cytaty z Księgi Powtórzonego Prawa, na które zwróciliśmy uwagę (por. Pwt 8,3; 6,16 i 6,13) to głos ludu Izraela słyszany pod koniec wędrówki, gdy Izraelici doświadczali dużych pokus. Jezus jest typem człowieka doświadczanego, poddawanego próbie. Autor Listu do Hebrajczyków pisze: Nie takiego bowiem mamy arcykapłana, który by nie mógł współczuć naszym słabościom, lecz doświadczonego we wszystkim na nasze podobieństwo, z wyjątkiem grzechu (Hbr 4,15). Ten werset ukazuje doświadczenie Jezusa w szerokiej perspektywie - w odniesieniu do wszystkich, którzy w Niego wierzą. Zaryzykuję nawet takie stwierdzenie: Jezus po to jest kuszony jako człowiek, by poznać, czym jest człowieczeństwo, by być Bogiem bliskim nam wszystkim. Zwróć uwagę, że za życia Jezus najchętniej określał siebie samego mianem „Syn Człowieczy”. Choć mówił po aramejsku, to jednak w języku hebrajskim tytuł ten brzmi: ben-’ādām i przypomina, że każdy człowiek jest synem Adama, potomkiem pierwszego człowieka. Czy można wyobrazić sobie potomka Adama, któremu obce byłyby doświadczenie pokusy i konieczność walki duchowej? Kogoś, kto nie rozumiałby, czym jest wewnętrzne rozdarcie, o którym św. Paweł pisał: Nie czynię bowiem dobra, którego chcę, ale czynię to zło, którego nie chcę (Rz 7,15).

Tu się zgadzam, ale cały czas próbuję dostrzec jakiś głębszy sens doświadczenia kuszenia. Po co Jezusowi było takie doświadczenie? Do czego jest ono nam potrzebne?

Jeśli chcemy zrozumieć duchowy sens sceny kuszenia Jezusa z punktu widzenia Jego i naszej ludzkiej natury, to - jak sądzę - najlepiej iść drogą interpretacji wytyczoną przez Ojców Kościoła. Zanim spróbuję odpowiedzieć na Twoje pytanie, musimy zastanowić się, kim w ogóle jest człowiek. Ojcowie, a wcześniej tradycja biblijna, wyróżniali trzy przestrzenie, w których człowiek żyje i istnieje: przestrzeń ciała (gr. sákrs/sōma), czyli wszystko to, co związane jest z naszą cielesnością, z materią, ze zmysłami; przestrzeń duszy (gr. psychē), czyli to wszystko, co dziś nazywamy psychiką - nasze emocje, uczucia, lęki, fascynacje, pragnienia... I wreszcie przestrzeń ducha (gr. pneuma), czyli to miejsce naszego wnętrza, które zamieszkuje sam Duch Święty - ta przestrzeń, w której wchodzimy w relację z Bogiem. Człowiek, powiadają Ojcowie Kościoła za św. Pawłem, jest ciałem, duszą i duchem. Każdy z tych trzech poziomów tworzy nas jako osoby, a jednocześnie pozostaje w relacji ze światem; moglibyśmy powiedzieć: napełnia się tym, na co jest wyczulony. Dzięki ciału i zmysłom możemy poznawać świat barw i dźwięków, możemy smakować słodyczy, cieszyć się naszą cielesnością... Dzięki duszy jesteśmy wrażliwi uczuciowo, rozumiemy emocje innych ludzi, potrafimy współczuć, wiemy, co znaczy radość, przygnębienie, mamy rozmaite pragnienia... A dzięki duchowi przeżywamy doświadczenia religijne.

Trafne wydaje mi się sformułowanie, że te rzeczy, które poznajemy, wypełniają nas...

Im bardziej zdajesz sobie z tego sprawę, tym lepiej rozumiesz siebie samego. A trzeba znać siebie, by być człowiekiem wolnym, by móc decydować o sobie. Na każdym z trzech poziomów, o których mówimy, złotą regułą jest zasada właściwego umiaru. Polega ona na zachowaniu wewnętrznej wolności. Nie ma nic złego w zmysłowości, pod warunkiem, że człowiek sam decyduje o swoim ciele, a nie ciało decyduje o jego czynach. Nie ma nic złego w przeżywaniu emocji i uczuć, jeśli jest się wolnym, tzn. jeśli nie ma się konieczności wchodzenia w takie czy inne stany emocjonalne. To samo dotyczy pragnień duchowych: można cieszyć się z doświadczenia Boga, ale człowiek jest faktycznie wolny dopiero wtedy, gdy przez dłuższy czas nie doświadcza intensywnie Jego obecności, a mimo to wówczas zachowuje spokój i ufność. Na wszystkich trzech poziomach naszego człowieczeństwa kryterium wolności jest tym, co nam podpowiada, czy idziemy w dobrym kierunku.

«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama