Kuszenie Jezusa na pustyni

Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu (Mk 1,12-13).

Jakie - według ciebie - są konsekwencje utraty tej wewnętrznej wolności?

Nie chodzi o moją opinię na ten temat, lecz o to, co czytamy u Ojców. Gdy człowiekowi brakuje wolności, wtedy pojawia się ryzyko czegoś, co nazwałbym efektem duchowej studni bez dna. Mistrzowie pierwszych wieków chrześcijaństwa świetnie opisywali taki stan duszy i mechanizmy, które działają w człowieku...

Wygląda to mniej więcej tak. Rodzi się w nas jakieś pragnienie, więc odpowiadamy na nie, staramy się je zaspokoić, czyli napełniamy się tym, co w danej chwili jest dla nas przyjemne, co odpowiada naszym pragnieniom. I w pierwszej chwili wszystko jest OK. Jest całkiem przyjemnie. Ale po jakimś czasie okazuje się, że to nie było całkiem skuteczne, a jedynie rozbudziło w nas jeszcze większe pragnienia. A zatem idziemy krok dalej. Kolejne doznania i kolejne rozczarowanie. Stajemy się coraz bardziej zależni od przeżyć - cielesnych, emocjonalnych i duchowych, a gdy nam ich brakuje, ogarnia nas przerażające poczucie pustki i bezcelowości.

Rozumiem, że sensem doświadczenia pokusy jest, wg Ojców Kościoła, umiejętność zachowania dystansu wobec pragnień.

Tak. To jest pierwszy i podstawowy cel. Zauważ jednak, że błędem byłoby w takim ujęciu dopatrywanie się źródła wszelkiego zła we wszystkim, co sprawia nam przyjemność! Pieśń o stworzeniu świata siedem razy dobitnie podkreśla, że świat stworzony jest ze swej natury dobry. Ale jednocześnie świat został stworzony dla naszego dobra, a gdy człowiek traci wolność, wtedy dzieje się coś złego. Zatem tak musimy z niego korzystać, by żyć dobrze. Z kolei by móc zachować w życiu wolność i wewnętrzną integrację, musimy mieć jasne granice - musimy umieć powiedzieć sobie stop nawet wtedy, gdy któreś z pragnień nie do końca jest zaspokojone. Paradoksalnie, ale wolność człowieka urzeczywistnia i wyraża się w pełni tylko wtedy, gdy znamy i respektujemy te tereny, na które nie wolno nam wchodzić. Gdy nie ma granic, szybko popadamy w niewolę. I tu jak na dłoni wychodzi nam pozytywny sens chrześcijańskiej ascezy, zakazów, granic...

Czy Bóg przemawia przez nasze pragnienia?

Ojcowie Kościoła uczą, że niekoniecznie. Głos Boga jest czymś innym niż nasze pragnienia - w identyfikowaniu tych dwóch rzeczy tkwi wielkie niebezpieczeństwo. Pragnienia są dobre, ale nie stanowią fundamentu życia. Szybko się pojawiają, zazwyczaj są nieuporządkowane, gwałtowne, wyzwalają w nas odruchy, a zaspokojone - szybko znikają. Tymczasem głos Boga przychodzi spoza nas i tylko On - mówię tu o sztuce rozeznawania i wypełniania woli Bożej - może stać się prawdziwym fundamentem i czymś, co stanowi trwałą odpowiedź na nasze życie. Pragnienia krzyczą, są nachalne, trudno ich nie zauważyć... Natomiast głos Boga jest bardziej delikatny, ale też bardziej trwały - przychodzi z głębi serca. By go usłyszeć, trzeba iść na pustynię, trzeba wyciszyć zmysły. I to jest drugi sens doświadczenia pustyni i odpierania pokus. Bóg mówi na pustyni. Pustkowie, czyli przestrzeń ciszy i milczenia, gdzie Bóg obdarowuje nas pokojem i zdolnością właściwego patrzenia na rzeczywistość, jest czymś trudnym, ale zarazem niesamowicie fascynującym.

No dobrze, ale czy trzy pokusy Jezusa odpowiadają w jakiś sposób trzem sferom człowieka, o których wspomniałeś?

Ojcowie Kościoła nie mieli co do tego wątpliwości. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa czytano ten tekst przede wszystkim jako lekcję życia duchowego. Spójrz, co mówi diabeł Chrystusowi... Poproś o chleb, najedz się - ulżyj ciału! A potem: rzuć się ze świątyni, czyli pokonaj strach, nie licz się ze swoimi uczuciami, ze swoją psychē... I wreszcie przychodzi trzecia próba: pokłoń mi się, przyznaj mi to miejsce, które należy się Bogu, zrób mi miejsce w przestrzeni twojego ducha! Ciało, dusza i duch... Popatrz, ten tekst to zwierciadło, w którym odbija się struktura osoby. I Jezus, jako Mistrz duchowy, krok po kroku, licząc się z realnością sytuacji, konsekwentnie idzie naprzód. Wie, dlaczego ma zrezygnować z przyjemności, i wie, jakimi konsekwencjami grozi przeciwna opcja. I dopiero integralne potraktowanie sprawy, czyli uporządkowanie wszystkich trzech sfer człowieczeństwa, umożliwia Mu stanięcie wobec Boga w relacji bezinteresowności. Po ostatniej próbie Jezus jest pełen Ducha Bożego - jasno widzi, co jest wolą Ojca, i może rozpocząć swą misję wśród ludzi. Wcześniej nie był na to gotów. Tu, na pustyni, rozwija się osobowość Jezusa.

«« | « | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | 11 | 12 | 13 | 14 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama