Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »Zaraz też Duch wyprowadził Go na pustynię. Czterdzieści dni przebył na pustyni, kuszony przez szatana. Żył tam wśród zwierząt, aniołowie zaś usługiwali Mu (Mk 1,12-13).
Dobrze, ale dalej nie rozumiem, skąd wiadomo, że chrzest i kuszenie stanowiły jedność jeszcze zanim weszły do Ewangelii.
Jak powiedziałem, wygląda na to, że wersety Mk 1,9-13 zostały zapisane inną ręką... Poza tym Pesch słusznie zwraca uwagę, że obydwa opowiadania - o chrzcie i o kuszeniu - są przykładem typowej narracji haggadycznej. Można zaobserwować między nimi pewną ciągłość narracji. Werset 12 rozpoczyna się słowami: Zaraz też (gr. kaí euthùs) Duch wyprowadził Go na pustynię (Mk 1,12). Takie sformułowanie zakłada jedną rzecz - by miało ono sens, coś musiało się wydarzyć wcześniej. Bez innego wcześniejszego wydarzenia ten werset po grecku jest niepełny, wręcz nielogiczny. Tak, jakbym wszedł do klasy i rozpoczął wykład od słów: Z tego możemy wnioskować, że... Ale z czego? Coś musi być przed tym zdaniem, przynajmniej domyślnie, by miało ono sens. I jeszcze jedna obserwacja. Od strony formalnej obydwa opowiadania mają podobną strukturę: po wprowadzeniu narracyjno-informacyjnym (v. 9/12) następuje haggadyczna, czyli mądrościowa interpretacja osoby Jezusa... A zatem mamy paralelizm na poziomie formy. To jest rzeczywiście przekonujący dowód na to, że te dwa opowiadania stanowią jedność!
Mam wrażenie, że taka analiza diachroniczna może być ciekawa, ale jest bardzo skomplikowana.
Racja, diachronia nie jest łatwa. Zakłada znajomość języka, umiejętność poprowadzenia analizy i dużo szczęścia. Poniekąd jest to sztuka - zakłada nie tylko wiedzę, ale także pewnego rodzaju intuicję. Podałem tu konkretne przykłady analizy diachronicznej, bo na podstawie tak krótkiego opowiadania fajnie widać różnice pomiędzy dwoma kierunkami egzegezy.
Ale czy z takiego rozbijania tekstu na kawałki wynika coś praktycznego dla interpretacji opowiadania?
Gdy się idzie zbyt daleko, zazwyczaj nie wynika z tego nic pożytecznego. Ale w tym konkretnym przypadku, mając na uwadze wcześniejsze obserwacje, możemy założyć, że udało nam się dojść do śladów najstarszej tradycji. I popatrz! Już w najstarszej tradycji widzimy ten sam schemat narracyjny łączący dwa opowiadania, który dostrzegliśmy wcześniej: chrzest Jezusa, w czasie którego głos z nieba obwieszcza Boski rodowód Jezusa (To jest mój Syn umiłowany) i opowiadanie o kuszeniu, które pokazuje Jego ludzką naturę. Od najstarszych czasów chrześcijanie kontemplowali tę tajemnicę harmonii dwóch natur Pana: Boskiej i ludzkiej. Myślę, że to jest bardzo interesujące...
Kuszenie człowieka
Wiesz, zawsze interesowała mnie jedna rzecz. Wiem, że połączenie w osobie Jezusa dwóch natur - boskiej i ludzkiej - jest tajemnicą, której nie możemy zrozumieć intelektem. Ale gdybyśmy chcieli pomyśleć czy lepiej zrozumieć sens kuszenia, to raczej należałoby wyobrażać sobie Jezusa jako człowieka czy jako Boga? Czy, że tak powiem, ze względu na nasze możliwości poznania wolno nam myśleć, że w doświadczeniu kuszenia Jezus był przede wszystkim człowiekiem? Przecież świadomość bycia Bogiem mogłaby Mu pomóc przetrwać próby? Czy byłaby to prawdziwa solidarność z ludźmi?
Rozumiem pytanie. Dotyka ono problemów dyskutowanych w Kościele od stuleci, a dyskusja ta uczy nas, że trzeba rozróżnić dwie rzeczy: to, Kim jest Jezus - od momentu Wcielenia jest Bogiem i człowiekiem i nigdy nie był bardziej Bogiem albo bardziej człowiekiem - od tego, co On o sobie wiedział, co myślał, jaką miał świadomość siebie. To, że w danej chwili moja świadomość dotycząca poznania jakiegoś aspektu człowieczeństwa we mnie nie jest pełna, nie oznacza wcale, że nie jestem w pełni człowiekiem. Zgadzasz się?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |
Wybór tekstów do wszystkich czterech zestawów czytań na Uroczystość Bożego Narodzenia.