Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jakie jest najważniejsze przesłanie tak opracowanej teologii?
Zanim odpowiem na Twoje pytanie, najpierw chciałbym dokonać pewnej obserwacji. Otóż R. Penna zauważa, że w Starym Testamencie motyw cierpiącego sprawiedliwego obecny był w wielu znanych historiach bohaterów biblijnych, chętnie przywoływanych przy rozmaitych okazjach. Wystarczy przypomnieć Józefa Egipskiego, Ester, Daniela czy Zuzannę. Mimo to u Marka żaden z tych bohaterów nie jest przywołany ani wprost, ani nawet w sposób pośredni. Wygląda więc na to, że Marek albo wcześniejszy redaktor tekstu celowo wybrał tylko te fragmenty Pisma, w których figura cierpiącego sprawiedliwego jest anonimowa.
Dlaczego?
Prawdopodobnie chodzi o podkreślenie faktu, że przypadek Jezusa jest jedyny w swoim rodzaju i nie może być porównany do jakiegokolwiek innego wydarzenia. Jak trafnie ujął to J. Ratzinger, ofiara Jezusa jest jedyna nie w tym sensie, że jest najlepsza spośród wielu innych, ale w taki sposób, że jest absolutnie inna od wszystkich pozostałych i wszystkie pozostałe przy tej jednej nie zasługują nawet na miano ofiary. W Starym Testamencie rozważania skupione wokół tematu cierpiącego sprawiedliwego w większości przypadków rodziły się jako próba uporania się z problemem zła i cierpienia. Nurtującym pytaniem była kwestia, która przez wieki pozostawała w zawieszeniu: jeżeli cierpienie jest karą za grzechy, to w jaki sposób wytłumaczyć obecność zła i cierpienia w życiu tych, którzy są przyjaciółmi Boga? W Ewangelii perspektywa jest zupełnie inna. Ewangelista sięga do znanego w Izraelu motywu po to, by zaakcentować nowość ofiary krzyża: oto kara przewidziana dla tych, którzy zgrzeszyli, spotyka Niewinnego. Dzięki temu grzesznicy mogą dostąpić miłosierdzia Boga. Oczywiście, słowo kara musimy rozumieć tutaj w sensie teologicznym — jako termin określający reakcję Boga na grzech, czyli całkowite odrzucenie tego, co jest sprzeczne z Bożą rzeczywistością.
Rozmawiając o Starym Testamencie, powiedzieliśmy kiedyś, że Psalm 22 jest lamentacją. Czy w tym kontekście ma to jakieś znaczenie?
Tak. Bardzo istotne. Lamentacje to modlitwy, w których obok słów pełnych nadziei i światła pojawiają się fragmenty mroczne i prawie pozbawione jakiejkolwiek oznaki życia. Najciemniejsze słowa, dopóki są przez człowieka wypowiadane, są oznaką nienazwanej, czasem wręcz nieuświadomionej nadziei. O tej nadziei nie mówi się wprost, ale sam fakt, że ktoś woła, oznacza, że widzi on jeszcze sens wołania... Tę logikę starotestamentalnych lamentacji możemy teraz przenieść na opowiadanie o Męce Pańskiej. Jest to o tyle uzasadnione, że Markowy opis utkany jest z ciemnych wersetów Psalmu 22: Szydzą ze mnie wszyscy, którzy na mnie patrzą, rozwierają wargi, potrząsają głową (Ps 22,8); Moje gardło suche jak skorupa, język mój przywiera do podniebienia (Ps 22,16); Bo sfora psów mnie opada, osacza mnie zgraja złoczyńców. Przebodli ręce i nogi moje, policzyć mogę wszystkie moje kości (Ps 22,17 18). Treścią modlitwy jest to, że Bóg stał się pustką, ale przecież modlitwa jest ciągle wypowiadana...
A ostatnie słowa psalmu, mimo że ewangelista nie przytacza ich bezpośrednio, możemy czytać jako zapowiedź zmartwychwstania: „Bo władza królewska należy do Pana i On panuje nad narodami. Tylko Jemu oddadzą pokłon wszyscy, co śpią w ziemi, przed Nim zegną się wszyscy, którzy w proch zstępują. A moja dusza będzie żyła dla Niego” (Ps 22,29-30).
Tak. Nie szkodzi, że Jezus nie wypowiada na krzyżu ostatnich wersetów modlitwy. Ważne jest to, że znają je czytelnicy Ewangelii. A mając na uwadze cały psalm, rozumiemy, że opowiadanie o Męce Pańskiej wewnętrznie jest ukierunkowane na Zmartwychwstanie. Można powiedzieć, że w opisach męki prześwituje światło trzeciego dnia
Czy Jezus na krzyżu mógł się modlić tym psalmem?
Nie ma w tym nic nieprawdopodobnego. Jako żyd Jezus na pewno znał psalmy, więc czemu nie miałby się w takiej chwili nimi modlić? Co więcej, jest w narracji pewien szczegół, który mógłby potwierdzać nasze przypuszczenia. Otóż w Ps 22,11 czytamy takie słowa:Tobie mnie pouczono przed urodzeniem, Ty jesteś moim Bogiem od łona mojej matki. Ostatnie słowa wyrażenia: jesteś Bogiem od łona mojej matki po hebrajsku brzmią: ’elî’āttah (por. Ps 31,15; 63,2; 118,28; 140,7), a po aramejsku: ’ělāhî’antāh, co z kolei jest bardzo podobne do zawołania: ’eliā’tâ — przybądź Eliaszu! A przecież w Mk 15,35 czytamy: Niektórzy ze stojących obok, słysząc to, mówili: „Patrz, woła Eliasza”. Czyżby świadkowie wydarzeń rozgrywających się na Golgocie nie dosłyszeli, że były to słowa Psalmu 22?
Wiesz, co jest dla mnie zaskakujące? Teraz dopiero zdałem sobie sprawę, że można stać na Golgocie i w rozumieniu wydarzeń, które miały tam miejsce, zatrzymać się tylko na cierpieniu i śmierci niewinnego człowieka, a wcale nie dostrzegać tego, co najważniejsze — tego, co w czasie męki dzieje się na poziomie ducha. I tak samo jest z ostatnimi słowami Jezusa — można je rozumieć tylko jako jęk i wyrzut niesłusznie skazanego człowieka i na tym poprzestać... A przecież chodzi o to, by dostrzec, że Jezus w chwili śmierci modli się do Boga.
Tak. Jak widzisz, cały czas wracamy do kwestii sposobu czytania Ewangelii. Fakty zewnętrzne można zweryfikować, przeanalizować, poddać różnym interpretacjom. Ale zrozumienie wewnętrznej logiki Biblii jest darem łaski.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |