Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Ciekawe czy jakiś kosmita patrząc na katolików w Polsce Indiach i Kamerunie, zorientowałby się, że ma do czynienia z wyznawcami takiej samej religii.
Trudno odmówić mu rozsądku. Faktem pozostaje, że Bóg obiecał tę ziemię jego potomkom dać. Kupowanie jej to raczej wyraz braku zaufania do Niego. Ale Bóg nie oponuje. Dobrze, niech rodzina Abrahama jak najmocniej zapuszcza tu swoje korzenie. Pochował więc Abraham Sarę w grocie na polu Makpela. Na swojej skromnej własności w ziemi, którą kiedyś całą posiąść mieli jego potomkowie.
Tu jest moje miejsce
Kananejka być nie może. Pójdź do Charanu i tam znajdź jakąś żonę mojemu synowi – poleca Abraham swojemu najstarszemu słudze. Biedny musiał być ten Izaak. Najpierw ojciec chciał go zamordować w kraju Moria. Teraz szuka mu żony w jakimś dalekim kraju, jakby brakowało kobiet w Kanaanie. Nic dziwnego, że nie wyrósł na człowieka o silnej osobowości, a wolał rozmyślać samotnie po polach (24, 63). Tęskniący za matką (24,67) z czasem zostanie pantoflarzem i nawet synowie niewiele będą się z nim liczyli. Ale to właśnie jego, a nie inne dzieci Abrahama – Izmaela, syna niewolnicy Hagar czy dzieci zrodzone ze związku z Keturą – wybrał Bóg. Może wszystko po to, żeby podkreślić, że nie sprytem, a dzięki Bożej łasce spełni się obietnica dana Abrahamowi?
W każdym razie Abraham znów bierze sprawę w swoje ręce. Nie może być Kananejka, bo jego wnuki niewiele różniłyby się do innych mieszkańców Kanaanu. Ale Izaak sam poszukać żony w Charanie nie może, bo jeszcze by mu się tam spodobało i z obietnic Bożych nici. Dlatego wyprawia sługę. Idź, poszukaj mu żony. Gdyby nie chciała z Tobą iść, trudno.
Zabawa w Boże losowanie
Czyż modlitwa sługi, proszącego Boga o pomoc w wypełnieniu szczegółowej procedury wyboru żony dla Izaaka nie przypomina naszych warunków, jakie czasem stawiamy Bogu? Jeśli chcesz, żebym poszedł do zakonu, to niech jutro będzie słoneczna pogoda. Jak będzie deszcz, to nie pójdę. W takich razach następnego dnia najczęściej pojawia się ostre słońce z mocnymi, przelotnymi opadami. Ale tym razem Bóg – o zgrozo – spełnił prośbę sługi. „Napij się, a ja napoję też Twoje wielbłądy” – miała odpowiedzieć ta, która na oko wyda się słudze Abrahama najodpowiedniejsza. I tak się stało. Wybranką okazała się Rebeka, wnuczka brata Abrahama, Nachora.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |