olej na płótnie, 1622–1623, Metropolitan Museum of Art, Nowy Jork
Dwaj uczniowie Jezusa, kilka dni po Jego śmierci, wybrali się do Emaus, wioski pod Jerozolimą. Po drodze spotkali nieznajomego, którego zaprosili na kolację w gospodzie. W chwili gdy łamał i błogosławił chleb, zorientowali się, że to zmartwychwstały Chrystus. Właśnie tę chwilę, z Ewangelii według św. Łukasza, namalował Velázquez.
Hiszpański artysta postanowił całą wymowę sceny wyrazić gestami trzech biesiadników. Usunął więc z kompozycji wszystko, co mogłoby rozproszyć uwagę widza. Nie widzimy więc ani oberżysty, ani innych gości, ani wystroju karczmy, ani nawet potraw na stole.
Postać Chrystusa Velázquez wyróżnił tylko delikatną, ledwie widoczną aureolą. Na ręce Zmartwychwstałego możemy też dostrzec ślad po gwoździu, którym była przybita do krzyża. Jezus znajduje się na tym samym planie co uczniowie. W przestrzeni pomiędzy nimi a Panem widzimy ręce wyrażające trzy różne gesty.
Zbawiciel łamie chleb, co ma przypomnieć uczniom Ostatnią Wieczerzę, podczas której ustanowił Eucharystię. Uczeń w głębi pytająco spogląda na kolegę, jego nieśmiało wyciągnięta ręka wyraża niezdecydowanie i wahania. Uczeń z prawej strony chyba już wszystko zrozumiał, pewny gest jego lewej ręki jest jakby odpowiedzią na pytanie współbiesiadnika.
Co ten gest oznacza? Uczeń nie kieruje przecież ręki na Chrystusa. Czyżby pokazywał Jerozolimę i znajdujący się tam Wieczernik? A może raczej wskazuje nieokreśloną dal, z której napływa rozjaśniające postać Zbawiciela światło? Przestrzeń, w której każdy z nas znajdzie życie wieczne.
(za: Leszek Śliwa, Gość Niedzielny Nr 14/2010)