Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Przyjęcie chrztu stanowiło warunek nieodzowny, by stać się chrześcijaninem, członkiem Kościoła.
Zasadnicze obrzędy chrztu, wspólne dla całego Kościoła, mogły być ubogacone w
Kościołach lokalnych o dodatkowe gesty. Znamy przykłady przynajmniej kilku takich lokalnych obrzędów. Najczęściej nie wiadomo skąd one się wzięły. Nie miały one związku z samą istotą samego chrztu, ale często w symboliczny sposób ubogacały udzielanie tego sakramentu.
Już w drugim wieku w Kościele było stosowane podawanie nowo ochrzczonym mleka z miodem. Tertulian okazyjnie w jednym ze swoich traktatów zapisał: „Przyjęci [do Kościoła] kosztujemy mieszaniny mleka i miodu, i począwszy od tego dnia powstrzymujemy się przez tydzień od codziennej kąpieli”[14]. Nie tłumaczy ani samego obrzędu, ani jego znaczenia. Podobnie jak wyjaśnia powodów dla których nowo ochrzczeni przez tydzień wielkanocny nie używają kąpieli. Możemy się tylko domyślać powodów tak jednego, jak też drugiego zwyczaju. Autorzy nawiązują do tego zwyczaju zwykle przywołują biblijne obietnice ziemi opływającej w mleko i miód (por. Wj 33,3). Byłaby zatem w tym zapowiedź nieba, do którego wstępem jest chrzest. Widziano w tym również symbolikę pokarmów przyjmowanych przez dzieci. Nowo ochrzczony jako duchowy niemowlak karmi się tym, co jest stosowne do tego okresu[15].
Rezygnacja z codziennej kąpieli być może miała wskazać na szacunek do tego obmycia, jakie dokonało się w czasie chrztu. Było ono połączone z namaszczeniami, więc neofita chciał dłużej zachować ich ślad na swoim ciele.
Ten zwyczaj był już znany w drugim wieku, jakkolwiek nie wszędzie musiał być obowiązujący[16]. Zwyczaj podawania nowo ochrzczonym mleka z miodem albo nie był szeroko znany, albo też nie miał większego znaczenia. Nie wspominają bowiem o nim inni autorzy starożytni. Mógł być to zatem zwyczaj lokalny, znany Tertulianowi, który z czasem poszedł w zapomnienie.
Inne zwyczaje istniały w Mediolanie i być może w całym tamtym regionie Italii Północnej. Jednym z nich był obrzęd „otwarcia”, który od pierwszych słów używanej przy tym formuły nosił też nazwę „effetha”. Było to hebrajskie słowo, którego użył Jezus uzdrawiając człowieka głuchoniemego (por. Mk 7,35-35). Od tego obrzędu rozpoczynano całą liturgię chrztu. Polegał on na tym, że biskup dotykał uszu i nozdrzy kandydata do chrztu, wymawiając przy tym słowa, które mogły brzmieć: „Effetha, to jest otwórz się”, albo podobnie[17]. Czasem jest mowa o błogosławieństwie „czoła, uszu i nozdrzy”[18]. Był to gest po części naśladujący gest Chrystusa i w istocie mający podobne znaczenie. Wprawdzie w ewangelii jest mowa o dotknięciu ust i uszu, a w przypadku chrztu ust i nosa, ale w jednym i drugim przypadku ma to oznaczać „otwarcie”. Według Ambrożego biskup dotyka uszu po to, „by otworzyły się na słowa jego pouczenia”, a nosa „aby człowiek otrzymał miły zapach wieczystego szczęścia, bo przecież mówimy: Jesteśmy dobrą wonią Chrystusa dla Boga (2 Kor 2,15)”[19].
Wprawdzie biskup Mediolanu znajduje teologiczne uzasadnienie dla gestu dotknięcia nosa zamiast ust, jak było w ewangelii, ale przyczyna tej zmiany miała w pierwszym rzędzie racje praktyczne. Mimochodem św. Ambroży wtrąca uwagę, że zmiana ta nastąpiła ze względu na chrzest kobiet. Według niego byłoby rzeczą niestosowaną, gdyby biskup podczas chrztu dotykał ust kobiety. Stąd zmiana gestu, który nie dokładnie odtwarzał biblijną scenę. Oznaczał natomiast wewnętrzne „otwarcie” kandydata na przyjęcie łaski. Równocześnie miał on przygotować kandydata na pytania, które miał usłyszeć jeszcze przed chrztem[20].
W Mediolanie stosowano również dodatkowy obrzęd już po udzieleniu chrztu. Czytano wówczas fragment ewangelii o umyciu nóg przed Ostatnią Wieczerzą, a następnie biskup lub prezbiter obmywał nogi nowo ochrzczonym. Nie miało to znaczenia praktycznego, a wyłącznie znaczenie symboliczne. Obmycie było nie tylko przypomnieniem gestu Chrystusa, ale miało uświadomić chrześcijaninowi, że ma pełny udział w dziele zbawczym Chrystusa. Symbolicznie miało to obmycie przypomnieć, że ochrzczony został umocniony przeciw zakusom diabła, by „ta część ciała, na którą czyhał wąż, doznała większej pomocy uświęcenia […] Myjesz więc nogi, aby zmyć truciznę węża”[21]. Było to oczywiste luźne nawiązanie do rajskiej przepowiedni o wężu czyhającym na piętę (por. Rdz 3,15). Fakt, że obmycia dokonywał biskup lub prezbiter miało również cel wychowawczy. Uczyło pokory: zarówno tego, który obmywał, jak też tego, którego stopy obmywano.
Obrzęd obmycia nóg nowo ochrzczonym był stosowany w Mediolanie, ale ani jego genezy, ani czasu powstania nie znamy. Być może znano go także w innych Kościołach lokalnych, jakkolwiek był to zwyczaj kontestowany przez Kościół w Rzymie.
Swoje tradycje miał także Kościół w Antiochii. Tam z kolei, zgodnie ze świadectwem prezbitera tego Kościoła św. Jana Chryzostoma czymś charakterystycznym był pocałunek pokoju udzielany nowo ochrzczonym. W jednej z katechez tego autora czytamy o nowo ochrzczonych: „Zaraz bowiem, jak wyszli ze świętych wód, obejmują i pozdrawiają wszystkich obecnych, całują się z nimi i cieszą się, że będą niewolnikami i więźniami stali się wolnymi synami i otrzymali miejsce przy królewskim stole”[22].
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |