Przyjęcie chrztu stanowiło warunek nieodzowny, by stać się chrześcijaninem, członkiem Kościoła.
Początkowo obrzęd chrztu był, jak wynika z Dziejów Apostolskich, bardzo prosty. Kandydata należało albo zanurzyć w wodzie, albo polać go wodą, wypowiadając przy tym słowa Chrystusa. Możemy się domyślać trzykrotnego bądź to zanurzenia, bądź to polania, bo o tym jest mowa w najstarszych katechezach. Pierwsze generacje chrześcijan dokonywały tego obrzędu tam, gdzie była woda. Wybierano zazwyczaj wodę bieżącą, a więc rzekę, i w jej nurtach obmywano albo zanurzano kandydata. W razie konieczności lub trudnego dostępu do takiej wody można było ochrzcić w zbiorniku wodnym albo tylko przez trzykrotne polanie głowy. Obrzęd był zatem bardzo prosty i trwał krótko. Początkowo nie przywiązywano przy tym wagi do daty. Każdy czas - jak wydaje się - był do tego stosowny.
Chrztu udzielał, jak można się domyślać, zwierzchnik wspólnoty, czyli w naszym rozumieniu biskup. On przewodniczył każdemu zgromadzeniu modlitewnemu, on również podejmował decyzje o przyjęciu nowych członków. Jego zadaniem było też udzielanie sakramentów. Nie oznacza to jednak, że tylko on mógł chrztu udzielać. Mógł wyznaczyć do tego któregoś ze swoich współpracowników, zazwyczaj prezbitera. Były to jednak przypadki nadzwyczajne. Gdy nie zachodziły nadzwyczajne okoliczności, o przyjęciu do wspólnoty decydował biskup i on też dokonywał tego aktu.
Chrześcijanie długo nie dysponowali specjalnymi pomieszczeniami z przeznaczeniem ich na udzielanie chrztu, ani nawet nie zabiegali o takowe. Wciąż do jego udzielania wykorzystywali te miejsca, które mieli do swojej dyspozycji. Zwykle w takich sytuacjach wykorzystywano naturalne zbiorniki wodne, najlepiej żeby to były rzeki. W Rzymie nawet św. Piotr miał chrzcić w Tybrze[9]. Jeszcze w drugim wieku, a nawet w czasach Tertuliana na przełomie II i III wieku, chrztu udzielano tam, gdzie była woda. Gdy do naturalnego zbiornika wodnego było daleko, to wykorzystywano do tego domowe baseny z wodą stojącą, a ostatecznie polewano głowę wodą.
Istotna zmiana w obrzędach chrztu, jaka zaszła w IV wieku, wiązała się z miejscem
udzielania chrztu. Do powszechnej praktyki weszły specjalnie do tego przeznaczone pomieszczenia, zwane baptysteriami. Nie budowano ich ani nad źródłami, ani też nie kierowano do takiego pomieszczenia wody bieżącej np. z rzeki. Najstarsze baptysteria miały kształt małych pomieszczeń przylegających do właściwego kościoła. Baptysteria były małe, bo do chrztu przystępowało niewiele osób. W miarę jak ta liczba rosła, zwiększano też baptysteria. Baptysteria były wykorzystywane co najwyżej kilka razy do roku. W okresach kiedy chrztu nie udzielano mogły więc służyć także do innych celów. Czasem pełniły rolę dzisiejszej zakrystii.
Centralne miejsce w baptysterium zajmował zbiornik na wodę, w kształcie zagłębienia w posadzce, lub zbudowanego na środku zbiornika naziemnego. Taki basen napełniano wodą wtedy, gdy miał być udzielany chrzest. Najstarsze pomieszczenie tego typu na jaki natrafili archeologowie to pomieszczenie o wymiarach 7 x 3 m z niewielkim basenem o głębokości ok. 0,5 metra. Wygląd i usytuowanie baptysteriów zaczęły się zmieniać w IV wieku, z chwilą gdy Kościół mógł swobodnie budować potrzebne dla swej działalności budynki, a liczba chętnych do chrztu nieustannie rosła. Kościoły budowano coraz większe, a obok nich często wręcz monumentalne baptysteria. Kierowano się przy tym nie zawsze potrzebami. Wprawdzie w wielkich wspólnotach miejskich baptysterium musiało być zdecydowanie większe niż w małych, ze względu na ilość przystępujących do chrztu, ale modne stało się także zwracanie uwagi na symboliczną wymowę tego budynku. Już samym swym wyglądem miał on podkreślać wyjątkową rolę chrztu w życiu człowieka. Świadczyć o tym miała zatem jego wielkość, kształt, dekoracja. Ściany baptysterium zazwyczaj ozdabiano scenami i symbolami związanymi z chrztem. Pod uwagę brano również względy praktyczne. W baptysteriach pochodzących z IV wieku zazwyczaj było kilka pomieszczeń. Był obszerny przedsionek, główne pomieszczenie z basenem chrzcielnym oraz małe, służące być może do przebierania. Jeśli było tylko jedno pomieszczenie, to zazwyczaj było ono podzielone na kilka części, albo otoczone przez nisze w ścianach. Spełniały one funkcje pomocnicze, jako np. przebieralnie.
Kształt baptysterium zazwyczaj miał wymowę symboliczną, co było rzeczą przez budowniczych zamierzoną. Często budowano je na planie ośmiokąta, bo liczba osiem miała szczególne znaczenie w chrześcijańskiej symbolice, zwłaszcza tej związanej z chrztem. Do niej nawiązywano często w katechezach chrzcielnych. Zazwyczaj o formie baptysterium decydowały regionalne zwyczaje.
Wieczorem w Wielką Sobotę kandydaci do chrztu wraz ze swoimi świadkami, a także chrześcijanami, którzy zamierzali świętować Zmartwychwstanie Pańskie, zbierali się w kościele. Rozpoczynały się czuwania modlitewne i wstępne obrzędy. Przystępujący do chrztu klęczeli, co było wyrazem pokuty. Biskup na każdego z nich wkładał ręce odmawiając egzorcyzmy. Do tego gestu przywiązywano dużą wagę, bo uwolnienie spod władzy Szatana było jednym z zasadniczych celów chrztu. Obrzęd kończył się błogosławieństwem po którym kandydaci do chrztu podnosili się z kolan. Rozpoczynała się uroczysta wigilia paschalna. Było to było całonocne czuwanie, wypełnione śpiewami, czytaniami Pisma Świętego, naukami, modlitwą. Biskup objaśniał obrzędy, ale też pouczał o zasadniczych prawdach wiary. Była to okazja do bardzo gruntownej katechezy, przeżywanej w szczególnym nastroju. Te modlitwy i katechezy trwały całą noc. Przed świtem, albo jak kto woli „przed pianiem koguta”, kandydaci wraz z całym orszakiem osób zaangażowanych w obrzęd udawali się do baptysterium.
Ceremonia chrztu rozpoczynała się od obrzędu wyrzeczenia się Szatana. Wszyscy kandydaci do chrztu zwracali się twarzą ku zachodowi i wyciągali ku górze rękę, jak przy składaniu przysięgi. Wszyscy razem wygłaszali formułę: „ Odrzekam się ciebie, szatanie i wszystkich spraw twoich, wszelkiej pompy i służby tobie”. Możliwe było złożenie tego wyrzeczenia w nieco innej formie poprzez odpowiedzi na pytania biskupa lub prezbitera. Na poszczególne z nich katechumen odpowiadał „Odrzekam się”. W przypadku dzieci – tych jeszcze nie zdolnych do samodzielnej odpowiedzi – takich odpowiedzieli udzielali jego rodzice lub opiekunowie.
Kandydaci do chrztu zdejmowali swoje szaty. Zdjęcie szat stanowiło przygotowanie do namaszczenia i samego chrztu. Obnażonych kandydatów namaszczano, zwykle „od głowy aż do stóp”[10]. Była to czynność symboliczna o wielorakim znaczeniu. Oliwy używali zapaśnicy przed walką ale również stosowano jej do wzmocnienia ciała. Z tego względu namszczenie olejem było symbolicznym przygotowaniem do walki duchowej, do jakiej stawał ochrzczony i do której powinien być przygotowany.
Po zakończeniu namaszczeń i rytu wyrzeczenia się szatana jeszcze katechumen wchodził do basenu chrzcielnego, by przyjąć chrzest. W baptysteriach z większym basenem chrzcielnym dbano o zachowanie pewnej symboliki. Katechumen wchodził do basenu od strony zachodniej i zmierzał w stronę biskupa stojącego po stronie wschodniej. Miał do przemierzenia kilka metrów[11]. W ten sposób katechumen w sposób symboliczny przechodził przez Morze Czerwone i jednocześnie odchodził od zachodu, symbolizującego diabła.
Procesja połączona była z wyznaniem wiary. Zazwyczaj wyglądało to w ten sposób: „zapytano cię: Czy wierzysz w Boga Ojca wszechmogącego? Odpowiedziałeś: Wierzę, i zanurzyłeś się […] Ponownie zapytano: Czy wierzysz w Pana naszego Jezusa Chrystusa i w Jego krzyż?. Odpowiedziałeś: Wierzę i zanurzyłeś się […] Po raz trzeci zapytano: Czy wierzysz i w Ducha Świętego? Odpowiedziałeś: Wierzę i zanurzyłeś się po raz trzeci”[12]. Biskup stawiał pytania i po każdej odpowiedzi następowało zanurzenie. Dokonywał tego chrzczony, któremu pomagali się zanurzyć diakoni.
Te pytania mogły być – i tak zapewne było – sformułowane w nieco inny sposób. To zależało od lokalnych tradycji, a być może od biskupa miejsca. Zapewne, jak nas o tym przekonują pośrednie świadectwa, forma postawienia pytania i ewentualne jego poszerzenie lub skrócenia miało związek z aktualnie toczącymi się debatami teologicznymi. We wszystkich tych formułach chodziło jednak o wyznanie wiary w Trójjedynego Boga. Wyznawano zatem wiarę w Boga Ojca, Syna Bożego i jego śmierć na krzyżu, oraz w Ducha Świętego. Bardzo starannie dbano o to, by została podkreślona równość Osób Boskich.
Podczas zanurzenia, o którym była wyżej mowa, kapłan trzymał rękę na głowie chrzczonego czy też chrzczonej, powtarzając prawdopodobnie takie słowa : „Jest ochrzczony [albo ochrzczona] w imię Ojca i Syna i Ducha Świętego”[13] Być może wymieniał przy tym imię dostępującego (-ej) chrztu. Formuła wypowiadana przez szafarza chrztu też mogła być nieco różna w poszczególnych Kościołach.
Ochrzczony wychodził z basenu i otrzymywał białą szatę, w której przez najbliższy tydzień będzie przychodził na Eucharystię do kościoła. Może nie zawsze była to dokładnie biała, ale „jaśniejąca”. Była ona symbolem stanu łaski jakiego noszący ją człowiek dostąpił w chwili chrztu. W tej szacie nowo ochrzczeni wchodzili później procesyjnie do kościoła na sprawowanie Eucharystii, co tworzyło widowiskową oprawę. Tak samo ubrani chodzili przez tydzień po Wielkiej Niedzieli, wyróżniając się w ten sposób spośród wiernych. To od tego zwyczaju tydzień ten przyjęło się nazywać „białym tygodniem”. Dla wielu chrześcijan stawała się pamiątką chrztu i bardzo wymownym świadectwem. Taką szatę przywdziewano dla podkreślenia posiadania łaski chrztu.
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |