Na Boże Narodzenie - Msza w dzień - z cyklu "Wyzwania".
więcej »To miejsce wzywa nas do prostoty, wzywa do pokory, do poczucia, że Bóg nam ogłasza rozmaite prawdy...
"W tym czasie w tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. I rzekł do nich anioł: „Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie”. I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał!” Gdy aniołowie odeszli od nich do nieba, pasterze mówili między sobą: „Pójdźmy do Betlejem i zobaczmy, co się tam zdarzyło i o czym nam Pan oznajmił”. Udali się też pośpiesznie i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. Gdy Je ujrzeli, opowiedzieli, co im zostało objawione o tym Dziecięciu. A wszyscy, którzy to słyszeli, zdumieli się tym, co im pasterze opowiedzieli. Lecz Maryja zachowywała wszystkie te sprawy i rozważała je w swoim sercu. A pasterze wrócili, wielbiąc i wysławiając Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli, jak im to zostało przedtem powiedziane" (Łk 2,820).
Dwie myśli pod rozwagę. Pierwsza jest związana z orędziem, które głoszą aniołowie: „Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których ma upodobanie!”. Gdy czytamy Ewangelię dzieciństwa u św. Łukasza, to zauważamy, że on czyni wszystko, żeby możliwie precyzyjnie datować te wydarzenia. Mówi na przykład, że Jezus narodził się za czasów cesarza Oktawiana Augusta. Ten szczegół jest o tyle ważny, że August był uważany za władcę, który podarował światu wreszcie pokój. Do Oktawiana Augusta Rzym się bił, potem właściwie już nie. Od niego zaczyna się taki okres w dziejach Rzymu, który nazywa się Pax Romana, pokój rzymski. Ojcowie Kościoła mówili zresztą, że to jest znak, jak Pan Bóg przygotowuje w swojej opatrzności przyjście Syna Bożego. Chrystus narodził się w takim czasie, w którym zaprzestano wojen i świat stał się właściwie jednym państwem. Owszem, pod kontrolą Rzymu, ale właśnie Rzym zapewnił temu państwu świetny system dróg, którymi się można było przemieszczać, i jedną administrację. To było bardzo ważne, że właściwie po całym ówczesnym świecie można było podróżować, nie przekraczając żadnych granic. Ten świat miał też jeden wspólny język, którym był język grecki. Opatrzność więc jakby z wielką przemyślnością wybrała moment wcielenia Syna Bożego.
Wracamy do Oktawiana Augusta i tego, że jego nazywano władcą, który podarował światu pokój. Otóż w Rzymie, nad Tybrem, stoi ołtarz, który nazywa się Ołtarzem Pokoju, Ara Pacis. To był ołtarz, który wzniesiono ku czci Oktawiana Augusta. Łukasz o tym wszystkim wiedział, kiedy pisał swoją Ewangelię, i chciał nam powiedzieć, że nie Oktawian August daje światu pokój, ale nowo narodzone Dziecię. To daje dużo do myślenia. Bo to, jak Rzym zapewnił światu pokój, wiemy. Gdy ktoś nie chciał spokoju, Rzym umiał mu pokazać, gdzie jest jego miejsce, umiał go wdeptać w ziemię. Jezus nie ma nic wspólnego z takimi metodami. On jest Władcą Pokoju, bo pokój nie jest tylko brakiem wojny. Jedno z najpiękniejszych zdań II Soboru Watykańskiego brzmi: „Pokój nie jest prostym brakiem wojny”. Pokój oznacza harmonię, życie ludzi połączonych ze sobą w sposób sensowny jakąś głęboką relacją. Jezus więc od samego początku pokazuje się jako Książę Pokoju, zbiera ludzi pozornie od siebie bardzo dalekich. Ale – i to jest myśl pierwsza – każdemu z nas zdarza się żyć w jakimś konflikcie. Bo bardziej się kłócą ze sobą ludzie, którzy się kochają. Jeśli kogoś się nie kocha, to ma się go w nosie, więc po co się kłócić. Ale z kimś bliskim niejednokrotnie zdarza nam się wejść w konflikt. Myślę, że nawet niezdrowo jest go unikać. W dokumencie przedsynodalnym na temat rodziny, który nazywa się instrumentum laboris, ojcowie synodalni zwracali uwagę, że dzisiaj człowiek boi się wejść w konflikt z drugim, bo mu się wydaje, że lepiej siedzieć cicho. A wtedy przecież tak naprawdę rezygnuje się z rozwoju. Można na przykład w ten sposób zrezygnować nawet z wychowania młodego pokolenia. Młody człowiek rozrabia i podskakuje, a ja nic mu nie powiem, bo mógłby się na mnie jeszcze bardziej zdenerwować. Dzisiaj jest taki sposób, żeby uniknąć konfliktu: zagłaskać i uciec. Nie o to chodzi. A niech się młody zdenerwuje! Wejdź z nim w spór! Spór jest czymś bardzo ważnym. Pytanie tylko, jak go rozwiązujemy. Bo można ze sporu wychodzić na sposób „rzymski” – wbić kogoś w ziemię, zawsze postawić na swoim i koniec – albo odnajdując się na pogłębionym poziomie wspólnoty. Pokój to nie jest brak wojny. Ci, którzy wprowadzają pokój, są w błogosławieństwach nazwani dziećmi Boga. Ale zaprowadza się pokój nie tylko przez to, że się unika wojny, i nie w ten sposób, że się coś na kimś wymusza.
Druga myśl. Jezusa znaleźli mędrcy i pasterze, to znaczy z jednej strony ludzie ogromnej wiedzy, a z drugiej strony ludzie ogromnej prostoty. Pewien biskup amerykański, wybitny kaznodzieja Fulton Sheen, komentując Ewangelię dzieciństwa Jezusa, tak mówił: „Chrystusa znajdują albo ludzie uczeni, albo prości; nie znajdują Go ludzie, którzy przeczytali jedną książkę”. To jest bardzo mocne, ale głębokie. Najgorszy jest człowiek, który przestał być prosty, bo przeczytał jedną książkę w życiu. W tym jest wezwanie do tego, żeby się nie zatrzymywać w swoich pytaniach i poszukiwaniach; żeby uniknąć takiej postawy, że już się nie szuka, bo się przecież przeczytało jedną książkę.
To miejsce wzywa nas do prostoty, wzywa do pokory, do poczucia, że Bóg nam ogłasza rozmaite prawdy nie dlatego, że jesteśmy kompetentni i nie wiadomo jak przygotowani. On nas znajduje mimo całej naszej niewiedzy, mimo wszystkich osądów i podejrzliwości, jakie w stosunku do nas mogą mieć ludzie. Pan Bóg znajdzie do nas drogę. Jeśli zaczęliśmy Go szukać i poznawać, to ważne jest, by się na tej drodze nie zatrzymać gdzieś w połowie, nie dać się zaspokoić byle czym, ale przechodzić od postawy pasterzy, przy całej ich prostocie, do postawy mędrców. Jedni i drudzy znajdują Jezusa.
*
Powyższy tekst jest fragmentem książki "Piąta Ewangelia. Daj się poprowadzić słowu". Autor; abp Grzegorz Ryś. Wyd. Rafael.