Wiara nie jest tym samym co światopogląd

Apostołowie Jezusa nie byli filozofami światopoglądowymi, ale świadkami napełnionymi Duchem Świętym i mocą, aby świadczyć o tym, co widzieli i słyszeli. Jakaż była treść tego świadectwa?

Pierwszym i najważniejszym przedmiotem Objawienia nie jest nowy pogląd na świat, ale tajemnica Trójcy Świętej, wewnętrzne życie Boga. Człowiek wprawdzie z natury swej jest zdolny Boga poznać siłami przyrodzonego rozumu, jako pra-przyczynę, jest zdolny na tej drodze dojść do poznania pewnych przymiotów Bożych, jak nieskończoność, wszechmoc itd., ale żadne stworzenie nie może się nawet przybliżyć do poznania Ojca, Syna i Ducha Świętego, bo to jest życie wewnętrzne Boga. Jeżeli więc Bóg otworzył przed nami swoje własne życie wewnętrzne, to jest równoznaczne z powiedzeniem, że ofiarował nam swą przyjaźń, bo przyjaźń jest właśnie tym wzajemnym otworzeniem i dopuszczeniem drugiego do swych tajemnic najbardziej intymnych i osobistych. Boże Objawienie nie jest więc żądaniem przyjęcia doktryny, ale jest przede wszystkim ofiarowaniem przyjaźni, a przyjęcie Objawienia jest w pierwszym rzędzie przyjęciem Osoby, przyjęciem Ojca, przyjęciem Chrystusa, przyjęciem Ducha Świętego, zgodzeniem się na przyjaźń z Bogiem ze wszystkimi jej konsekwencjami.

Rzecz oczywista, iż nie można przyjąć Boga i Jego przyjaźni inaczej, jak dając Mu swe pełne zaufanie i swe posłuszeństwo, które musi znaleźć wyraz w przyjęciu tego wszystkiego, co On mówi, tzn. wszystkich prawd objawionych. Dokonywanie wyboru, jak się to dziś często robi, między prawdami wiary w ten sposób, że się przyjmie niektóre z nich, a inne odrzuca  (np. stworzenie świata, Kościół, nierozerwalność małżeństwa, piekło...) jest odrzuceniem Boga, a więc odpadnięciem od wiary i od przyjaźni Bożej.

W tej perspektywie już o wiele łatwiej zrozumieć, że przyjęcie lub nieprzyjęcie nauki Kościoła decyduje o zbawieniu, bo odrzucenie Ewangelii jest odrzuceniem Boga, który z niej wychodzi na spotkanie człowieka. Powiedziałbym, że samo nawet trudne zagadnienie potępienia, które w koncepcji „profesorskiej” jest prawie nie do przyjęcia, staje się w tej perspektywie bardziej zrozumiałe, i można powiedzieć – chociaż to się wyda paradoksem – że potępienie jest możliwe dlatego, że Bóg jest miłością!

W naturze miłości bowiem jest delikatność, w naturze miłości jest, że ona prosi o przyjaźń, lecz do niej nie zmusza, puka do drzwi, lecz ich nie wyważa. W naturze miłości jest, że chce być przyjęta jedynie przez akt zupełnie wolny, a więc przez akt miłości. Ale z tego wynika, że może być również odrzucona, a odrzucenie miłości Boga jest równoznaczne z potępieniem. Bo potępienie nie jest niczym innym, jak utratą tego, co jedynie może być życiem i szczęściem wiecznym dla istoty duchowej, jaką jest człowiek, a tym może być tylko Bóg. Szum tej ziemi, mnóstwo różnych rzeczy, trosk, prac, rozrywek itd. przytłumia ostrość odczucia tej pustki, jaka jest w duszy, która opuściła Boga, ale skoro śmierć zabierze nam wszystkie te nieistotne głupstwa, w których się kryjemy przed Bogiem i przed naszą własną rzeczywistością, wówczas przed człowiekiem, który odrzucił Boga, objawi się jego własne potępienie z całą przerażającą swą grozą.

Aktem, którym człowiek wychodzi naprzeciw przychodzącemu doń Bogu i przyjmuje dobrą nowinę o odkupieniu i wszystko, co mówi doń Bóg, jest akt wiary. Dlatego też wiary i przede wszystkim wiary domaga się od ludzi Chrystus. Wiara jest tym jedynym pomostem między naturą i nadprzyrodzonością, tym co daje dostęp do Boga i życia nadprzyrodzonego. Jedynie dzięki wierze możliwy jest ten tajemny, a jakże realny, kontakt z Bogiem, z którego płynie całe życie nadprzyrodzone. I dlatego mówi Autor Listu do Hebrajczyków:

Bez wiary zaś nie można podobać się Bogu. Przystępujący bowiem do Boga musi wierzyć, że [Bóg] jest i że wynagradza tych, którzy Go szukają (Hbr 11,6).

Z tych wszystkich rozważań wynika, że problemu wiary niepodobna oddzielić od problemu miłości. Jeżeli z jednej strony prawdą jest, że miłość płynie z wiary, to z drugiej strony również prawdą jest, że to „zawierzenie” Bogu, które się realizuje już w pierwszym akcie wiary, jest już nabrzmiałe miłością i bez miłości jest niemożliwe. Prawda ta zasługuje na szczególne podkreślenie jako bardzo ważna. Dopóki bowiem nawrócenie będzie rozumiane wyłącznie intelektualnie, jako suche i „obiektywne” przyjęcie światopoglądu, a nie jak powrót dziecka do domu Ojca, dopóki za jedyną drogę uważać się będzie dyskusję światopoglądową, a miłość, skruchę, pragnienie wyeliminuje się jako elementy rzekomo zbyt „subiektywne”, dopóty trudności piętrzące się na drodze do wiary dla bardzo wielu będą nie do pokonania. To bowiem co jest najważniejsze, prawdziwe Oblicze Boga miłości, będzie przedstawione w krzywym zwierciadle. Człowieka zaś nawrócić może tylko prawdziwe Oblicze Boga: Rozjaśnij Twoje oblicze, abyśmy doznali zbawienia (Ps 80[79],8). A ten Bóg nie jest profesorem filozofii, ale Stwórcą, Ojcem i Zbawicielem człowieka, a religia nie jest przede wszystkim wiedzą o świecie, ale współżyciem z Bogiem w miłości, uwielbieniu i służbie.

Prawdziwe nawrócenie do Boga, ta ewangeliczna metanoia, oznacza całkowitą przemianę człowieka, bez której nie można wejść do królestwa niebieskiego. Zwykła zmiana przekonań umysłowych, która się dokonuje w chwili przyjęcia nowego światopoglądu, nie wystarcza. Ta przemiana, jakiej wymaga od człowieka przychodzący na świat zupełnie nowy Boży ład, jest tak głęboka i tak wszechstronna, że Chrystus nazywa ją nowym narodzeniem:

Zaprawdę, zaprawdę powiadam ci, jeśli się ktoś nie narodzi powtórnie, nie może ujrzeć królestwa Bożego (J 3,3). Jeśli się nie odmienicie i nie staniecie się jak dzieci, nie wejdziecie do królestwa niebieskiego (Mt 18,3).

Przemienić się musi do gruntu nie tylko nasze teoretyczne myślenie, lecz i nasze wartościowanie i kierunek naszej woli, i nasze postępowanie. Aby to się dokonać mogło, człowiek musi być zdolny spojrzeć na siebie samego w prawdzie i powiedzieć sobie: „Ty, łotrze, jak ty żyjesz! Ile w twym życiu zakłamania, egoizmu, bezsensu, głupoty, niesprawiedliwości! W jakich nieważnych, nieistotnych rzeczach tkwisz!...” – i takie poznanie będzie prawdziwe dla każdego człowieka wobec Boga, nawet dla tego, który w opinii innych, a może i w swej własnej, jest „człowiekiem etycznym”.

Orędzie Jezusa do ludzi, od pierwszych jego słów do takiej właśnie pokuty-przemiany jest wezwaniem:

Czas się wypełnił i bliskie jest królestwo Boże. Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię! (Mk 1,15).

Przesunięcie zaś problemu wiary całkowicie na płaszczyznę intelektu i odseparowanie jej od woli i miłości sprawiło, że człowiek przystępując do problemu Boga z twardym i nieskruszonym sercem, do samego Boga dojść nie może.

Fragment książki „Świadectwo Boga. Rozważania nad problemem wiary”

Piotr Rostworowski OSB / EC – benedyktyn, pierwszy polski przeor odnowionego w 1939 roku klasztoru w Tyńcu. Więzień za czasów PRL-u. Kameduła – przeor eremów w Polsce, Włoszech i Kolumbii. W ostatnim okresie życia rekluz oddany całkowitej samotności przed Bogiem. Zmarł w 1999 roku i został pochowany w eremie kamedulskim we Frascati koło Rzymu. „Był zawsze bliski mojemu sercu” – napisał po Jego śmierci Ojciec Święty Jan Paweł II.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg