Zostaliście wykupieni z odziedziczonego po przodkach waszego złego postępowania. Odziedziczonego po kim? Po Adamie i Ewie?
Chodzi o tak zwany grzech pierworodny? Owszem, ale nie tylko. Grzechy, jak zniszczone dawne fotografie, przekazywane z pokolenia na pokolenie. „Cała matka”, „wykapany tatuś” – słyszymy nie tylko wtedy, gdy ktoś stwierdzi uderzające podobieństwo do rodziców, ale też wtedy, gdy popiszemy się podobnym do nich wybuchem gniewu, sknerstwem czy sztuką wciskania innym kłamstewek.
Według Erica Berne’a każdy z nas ma w głowie „przepis” na własne życie. Określa on mniej więcej to, kim jestem, do czego dążę i jak to osiągnę. Najistotniejsze treści owego skryptu pochodzą od rodziców. Często są to „skrypty przegrywające”. Zawierają pułapkę ograniczającą osobisty rozwój i niezależność. Składają się na nie ślady pamięciowe typu: „jesteś osioł”, „nic z ciebie nie będzie”, „zachowujesz się jak baba” albo odwrotnie: „masz być doskonały”, „zawiodłem się na tobie”, „nikomu nic nie zawdzięczaj”. Najlepszy przepis na porażkę. Pomijam fakt, ile ewidentnych grzechów rodziców spada na dzieci: przemoc, chorobliwa podejrzliwość, brak przebaczenia…
Zdaniem Ronalda Lainga nie potrafimy wyswobodzić się z naszych „rodzinnych scenariuszy”, bo nawet nie wiemy o ich istnieniu. One sprawiają, że nieraz automatycznie powtarzamy błędy, które niszczyły życie naszych przodków. Dlatego nasze najbliższe relacje muszą przechodzić przez Chrystusa, być przez Niego uzdrowione. Dlatego Jezus powiedział:
Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien (Mt 10,37)
I nie mówił tego przeciwko rodzicom, bo im miał do powiedzenia to samo. Potrzebujemy wykupienia z gąszczu determinizmów i zależności. A do tego trzeba krwi. I to krwi kogoś niewinnego, czyli wolnego. Bo tylko wolny potrafi kochać. Toteż Bóg przewidział „Chrystusa jako baranka niepokalanego i bez zmazy”.
Wykupieni z tego świata poczujemy się nieco jak „na obczyźnie”. Ten świat jest w ręku diabła – sam się do tego przyznał, gdy dręczył Jezusa pokusami. Jezus mówił o swych uczniach: „Oni nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata” (J 17,16); „Jeśli kto miłuje świat, nie ma w nim miłości Ojca” (1 J 2,15). – Co tu jeszcze robisz? To Babilon. Opuść go! – Sam nie potrafię. – Nie martw się, On cię wykupił.
Chrześcijanie służą temu światu, ale go nie kochają. Kochają inny, ku któremu zmierzają. Odważnie stąpają po tej ziemi, nosząc już w kieszeni paszporty niebieskie. Żyją jak cudzoziemcy w obcym świecie. Coś takiego oznacza słowo paroikos – parafianin. Obywatel innego Królestwa.