Trzy uprzykrzenia życia

Wiele spraw uprzykrza człowiekowi życie. Bardziej lub mniej. A są i takie, które zdają się zupełnie odbierać mu sens. W czwartym rozdziale swojej księgi Kohelet zatrzymuje się na trzech z nich: pozbawiające radości życia uciemiężenie, zazdrość i oglądanie, jak wysiłek idzie na marne.

Jestem za wyzyskiem zdolnych i bogatych. Tyle że powiększanie kwot, które im się na dzień dobry zabiera, to działanie nieco toporne. Gdyby urzędnicze myślenie było bardziej finezyjne, wtedy zostawiano by im trochę więcej. I bezczelnie – całkiem darmo - wykorzystano by ich umiejętności. Przecież oni lepiej od urzędników wiedzą, jak pomnożyć pieniądze. Gdy zarobią więcej, dadzą też zarobić innym. A i fiskus zyska zabierając ten sam procent od wyższej sumy. Niestety, sporo ludzi, nie umie pogodzić się z tym, że inni są zdolniejsi, mają lepsze układy albo więcej szczęścia. Nawet nie próbują przebić się na wyżyny, ale koncentrują się na tym, jak zabrać innym. Kohelet pisze

Zobaczyłem też, że wszelki trud
i wszelkie powodzenie w pracy
rodzi u bliźniego zazdrość.
I to jest marność i pogoń za wiatrem.
Głupiec zakłada swe ręce
i zjada swe własne ciało.
Lepsza jest jedna garść pokoju
niż dwie garści bogactw i pogoń za wiatrem.

Można z założonymi rękami przejadać to, co się dostało i narzekać, że ma się mniej od innych. Jest szansa, że bogaci i tak zapłacą. Dla świętego spokoju. Bo zazwyczaj wiedzą, że „jedna garść pokoju jest lepsza niż dwie garści bogactw”. Ale do czego taki, podyktowany zazdrością, egalitaryzm prowadzi, jasno już pokazały czasy, gdy każdemu chciano dać według potrzeb…

***

Zbuduj sobie dom – radzą koledzy. Nie masz pieniędzy? Weźmiesz kredyt. Wyjdzie cię taniej niż nowe mieszkanie. A ja, choć słyszałem, że prawdziwy mężczyzna, prócz spłodzenia syna i posadzenia drzewa, powinien zbudować dom, zastanawiam się, po co? Nie wiem, ile zostało mi do końca życia. Wiem, że jakby co, emerytura już bliżej niż dalej.  Mogę się wysilać, zadłużać i mając w perspektywie ileś tam lat spłaty kredytu domek postawić. Tylko dla kogo? Nie mam dzieci, którym mógłbym zostawić to, co zbuduję. Więc jaki sens będzie miał mój wysiłek?

I inną jeszcze widziałem marność pod słońcem:
oto jest ktoś sam jeden, a nie ma drugiego,
i syna nawet ni brata nie ma żadnego -
a nie ma końca wszelkiej jego pracy,
i oko jego nie syci się bogactwem:
«Dla kogóż to się trudzę
i duszy swej odmawiam rozkoszy?»
To również jest marność i przykre zajęcie.

Szczęśliwi, którym posiadanie dzieci nie pozwala na dostatnie życie. Umierając zostawią jakiś swój ślad na ziemi w swoich dzieciach. Co pozostaje bezdzietnym?

Jeśli nie ma życia wiecznego, wszystko jest beznadziejnie głupie. Wszystko co się udało, każde zwycięstwo, każdy sukces musi się ostatecznie skończyć klęską.

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Reklama

Reklama

Reklama