Święty Franciszek mawiał, że „miłość nie jest kochana”. Parafrazując jego myśl można chyba też powiedzieć, że podobnie jest z mądrością. W sumie to nic dziwnego. Zwłaszcza jeśli za ocenianie co mądre, a co nie zabierają się głupcy.
Wartość tego, co publicysta wypisywał w gazecie powinno się oceniać po czasie – mawiał mój znajomy. Faktycznie. Pamięć mam słabą, ale nie na tyle, żeby nie pamiętać, jak ten czy ów mądrzył się zapowiadając Kościołowi, Polsce czy światu taką czy inną przyszłość. W ogóle nie dopuszczając innej możliwości. Czas mijał, a przepowiednie się nie sprawdziły. Publicysta dziś dalej pisze swoje mądre teksty, dalej uchodzi za znawcę o głębokiej, analitycznej umysłowości. Bo to co wypisywał dawniej, przykryła już paromilimetrowa warstwa kurzu i nie musi się rumienić. Tylko ci, którzy ośmielają się twierdzić, że może to nie tak, że może inaczej, uważani są za nieokrzesanych prostaków.
Tak jest w zasadzie wszędzie. Nie liczy się, co kto mówi i robi, ale jakie nosi nazwisko. Gdy jest kimś ważnym, nawet powtarzając banały uchodzi za mędrca, a robiąc rzeczy najzwyklejsze pod słońcem - za człowieka o niezwykłej wyobraźni i wrażliwości. Schemat znany z baśni „Nowe szaty cesarza” pasuje tu jak ulał. Gdy ktoś nie jest gwiazdą, nie piastuje funkcji, nie jest znany „w środowisku”, najczęściej nie jest dostrzegany. Choćby robił rzeczy największe. I nie jest to tylko domena naszych czasów. Tak bywało już za Koheleta. Uśmiecham się, gdy narzeka:
Ale i taki przykład mądrości widziałem pod słońcem,
a wielką mi się ona wydawała:
Małe miasteczko, i mężów w nim niewielu.
I naszedł je potężny król,
a wkoło je otoczywszy zbudował przeciwko niemu wielkie machiny oblężnicze.
I znalazł się w nim człowiek biedny, lecz mądry,
i ten uratował miasto dzięki swej mądrości.
A nikt nie pamięta o tym biednym człowieku.
Więc powiedziałem: «Lepsza jest mądrość niż siła».
Lecz mądrość biednego bywa w pogardzie,
a słowa jego nie mają posłuchu.
Tak właśnie jest. Mądrość biednego bywa w pogardzie, a słowa jego nie mają posłuchu. Jasne, że kiedy inaczej radzi lekarz, a inaczej człowiek nie znający się na medycynie, lepiej uważać na radę laika. Choć czasem mądrość ludowa bywa lepsza niż lekarskie diagnozy. Ale bywa, że specjalista od tej czy owej sprawy podpowiada rzeczy ewidentnie sprzeczne z doświadczeniem i ze zdrowym rozsądkiem. Czy trzeźwy głos prostaczka nie jest wtedy cenniejszy?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |