publikacja 25.07.2022 15:22
Ks. dr hab. Mirosław Brzeziński, prof. KUL, prodziekan Wydziału Teologii, i dr hab. Krzysztof Mielcarek, prof. KUL z Sekcji Nauk Biblijnych, mówią o nowej ofercie dla studentów i sensie zgłębiania teologii.
Czy zatem język teologii nie powinien być bardziej dostosowany do współczesnego odbiorcy?
Ks. prof. Mirosław Brzeziński: Język teologii dla naukowców jest zrozumiały. W przełożeniu dla przeciętnego odbiorcy powinien być prosty. Jezus zawsze posługiwał się językiem zrozumiałym dla odbiorców. Podobnie – należy używać adekwatnych argumentów wobec rozmówcy.
Prof. Krzysztof Mielcarek: Dwa dni temu słuchałem rozmowy bp. Roberta Barrona z psychologiem klinicznym Jordanem Petersonem. Biskup powiedział rzecz dla mnie zaskakującą. Podkreślił, że na zebraniu amerykańskiego episkopatu zastanawiano się nad tym, jak to się dzieje, że w docieraniu do szerszego odbiorcy z przesłaniem religijnym psycholog kliniczny robi lepszą robotę od hierarchów. Peterson w swoich wystąpieniach porusza między innymi kwestie biblijne, związane z wiarą. Na spotkania przychodzą tysiące ludzi, a w mediach słuchają go miliony. Mimo że dziś dyskurs medialny bardzo się skraca i upraszcza, powstają alternatywne kanały komunikacji, umożliwiające przekaz nawet na poziomie akademickim. Dziś nie ma już jednego języka, ale wiele języków, i moim zdaniem chodzi o to, żeby dotrzeć do jak najszerszego grona osób, którym zależy na czymś głębszym. Peterson zwraca uwagę, że jego słuchaczy nudzi program publicystyczny, który trwa 20 minut, a na spotkaniach z nim można by usłyszeć igłę spadającą na podłogę, mimo że trwają po dwie godziny. O to musimy walczyć – aby umiejętnie przedstawić skarb, który jest wewnątrz Kościoła.
Czy krótka, powierzchowna forma treści religijnych w mediach cyfrowych dostosowana do popkultury nie prowadzi do banalizacji religii?
Prof. Krzysztof Mielcarek: Uważam, że medialnie rzeczywistość rozchodzi się przynajmniej w dwóch kierunkach. Krótkie formy mówienia o Chrystusie czy o religii powinny być dopełniane tymi dłuższymi, inaczej te krótkie przyniosą negatywny skutek. Większość ludzi nie czyta długich książek, ale nie można zrezygnować z tych, którzy to robią, bo to fundamentalnie ważna grupa, która będzie w stanie przełożyć treści religijne na adekwatny język, który trafi do otoczenia. Powinniśmy zatem działać na wszystkich poziomach, od kreskówki, poprzez inteligentną ironię, po ofertę akademicką.
Bez Biblii nas by nie było