Wśród ludzi religijnych można dostrzec pewną różnicę – pisał św. John Henry Newman. – Jedni są jak Samuel, inni jak Saul.
„Niektórzy odrzucają swój »strój« i przepowiadają w nieporządku i z ekstrawagancją, inni służą Chrystusowi »w efodzie lnianym«, z »przepasanymi biodrami i zapalonymi lampami«, jak ludzie z niepokojem wyczekujący nadejścia wielkiego i chwalebnego Pana. Przez tych drugich rozumiem prawdziwe dzieci świętego Kościoła katolickiego, przez tych pierwszych – heretyków i schizmatyków”. Jeszcze dosadniejszy wpis kardynał Newman pozostawił w innym miejscu:
„Boję się owego ducha wiary, który każe mi widzieć chodzące po tym świecie dzieci Boga i dzieci diabła”.
Tak jak swych uczniów Jezus prowadził do odkrycia prawdziwego Boga, pozwalając im nazywać Go „Ojcem”, podobnie i tych, którzy Go odrzucali i nie wierzyli w Niego, nazywał „dziećmi szatana”. Do niego zaś odnosił określenie: „ojciec kłamstwa”. „Wie dobrze, że jeśli raz przywiedzie nas do grzechu, z łatwością może sprawić, że zgrzeszymy po raz drugi i trzeci, aż w końcu staniemy się niewolnikami jego woli”. Człowiek taki trwa w grzechu, nie przywiązując do tego żadnej wagi. I póki grzech nie napawa go odrazą i bólem, z upodobaniem będzie go powtarzał i innych do tego namawiał.
Natomiast Chrystus pociąga nas ku sobie, byśmy się w Nim, to znaczy w Jego śmierci i zmartwychwstaniu odrodzili do nowego życia. Symbolem nowych narodzin, a jednocześnie poznania ojcostwa Bożego, jest sadzawka chrzcielna. Nic dziwnego, iż ostatni papieże usilnie wzywają nas do powrotu do własnego chrztu i do tożsamości „dzieci Bożych”. Taką też intencją kierował się kardynał Stefan Wyszyński, który wiedział, iż od systematycznej i narastającej ateizacji narodu ze strony komunistycznej dyktatury będzie można Polaków nie tylko uchronić, ale i wewnętrznie wzmocnić przez odnowienie przyrzeczeń chrzcielnych. Bo chrzest jest matczynym łonem Boga, z którego wychodzą Jego wyzwolone od zła dzieci. Nie wolno nam o tym zapomnieć, zwłaszcza dzisiaj, gdy wielu ludzi dopuszcza się chcianej bądź zakamuflowanej apostazji.
„Ci, których prowadzi Duch Boży, są synami Bożymi”. My otrzymaliśmy tego właśnie Ducha przybrania za synów i w Nim możemy wołać: „Abba, Ojcze!”. Co to oznacza? Bóg prowadzi swoich wybranych drogą paschalną: z tego świata do królestwa Bożego. Jest to droga powolnego zacierania wszelkich pokrewieństw człowieka z tym światem, aby upodobnił się on do Syna Bożego. Stać się alter Christus – drugim Chrystusem, Jego żywą ikoną dla ludzi. Tym sposobem chrześcijanin, kształtowany na wzór swego ukrzyżowanego Oblubieńca, coraz mocniej odczuwa w sobie siłę Jego zwycięstwa. I zyskuje przyznawane mu z góry obywatelstwo nieba. A wielu jest takich, którzy pragnęliby stać się żywymi członkami Kościoła i z niepokojem poszukują w prawdziwych jego synach wszystkiego, co mogliby podziwiać.