O, gdybyż to było takie proste: zachować naukę, posiąść doskonałość! A tu nasza osobista historia zwątpień, upadków, przeinaczeń. Ale także, przyznajmy: pragnienia, powstawania, tęsknoty…
To, co uznajemy za doskonałe, jawić się może jako niedosiężne. Jednak czy nie warto się starać, zawalczyć, utrzymać się? Przecież tyle dobra mamy w zasięgu własnych rąk: nie możesz sto, zadbaj o osiemdziesiąt, zrób jeszcze tych kilka kroków, poświęć pięć minut. Ile Bożej łaski jest w tych drobinkach światła, w naszej ludzkiej nieustępliwości, by ofiarować z siebie choć to.
Miłość Boża, której chcemy służyć, objawia się w życiu Kościoła na tyle różnych sposobów. Jeden z nich jest nam bliższy niż inne, jest nasz własny.
"Nawet w czasach cierpienia, nawet gdy Gaza krwawi, nasze światło nie zgasło".
Sześć, sześć, sześć. Tragedia wybrakowania. Bo liczba doskonała to siedem.